EN

23.12.2023, 12:53 Wersja do druku

Świat się po prostu kończy

„Anioły w Ameryce” Tony’ego Kushnera w reż. Michała Borczucha z Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie na Festiwalu Boska Komedia. Pisze Alicja Cembrowska dla Teatrze Dla Wszystkich.

fot. Sylwia Matyja / mat. AST w Krakowie

“Anioły w Ameryce” to dramat o niezwykłej sile rażenia. Przypomina o tym Michał Borczuch w krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, zestawiając młodość aktorów, którzy dopiero rozpoczynają swoją drogę zawodową, z chorobą, śmiercią i mrokiem tekstu Tony’ego Kushnera.

W 2020 roku na polski rynek trafiła książka “Wierzyliśmy jak nikt” Rebekki Makkai – nagradzana i głośna powieść o epidemii AIDS, która przenosi nas do Chicago lat 80. Utwór ten przywołał z zaświatów społeczno-polityczne dyskusje na temat reakcji władzy na wirusy (szczególnie te, które atakują “wybranych”), sposobów radzenia sobie z podobnymi zagrożeniami, pozycji mniejszości w społeczeństwach XXI wieku, ale również samego AIDS. I bardzo dobrze. Bo chociaż w kontekście zespołu nabytego niedoboru odporności przez te 40 lat zmieniło się bardzo dużo, a najbardziej to, że osoby z AIDS mają dostęp do lekarstw, to nadal jest wiele do przepracowania w sferze świadomości społecznej, stereotypów i uprzedzeń. O tym, że jest to niezwykle aktualny temat alarmują statystyki – w Polsce coraz więcej osób zaraża się wirusem HIV, a rok 2023 będzie pod tym względem rekordowy.

Reżyser nie narzuca jednak takich skojarzeń. Pomimo skrótów – oryginalny czas trwania utworu to około 6 godzin i 40 minut, w wersji krakowskiej godzin 5 – twórcy trzymają się tekstu Tony’ego Kushnera przetłumaczonego na język polski przez Jacka Poniedziałka. Jest to decyzja całkowicie zrozumiała, biorąc pod uwagę niezwykłą swadę, błyskotliwość i żywość języka dramatu z 1991 roku. Dużo już napisałam o chorobie i śmierci, bo w istocie są one kontekstem dominującym, ale to napięcie regulowane jest żartem, ironią i wyrazistymi postaciami.

Szczególnym bohaterem jest na pewno Prior Walter – homoseksualista, który chwilę po tym, gdy dowiaduje się, że jest chory, poznaje anioła, określającego go prorokiem. W roli Priora wystąpił Marek Puchowski, któremu przez pierwsze pół godziny brakowało iskry i mocy, na szczęście szybko to nadrobił i stworzył potężną i niejednoznaczną postać, która “sra krwią”, by za chwilę oddać się filozoficznym rozważaniom o życiu;  rozpacza, a za chwilę wrzeszczy w eter na ukochanego Louisa (Jakub Żółtaszek), który porzucił go w tak trudnym doświadczeniu.

Drugą parą są Harper (Zofia Justyńska) i Joe (Maciej Kamiński i Kacper Kujawa – obsadzenie dwóch aktorów podkreśla proces przemiany bohatera z Mormona-konserwatysty w faceta, który otwiera się na swoją seksualność i potrzeby). Justyńska doskonale poradziła sobie z wykreowaniem sylwetki porzuconej, nieszczęśliwej, uzależnionej od valium kobiety, uciekającej w świat fikcji, by dźwignąć problemy. Kreatywnym rozwiązaniem było postawienie ją z mikrofonem i umuzycznienie jej arktycznych wizji.

Sceny tych dwóch duetów (Prior-Louis i Harper-Joe) często dzieją się symultanicznie, niemal lustrzanie. Przypomina to zabieg zastosowany w realizacji brytyjskiego National Theatre (tam w roli Priora wystąpił Andrew Garfield), ale przede wszystkim dynamizuje akcję i wizualizuje konfigurację nitek łączących bohaterów – wszak Harper “poznaje” Priora w swoich halucynacjach, a Joe za sprawą Louisa konfrontuje się ze swoją tożsamością (przede wszystkim seksualną).

Jest w tym wszystkim jeszcze Roy Cohn (Michał Badeński) – słynny prawnik, swego czasu przyjaciel i adwokat Donalda Trumpa; bezwzględny hipokryta, który również chorował na AIDS, chociaż oficjalnie utrzymywał, że ma raka. Młody aktor krakowskiej szkoły miał do wykonania trudne zadanie, ale doskonale sobie z nim poradził – co potwierdzały tylko entuzjastyczne reakcje widowni podczas kolejnych wybuchów sfrustrowanego prawnika.

Aktorską wisienką na torcie jest dla mnie jednak Denis Kudijenko, który wcielił się w przyjaciela Priora i Louisa, to pielęgniarz (opiekujący się również Cohnem) i dobry duch tej historii. Fakt, sam autor dramatu wyposażył Beliza w charyzmę, zestaw ciętych ripost, nonszalancję i godną pozazdroszczenia pewność siebie (tym bardziej w momencie, w którym bycie gejem wiązało się ze społecznym wykluczeniem, a nawet przemocą). Kudijenko stworzył swojego (na to słowo postawmy akcent) Beliza mniej “przegiętego” niż w wersji serialowej „Aniołów…”, ale równie imponującego.

Bardzo dobrze to wszystko odnajduje się w przestrzeni i scenografii autorstwa Doroty Nawrot. Scena składa się jakby z kilku warstw – najbliżej widowni jest szpital, dalej mieszkania Pittów i Priora, w części trzeciej (oczywiście najmniej ważnej) znajdujemy się za sprawą zapalanego światełka w domu matki Joego. Całość uzupełnia muzyka Bartosza Dziadosza. Wplecenie kilku popowych kawałków było strzałem w dziesiątkę – wszak spektakl trwa kilka godzin, konieczne jest dynamizowanie go na różne sposoby.

Przed premierą reżyser Michał Borczuch mówił, że dla młodych aktorów i aktorek to “wyzwanie wejść w odległy świat, który nagle staje się bardzo bliski”, “zagadki tekstu Kushnera najlepiej sprawdzić na własnej skórze, przez pot i łzy” i “nie trzeba ich rozwiązać, wystarczy je poczuć”. Nie jestem przekonana, czy wszyscy je poczuli. Chwilami napięcie mocno spadało, a niektórzy aktorzy jakby nie mieli pomysłu na swoje kreacje. Nie zmienia to jednak faktu, że po pierwsze jest to spektakl dyplomowy (więc można jeszcze przymknąć oko na kilka niedociągnięć, chociażby dykcyjnych), po drugie – cel mimo wszystko został osiągnięty. Krakowski spektakl podsuwa myśli o samotności, o życiu w wielkim mieście, o postawach w przypadku choroby bliskiego, o postępie, do którego tak gnamy, a który w ostatecznym rozrachunku bardziej nam szkodzi niż pomaga, o układach politycznych. “Anioły w Ameryce” przypominają również o lęku, który nazwała Susan Sontag w eseju “Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory”: “Najbardziej boimy się nie cierpienia jako takiego, lecz cierpienia, które degraduje”. I Kushner, i Borczuch dają jednak nadzieję, że degradację można zatrzymać.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Alicja Cembrowska

Data publikacji oryginału:

23.12.2023