„Nowe Szaty Świtezianki. Ballady i romanse 2022” to projekt artystyczny, którego pomysłodawcami są Jacek Hałas – muzyk, pieśniarz i kompozytor odwołujący się w swojej twórczości do tradycji „dziadów” - wędrownych pieśniarzy-lirników i Jarosław Kaczmarek z „Grupy Studnia O.”. Wraz z grupą znakomitych muzyków: Barbarą Derlak, Katarzyną Jackowską-Enemuo, Mateuszem Szemrajem, Oleną Yeremenko i Antonim Sojką zrealizowali cykl koncertów/ widowisk narracyjnych ukazujących autorskie interpretacje „Ballad i romansów”, sięgając zarówno do archaicznych tradycyjnych pieśni, które były inspiracją dla Mickiewicza, jak i współczesnych wariacji wokół tekstów ballad.
O swoim doświadczeniu pracy nad balladami Mickiewicza opowiada Jacek Hałas.
Romantyczne Bractwo
To było na początku lat 90. W tamtym czasie jako młody człowiek miałem przyjemność współtworzyć grupę „Bractwo Ubogich”. Grupa ta jako pierwsza w Polsce uznała w swoich poszukiwaniach muzycznych (w duchu „revival”, analogicznie do podobnych zjawisk w innych częściach Europy) za istotne odwołanie się do tzw. polskich źródeł, czyli do muzyki in crudo - repertuaru, tradycyjnych stylów i technik wykonawczych. Z perspektywy czasu widzę wyraźnie, iż było to odkrycie naturalnej dla młodego człowieka, acz na wskroś romantycznej potrzeby „czucia i wiary”. Tyle mniej więcej lat, co członkowie „Bractwa…” miał też Mickiewicz, gdy wydawał w Wilnie pierwszy tom „Poezji”, w którym znalazły się „Ballady i Romanse” oraz przedmowa/manifest „O poezji romantycznej”. Zgodnie z założeniami nowej szkoły poetyckiej, poezja miała wyrastać z „ducha ludu”, a poeta miał być dla tegoż ludu „śpiewakiem”. W opozycji do twórczości klasycystycznej poeci romantyczni winni oddawać „koloryt lokalny i historyczny”, przedstawiać bohaterów w określonym miejscu i czasie – stąd osadzenie akcji ballad i romansów w prowincjonalnej przestrzeni Nowogródczyzny i wprowadzenie do nich „bohaterów gminnych”
Wszystko tu się zgadza - nasze pierwsze poszukiwania muzykantów na Roztoczu, kolędowania w „najbliższej okolicy” oparte na zapiskach Pani Leokadii - lokalnej poetki, miejscowe legendy i miejsca mocy. Z tamtych doświadczeń i olśnień wynika bezsprzecznie dalsza droga artystyczna, w której ludowa ballada i opowieść pojawiały się co rusz jako immanentny składnik odkrywanej na nowo tradycji, by finalnie wprowadzić się na stałe do mojej twórczości wraz z postacią wędrownego śpiewaka - „dziada”. Odwołując się do wspomnień z tamtego czasu, z okresu fascynacji repertuarem wiejskich mistrzów, ale też spotkania ze nieznanym i olśniewającym światem ludowej wyobraźni, mogę wyobrazić sobie młodego Adama, który, rozczarowany upadkiem autorytetów i skostnieniem elit, znajduje furtkę do świata, w którym człowiek czuje się bardziej „prawdziwy”, poddany przede wszystkim prawom natury i moralności. „Ludowość” skojarzona z etyką i estetyką.
Lilije na gitarę i lirę
Praca z Jarkiem Kaczmarkiem nad programem „Nowe szaty Świtezianki. Ballady i Romanse 2022” umożliwiła połączenie tamtych doświadczeń młodości z doświadczeniem zawodowym.
Tak samo jak Mickiewicz nie zamierzał „rekonstruować” folkloru ani przyjmować roli ludowego twórcy, tak też nasze poszukiwania w obszarze tradycyjnych motywów i ludowych źródeł w pracy nad materiałem mickiewiczowskim były przyczynkiem do szukania różnych punktów odniesień. Najciekawszym w tym kontekście zdaje się wielotorowy proces powstawania „dwugłosu” pod tytułem „Lilije”. Punktem wyjścia stał się gitarowy „riff” ułożony przez Jarka jako podstawa do jego interpretacji oryginalnego tekstu mickiewiczowskiej ballady. Bluesowa mroczna fraza w rymie 4/4 przywołała z mojej pamięci fragment ludowej ballady „Stała nam się nowina…” na podobną melodię (ale w metrum 3/4), zanotowaną bodajże na Lubelszczyźnie. Szorstka polirytmia tego zestawienia zainspirowała nas do tego, by poszukiwania ostatecznego brzmienia kontynuować dwutorowo. Jarek podążył ścieżką bluesa, emocji i poetyckiego „oryginału”, ja postanowiłem poszperać w różnych źródłach by zrekonstruować jak najwięcej „oryginalnego” tekstu najsłynniejszej (i najstarszej, jak się okazało) polskiej ballady kryminalnej. Poszukiwania tekstów źródłowych doprowadziły do znakomitej dysertacji Eugeniusza Kucharskiego („Pani Pana zabiła” jako zabytek średniowiecznej poezji dworskiej), w której autor pokusił się nawet o rekonstrukcję tekstu, datując powstanie oryginału na początek XIII wieku!
Bracia mila, posłuchajcie!
Pieniu siemu wierę dajcie!
Sta się przytycza wielmi zbrodna:
Gospodza zabi gospodna.
Pochowa ji w ogrodzie,
Kromie okna, przy skrodzie.
Rutę na ni zasieje,
Siejęcy tako wspieje:
„Rości, ruto, leleji!
Na wieniec mi uspieji!… itd.
Rozpiętość między archaicznym tekstem opatrzonym lirniczą melodią, a jego mickiewiczowską interpretacją opatrzoną bluesową frazą pokazuje, jak pojemna może być jedna ludowa ballada. To emocjonująca historia kryminalna, jak pisze Kazimierz Wyka: „oparta na czterech głównych ogniwach ludowej sprawiedliwości, jakie w jej konstrukcji nigdy nie ulegają zmianie: zbrodnia – próba ukrycia zbrodni – poszlakowe ujawnianie zbrodni – kara za zbrodnię. Każdy proces kryminalny na świecie tak przebiega: od występku przez śledztwo do wyroku”.
Ale też moralitet, który przypomina o tym, że za winę nadejdzie kara. Choć czasem niewspółmierna do przewiny (wszak cerkiew zapada się grzebiąc wszystkich gości weselnych, nie tylko winowajczynię). No i to, że natura potrafi być potężna, groźna i nieprzewidywalne.
Te sygnały nietrudno rozpoznać, szczególnie, gdy posłucha się choć przez chwilę ekologów albo codziennych wiadomości.
Projekt "Nowe szaty Świtezianki. Ballady i romanse 2022 dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.