Czuję wielki niedosyt po lekturze tegorocznego nazbyt „eleganckiego” (moim zdaniem) orędzia na Międzynarodowy Dzień Teatru. Jego autorką jest brytyjska aktorka Helen Mirren. Pisze Waldemar Matuszewski.
Obecność Teatru została brutalnie wyrwana z naszego życia. Nie zastąpi jej próba komunikacji Ludzi Teatru ze swoimi odbiorcami poprzez internet. Szlachetna to i potrzebna próba, ale to jest tak, jak z przytuleniem lub pocałunkiem na powitanie, których w dobie pandemii praktykować się nie powinno. Ale czy „można żyć bez powietrza?...” – jak śpiewała Ewa Demarczyk. Teatr to czułość, intymna bliskość – czy bez nich da się przeżyć?
Kiedy aktor gra, to tak jakby prowadził nas trzymając za rękę, czujemy jego ciepło. Siedząc w masce na zdziesiątkowanej widowni – nie czując bliskości innego widza na sąsiednim fotelu – nie koimy naszej samotności, z którą tutaj przyszliśmy.
Maska – bodaj najstarszy atrybut Teatru – z twarzy aktora trafiła na twarze lekarzy, ratowników medycznych i pielęgniarek. Szpitalne rękawice zaś dodatkowo wykluczają poczucie ciepła i bliskości z tymi, którzy chcą nas podtrzymać na duchu, poprowadzić, przeprowadzić…
Zgadzam się z autorką orędzia, że „piękna kultura teatru przetrwa tak długo, jak długo my przetrwamy na Ziemi” i że „silna potrzeba tworzenia nigdy nie zostanie zaduszona”, ale też czy sami się wcześniej nie wyniszczymy?
Czyż tak nie w porę i na taką skalę upubliczniona ostatnio sprawa nadużyć pedagogów szkół teatralnych nie uderza w nas samych i w tych, którzy nas w Teatr wprowadzali. To nie było zjawisko powszechne – jak potwierdza wiele znakomitych aktorek i aktorów. Nie osłabiajmy sami siebie w takim momencie – w Teatrze, którego pandemia dotyka już i tak boleśnie. Te przypadki patologicznych zachowań niektórych pedagogów należy upubliczniać i rozliczać – ale nie w czasie „wojny z pandemią” i nie na fali chaotycznych sensacji medialnych prześcigających się z liczbą zarażeń i zgonów. Nie róbmy sami sobie krzywdy – właśnie teraz.
Oby autorka orędzia miała rację twierdząc, że potrzeba tworzenia Ludzi Teatru „w bardzo niedługiej przyszłości zakwitnie od nowa z nową energią i nowym pojęciem naszego wspólnego świata”. Mam obawę, że ta „bardzo niedługa przyszłość” może okazać się wcale nie tak bliska.
Są piękni artyści Teatru, którzy tworzą już teraz, w swoim domowym zamknięciu, przygotowują się do nawiązania przerwanej komunikacji z widzem – tej bezpośredniej, czułej, bez masek, tej kiedy będzie się już można znowu przytulić. A czekając na ten moment nie rańmy się więcej, nie osamotniajmy się jeszcze bardziej – raczej przygotowujmy się do przyszłej uporządkowanej i mądrej rozmowy, w gronie ludzi wrażliwych i sprawiedliwych, a nie na medialnym, spragnionym sensacji, targowisku.