Miałaś własną firmę, byłaś modelką, mogłaś nadal mieszkać w Paryżu, a teraz robisz to, od czego kobiety uciekały przez lata. Nie żałujesz? - pytam. - Ale ja dopiero teraz czuję, że żyję.
Rolnicy założyli teatr. Wystawili sztukę na owczej farmie – wśród balotów siana, z widokiem na pastwisko. Zagrali też w gospodarstwie, w którym hoduje się bydło, oraz w pasiece.
Zaczęło się od Magdy i Stéphane’a Lefevre’ów z Kiersztanowa pod Olsztynem. Kiedyś mieszkali pod Paryżem i prowadzili miejskie życie. Lubili wtedy usiąść w salonie i opowiadać sobie o wspólnym marzeniu. Myśleli, że zrealizują je dopiero na emeryturze. Nie musieli czekać aż tyle.
Do marzenia Magdy i Stéphane’a skręca się w polną drogę: po obu stronach pastwiska, na końcu drogi, na wzgórzu, dom, za nim budynki gospodarskie, z których przez szpary w ścianach wyłazi siano i słoma. Przy drzwiach wejściowych, obok wycieraczki, stoją dwie pary gumowców ubabranych świeżym gnojem. Ci, którzy je zostawili, dopiero wrócili z budynku na tyłach domu. Ścieżka przez podwórko świadczy o tym, że to codzienny rytuał.