„Śmierć Jana Pawła II” wg scen. Pawła Dobrowolskiego i Jakuba Skrzywanka w reż. Jakuba Skrzywanka z Teatru Polskiego w Poznaniu na 43. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Mamy oto spektakl pełen głębokiej wiary, który jest jednocześnie wyrazem szacunku i czci wobec Jana Pawła II. Spektakl do bólu humanistyczny – o odchodzeniu, gotowości i nieprzygotowaniu do śmierci, wreszcie – o tym chyba najbardziej – o przeżywaniu żałoby.
Właśnie tego dotyczyły będące takimi kontrapunktami projekcje, w których poznawaliśmy reakcje ludzi na śmierć ich Papieża. Ktoś (może prędzej powiedziawszy niż pomyślawszy, a może – nie) wyznał, że po mężu nie płakał, a Papieżu – tak, bo „taka była atmosfera”, kto inny z dziecięcą niemal radością opowiadał, jak się cieszył, że jego naprędce zorganizowana wycieczka do Rzymu JEDNAK zdąży na pogrzeb, jeszcze ktoś – że włączył sobie na cały regulator Metallicę. I owe projekcje, zawsze przecież będące jakimś rodzajem manipulacji, wywołały – jak słyszałem w foyer - wiele bulwersji. Podczas gdy były to bardzo poruszające opowieści o tym, że każdy z nas był w żałobie i każdy ją obchodził wyłącznie według własnego sumienia i – że nikomu nic do tego.
Duże wrażenie robi dosłowność tego przedstawienia, umieranie i śmierć pokazane są naturalistycznie, widzimy z trudem oddychającego Papieża, w którymś momencie wręcz proszącego o możliwość odejścia, a po śmierci – Jego nagie ciało poddawane jest rozmaitym zabiegom, myte, upiększane. Tak, żeby wrażenie żegnających było jak najlepsze…. Czy wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi? – pytają tym spektaklem twórcy. I czy odpowiedź jest na pewno oczywista?
Na pewno przedstawienie może u niektórych widzów wywoływać „trudne emocje”, a publiczność zostaje uczciwie uprzedzona. Sądząc po kilku recenzjach – nie wszyscy tę ważną informację doczytali. Plus wybitna rola Michała Kalety, wspaniałe scenografia i światła Agaty Skwarczyńskiej oraz muzyka Karola Nepelskiego.