EN

27.04.2024, 14:46 Wersja do druku

Sama na środku morza

„Wikingowie z Północnej Ulicy" Maliny Prześlugi w reż. Punch Mamy w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Aram Stern w „Teatrze dla Wszystkich".

fot. Bartłomiej Kowal/mat. teatru

Ilekroć Punch Mama (Laura Słabińska-Grzęda) bierze na swój warsztat reżyserski kolejny tekst, wiadomo, że znajdziemy w jej realizacjach multum zaskakujących gagów i dobrego humoru, ale również wiele wnikliwych scen oraz obrazów scenicznych nadbudowujących teksty współczesnych dramatów dla dzieci i młodzieży. Czy były to spektakle: Kto się boi Pani Eś? według tekstu Marty Guśniowskiej ulokowany w Zdrojowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze, czy Maliny Prześlugi: Bleee… zrealizowany w Teatrze Maska w Rzeszowie (2011) i w Teatrze „Baj Pomorski” w Toruniu (2016) oraz Najbrzydsze zwierzę świata w Miejskim Teatrze Miniatura w Gdańsku (2021) – to wszystkie charakteryzowały się niezwykłą dynamiką komizmu i nietuzinkową scenografią. Podobnie jak wyreżyserowany przez Punch Mamę również na toruńskiej scenie lalkowej Pan Lampa (2018) tej samej autorki, który jednak obok gagów kontrastował bardziej refleksyjną stroną i w takim właśnie kierunku ulokowana została najnowsza premiera Teatru „Baj Pomorski” w Toruniu Wikingowie z Północnej Ulicy.

W prologu spektaklu Punch Mamy przywita widzów Wiktoria (Edyta Łukaszewicz-Lisowska), której korporacyjny kostium rozmija się mocno z jej wspomnieniami z dzieciństwa, zdominowanymi przez niezwykłą wyobraźnię i fascynację kulturą wikingów. Do osamotnionej i wychowywanej według „lodowatych” zasad, podrastającej Wiki (debiutująca w zespole „Baja Pomorskiego”, znakomicie bezpretensjonalna Iga Bancewicz) przybywa znienacka Troll Knut (popisowy Andrzej Korkuz), przerażający i groteskowy jednocześnie, tak by swym wyglądem nie straszył siedmiolatków. Przygarbiony, z jednym wyłupiastym okiem, malunkami na czaszce i sterczącymi uszami Gremlina (scenografia i kostiumy: Dariusz Panas), sprawiać musi na tyle przychylne wrażenie, by mógł zabrać Wiki w morską podróż po burzliwym Morzu Północnym. Raczej wywołuje szczery śmiech dziecięcej widowni, gdy w celu wypełnienia niejasnej dla Wiki misji wystawia naszą bohaterkę na niebezpieczeństwo spotkania z Rekinem IKEA (fenomenalnie zabawny Mariusz Wójtowicz), Krukiem Muninnem (Krzysztof Grzęda) oraz jego bratem Huginnem (Jacek Pysiak), z najbardziej znanymi Walkiriami Odyna, które w mitologii nordyckiej i w spektaklu noszą przydomki Wyjąca (Anna Katarzyna Chudek-Niczewska) i Wściekła (Marta Parfieniuk-Białowicz) oraz złowrogim Krakenem (Mariusz Wójtowicz).

fot. mat. teatru

Wszelkie elementy wyobrażeń Wiki zostały tu poddane wspólnej i jednolitej zasadzie teatralnego przetworzenia. Wszystko jedno, czy autorka dramatu podaje w dialogach obrazy nordyckich mitów, czy pewną przenośnię w wyobraźni bohaterki, czy metaforyczne uogólnienie – pani reżyser z całym znanym sobie wyrafinowaniem chwyta niejako autorkę „za słowo” i słowo to obleka w porywający konkret sceniczny. Wikingowie z Północnej Ulicy są przykładem dziecięcego „teatru drogi”, z każdą kolejną niespodzianką wyłaniającą się tu zza kolejnej fali, w którym Wiki coraz silnej prezentuje swoje „żeństwo” (nie: męstwo), a Troll Knut ma coraz więcej niecnych uczynków za uszami. Obraz sceniczny nadbudowany nad tekstem dramatu, w którym nieco szwankuje dramaturgia, zachwycić może fragmentami pełnymi niepospolitej piękności w wymiarze czysto teatralnym, jak choćby spotkanie Wiki z latającymi Walkiriami. Wszystkie sceny „napędzone” choreografią Arkadiusza Buszko w scenach zbiorowych, „podrysowane” bardzo interesującymi multimediami Przemysława Żmiejki oraz światłem (Zbigniew Lisowski), przy folkowej muzyce i w „przestrzennie-morskich” piosenkach Filipa Sternala – robią na widzach wyśmienite wrażenie. Wszak Punch Mama powiedziała kiedyś w jednym z wywiadów: „Że nie tylko będą się świetnie bawić i uśmieją się do łez, ale również się czegoś nauczą. I dorośli, i dzieci. Po równo.”

Wikingowie z Północnej Ulicy to nie tylko morska przygoda Wiki, ale przede wszystkim spektakl o osamotnieniu dziecka. Nie samotności, której potrzebują czasem dorośli, lecz wyobcowania dziecka w dysfunkcyjnej rodzinie (mama ciągle przy komputerze, ojciec chłodny pedant), czego konsekwencją będzie niechęć do podejmowania kontaktów interpersonalnych w środowisku szkolnym czy w życiu dorosłym i ucieczka w wyobraźnię. Wiki obudziła tę ostatnią samotnie, zmuszona przez sytuację, jak choćby tę znaną wszystkim z niedawnej pandemii, o czym pisze w programie spektaklu Punch Mama. A sama autorka przypomina metaforycznie dorosłym, że większą skłonność do zabaw z wyobraźnią wykazują dzieci, które spędzają dużo czasu na wspólnych zabawach z rodzicami.

Tytuł oryginalny

Sama na środku morza

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Aram Stern

Data publikacji oryginału:

27.04.2024