„Koń na rycerzu” Przemysława Pilarskiego w reż. Tadeusza Kabiczaw w Teatrze Żeromskiego w Kielcach. Pisze Krzysztof Krzak w Teatrze dla Wszystkich.
Nietrudno sobie wyobrazić, co by się działo w niektórych środowiskach Kielc (nie bez przyczyny Klerykowem nazwanych już przez Stefana Żeromskiego), gdyby twórcy najnowszej i ostatniej w bieżącym sezonie prapremiery w tamtejszym Teatrze im. Żeromskiego zachowali tytuł książki, na podstawie której ją zrealizowali – Sztuka obsługi penisa. Na szczęście nadali oni przedstawieniu tytuł Koń na rycerzu, wywołujący co najwyżej skojarzenia z piosenką zespołu Nocny Kochanek.
Autorami Sztuki obsługi penisa są Andrzej Gryżewski i Przemysław Pilarski. Ten ostatni napisał również scenariusz spektaklu wyreżyserowanego przez Tadeusza Kabicza, młodego reżysera, który stosunkowo niedawno zrealizował dla Teatru Telewizji całkiem udaną Pełną powagę Oskara Wilde’a. Z pełną powagą, acz w lekkiej formie, pozbawionej pseudonaukowego nadęcia, autorzy zajęli się problemem szeroko pojętej męskości. To temat rzadko obecny w przestrzeni teatralnej, poniekąd tabu, obarczony wieloma mitami – stereotypowe pojęcie „prawdziwej męskości” tkwi w społeczeństwie od lat i ma się całkiem dobrze.
Spektakl oparto w zasadniczej części na spotkaniu pisarza (Oskar Jarzombek, dobrze radzący sobie zarówno w scenach stricte dramatycznych, jak i improwizowanych dialogach z publicznością), który zamierza napisać książkę o mężczyznach i ich problemach, z seksuologiem (wyważona, niepozbawiona delikatnego dystansu rola Wojciecha Niemczyka). Przy okazji Marcin próbuje zrozumieć swoje niepowodzenia w relacjach z chimeryczną i… wyższą od niego narzeczoną (Anna Antoniewicz) oraz wydawczynią (Ewelina Gronowska). Upatruje ich w trudnych relacjach z despotyczną, dominującą matką (Joanna Kasperek) i niemal stale nieobecnym ojcem (Jacek Mąka). Bohater miota się między archetypami tzw. męskości – od wojownika, rycerza, po czułego wrażliwca. Temat sprzyjałby epatowaniu obscenicznością czy wulgarnością, a jednak twórcom kieleckiego przedstawienia udało się uniknąć pokazywania golizny czy aktów miłosnych rodem z filmów dla dorosłych. Dominuje tu humor słowny, oparty na skojarzeniach i dwuznacznościach (czasem z lekka sprośnych), wzbogacony autentycznie zabawnym, niepozbawionym podtekstów wątkiem lokalnym.
Przedstawienie Tadeusza Kabicza ma charakter eklektyczny – łączy elementy teatru dramatycznego, operowego (znakomity popis gościnnie występującego kontratenora Michała Sławeckiego w roli Konia), musicalowego (gościnnie grający Rycerza Maciej Pawlak, wokalista musicalowy znany z ról w teatrach Rampa i Roma, porywająco wykonujący arię w finale spektaklu) oraz teatru tańca (pomysłowa choreografia Eweliny Adamskiej-Porczyk). Dynamiczny Koń na rycerzu w Teatrze Żeromskiego to kolejny przykład świetnej pracy zespołowej, w której każdy twórca wykonał swoją „działkę” na najwyższym poziomie. Wypadałoby wymienić wszystkich, pozostanę jednak przy Maksie Macu – autorze imponującej scenografii, Rafale Ryterskim (muzyka) i Arturze Wytrykusie (znakomita reżyseria świateł).
Poza dobrą zabawą ta prapremiera spełnia też ważną rolę edukacyjną – i to nie tylko w obszarze męskiej seksualności. Uczy także szacunku dla odmienności otaczających nas ludzi.