EN

18.04.2024, 14:31 Wersja do druku

Spektakl niczym kinowa produkcja

„Dziewczyna z pociągu” Rachel Wagstaff i Duncana Abela w reż. Cezarego Żaka w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Konrad Pruszyński na swoim blogu.

fot. Robert Jaworski

„Dziewczyna z pociągu” to światowy bestseller Pauli Hawkins zekranizowany w 2016 roku przez reżysera Tate’a Taylora z główną rolą Emily Blunt. Za teatralną wersję tego dzieła odpowiadają adaptatorzy Rachel Wagstaff oraz Duncan Abel oraz reżyser Cezary Żak, wcielający się jednocześnie w drugoplanową rolę detektywa Gaskilla. Spektakl Och Teatru to trzymający w napięciu, świetnie zagrany i ciekawie pomyślany thriller, którego śledzenie gwarantuje sporą dozę satysfakcji.

Charakterystyczna scena teatru Krystyny Jandy przez reżysera oraz scenografkę (Zuzanna Markiewicz) podzielona została na cztery segmenty, z których każdy stanowi odmienną, fabularną lokalizację – przepełnione walającymi się butelkami po mocniejszych trunkach mieszkanie głównej bohaterki Rachel Watson, minimalistyczny gabinet terapeuty Kamala Abdica, pokój w domu byłego męża Rachel – Toma Watsona oraz salon mieszkania zaginionej Megan Hipwell oraz jej męża Scotta. Wszystkie ze wspomnianych lokalizacji płynnie w siebie przechodzą za sprawą fabularnej konstrukcji opowieści, skrzętnie łączącej różne przestrzenne plany. Przedstawienie, niczym najlepsza kinowa produkcja, pozbawiona jest ostrych cięć między scenami. Widzowie wiele przyjemności mogą czerpać ze śledzenia losów głównej bohaterki, świetnie kreowanej przez Martę Ścisłowicz, naturalnie i niezwykle sprawnie przechodzącej pomiędzy poszczególnymi scenicznymi sytuacjami.

Wspomniana już praca Marty Ścisłowicz, wcielającej się w postać Rachel Watson, wybija się zdecydowanie na pierwszy plan, a to nie tylko ze względu na niemal nieprzerwaną obecność wspomnianej na teatralnych deskach. Aktorka znakomicie, wprost organicznie, oddała charakter swojej uzależnionej od alkoholu (ukrywającej ten fakt przed otoczeniem) bohaterki. Rachel Watson w jej wykonaniu to postać zdecydowanie zapamiętywalna – dramatyczna, a jednocześnie całkiem zabawna. To ona jest motorem napędowym śledztwa, angażującego wszystkie postaci „Dziewczyny z pociągu”. Spektakl Och Teatru to przecież thriller psychologiczny, w którym demaskowany/a jest nie tylko nieoczekiwany/a sprawca/czyni, ale również istotne społecznie zagadnienia, takie jak maskowane uzależnienie, przemoc domowa czy problemy emocjonalne, w tym przypadku, związane z kwestią bezpłodności („Przez cały ten czas żyłam z pustką, którą wypełnić miało dziecko”).

Realizacyjny zamysł przyświecający spektaklowi jest niezbyt skomplikowany, ale w tym przypadku w prostocie tkwi siła. Fabularny rozwój akcji mieszany jest tutaj z licznymi retrospekcjami, podkreślonymi charakterystycznym oświetleniem oraz scenicznym dymem, który spowija odmęty pamięci głównej bohaterki. Odgłosy przejeżdżającego nieopodal, tytułowego pociągu rozbrzmiewają w spektaklu co i rusz. Jego obecność jest rzecz jasna umowna, choć w odpowiednich momentach niezwykle przejmująca (szczególnie pod koniec drugiego aktu). Historia przedstawiona przez twórców tworzy zamkniętą całość, przepełnioną emocjami, dobrą grą aktorską, a przede wszystkim frajdą ze śledzenia i wspólnego rozwiązywania kryminalnej zagadki. „Dziewczyna z pociągu” Och Teatru to rzecz zdecydowanie godna polecenia!

Tytuł oryginalny

Spektakl niczym kinowa produkcja

Źródło:

kpruszynski.blogspot.com
Link do źródła