W roku 2011 krakowski teatr trwał na ustalonych i wypracowanych pozycjach. Niespodzianek nie było; można w tym widzieć konsekwencję, można też zastój - pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
W Starym Teatrze reżyserowali Jan Klata, Paweł Miśkiewicz, Michał Borczuch, Mikołaj Grabowski, czyli twórcy sprawdzeni na tej scenie. Oraz Milan Peschel, gość z Berlina. Z najmłodszego pokolenia - Szymon Kaczmarek. Pierwsza premiera roku, "Być albo nie być", wyreżyserowana przez Milana Peschela według słynnego filmu Ernsta Lubitscha o okupowanej Warszawie, okazała się niezbyt zabawną zabawą filmem, teatrem i metateatrem. Lepiej było na Scenie Kameralnej, na "Mewie" Pawła Miśkiewicza, choć próba radykalnego potraktowania Czechowa, wykorzystania go do rozważań o teatrze i istocie aktorstwa nie powiodła się do końca. Oczekiwany spektakl Jana Klaty - adaptacja dwóch powieści Josepha Conrada o terroryzmie zatytułowana "Koprofagi, czyli znienawidzeni ale niezbędni" - okazał się zaskakująco poczciwy, nawet melodramatyczny. I przynoszący nieskomplikowaną, złożoną z oczywistości wizję świata. Niewątpliwie Klata stara się zmienić swój język teat