Henryka Wach-Malicka, recenzentka Dziennika Zachodniego, odpowiada na oświadczenie Roberta Talarczyka i Ingmara Villqista - autora spektaklu "Miłość w Königshütte" oraz dyrektora Teatru Polskiego, dotyczące odbioru przedstawienia.
Szanowni Panowie Bardzo się cieszę, że po burzliwej dyskusji, związanej z moją recenzją z przedstawienia pt. "Miłość w Königshütte", spotkaliśmy się dokładnie w tym samym miejscu! A konkretnie w proteście przeciw, jak piszecie Panowie, i jak ja postulowałam w swoim tekście, "próbom wykorzystania przedstawienia Miłość w Königshütte do bieżącej walki politycznej". Tak, ja też się na to nie zgadzam. Tak, jak też napisałam, że teatr musi mówić o powojennym dramacie Ślązaków. Chciałabym jednak, żeby robił to z godnością, powagą i w piękny artystycznie sposób. Co zaś do przywołanych w Panów liście spektakli "Bitwa o Nangar Khel" czy "Mistrz & Małgorzata Story", to przypominam nieśmiało, że byłam ich entuzjastką, czemu dałam wyraz nie tylko na łamach Dziennika Zachodniego, ale także na forum ogólnopolskim. Doskonały poziom tych spektakli potwierdza zresztą fakt, że polityka może być pierwszorzędną inspiracją dla teatru