EN

25.03.2024, 11:59 Wersja do druku

Rafał Węgrzyniak w oczach Jolanty Hinc-Mackiewicz

Napisanie wspomnienia o swoim rówieśniku, przyjacielu, jest trudniejsze niż wspominanie kogoś, kto odszedł, ale był dużo starszy i to odejście wydaje się naturalne. Bardzo trudno to nawet zacząć, bo będzie oznaczało ostateczne pożegnanie z kimś, kto był mi bliski.

fot. Jacek Labijak

Rafała poznałam dzięki Jagodzie Hernik Spalińskiej, z którą razem studiowałyśmy na Uniwersytecie Warszawskim i spotykałyśmy się na seminariach prof. Zbigniewa Osińskiego. Ale pierwsze spotkanie w redakcji „Pamiętnika Teatralnego” było krótkie i niewiele z niego dla mnie wyniknęło. Odniosłam wtedy wrażenie, że Rafał jest autorytetem.

To wrażenie wzmocniło się blisko trzydzieści lat później, kiedy po raz drugi zobaczyłam Rafała Węgrzyniaka. Zostałam wówczas zaproszona na zebranie Polskiej Kompanii Teatralnej, by wejść w jej szeregi na początku roku 2020. Rafał coś wyjaśniał głosem nieznoszącym sprzeciwu, otoczony wianuszkiem teatrologów, wśród których był dyrektor Jarosław Cymerman, czyli jego ówczesny przełożony. Wyczuwałam estymę, którą otaczali go wszyscy zebrani. Rafał siedział, a wszyscy stali wokół niego, czekając na początek zebrania. Zwróciłam na to uwagę, bo zawsze mnie interesowała przestrzeń i to, jak się ludzie w niej lokują, a sama byłam wtedy dość niepewna i wszystkimi zmysłami próbowałam odnaleźć się w tym niezwykłym zgromadzeniu nieznanych mi osób.

Potem rozmawialiśmy przez chwilę po zebraniu, ale tak naprawdę poznaliśmy się lepiej, kiedy oboje – Rafał z Jagodą – przyjechali do mojego domu na wsi, gdzie sobie gadaliśmy przez dwa dni. I wtedy ilość informacji, jakie usłyszałam – niemal mnie przytłoczyła. Ale to wówczas dołączyłam do grona admiratorów Rafała. Wydaje mi się, że to od tego czasu pojawiła się niezwykła więź, która pozwalała nam gadać godzinami do późnych godzin nocnych, co czasem irytowało mojego męża, nierozumiejącego, ile można…

Tak, z Rafałem można było rozmawiać godzinami, dzielić się wrażeniami, smutkami i radościami. Uczestniczył emocjonalnie w moich problemach, wspominał o swoich. Żył sprawami redakcji „Teatrologii.info”. Mieliśmy wiele wspólnych tematów. Pytał o egzaminy maturalne naszego syna, o pozostałe dzieci, o naszego wnuka. Dzieliliśmy się radościami i refleksjami. Dzięki niemu dowiedziałam się o kłopocie z mieszkaniem w Nowym Jorku, który miała córka znajomej i to pozwoliło mi pomóc dzięki kontaktom mego brata.

To dzięki Rafałowi i jego przyjaciółce Eli mój syn znalazł schronienie na wiele tygodni u jej koleżanki pod Monachium, zanim zdobył stancję w tym mieście, w którym graniczy to prawie z cudem. I był tam otoczony troską niemal matczyną, dzięki czemu mogłam spać spokojnie kilka miesięcy od początku studiów naszego najmłodszego dziecka. A Rafał śledził postępy mojego syna, jego samopoczucie w obcym kraju, dopytywał o niego.

Jego troska o mnie, o Jagodę i o innych, była niezwykła. Mam wielu przyjaciół, ale niewielu tak wrażliwych, emocjonalnych i żyjących wręcz chęcią pomocy, a przynajmniej współczucia.

Rafałowi powierzyliśmy nasze zwierzaki: psa i kotkę, kiedy wyjechaliśmy z mężem na wakacje. Mógł zażywać spacerów, uroków suwalskiej wsi i opiekować się naszym „zamkiem”, do którego rzadko kogoś poza rodziną wpuszczaliśmy na dłużej. To właśnie zdjęcie z naszym labradorem Rafał umieścił jako profilowe na „Teatrologii.info” i tę radość, jaką miał z tych spacerów – chcę zapamiętać.

Wydaje mi się ważne, by to przypomnieć, jakim był człowiekiem – ciepłym i niezwykle oddanym przyjaciołom. Chcę to zapamiętać, bo jestem dumna, że należałam do tego grona, chociaż znałam go tak krótko, ponieważ jego bezkompromisowość w sądach mogła pozostawić fałszywe wrażenie.

Moje doświadczenia z Rafałem oczywiście wiążą się też z encyklopedyczną wiedzą, którą mógł uruchomić o każdej porze dnia i nocy, gdy zadzwoniłam z jakimś pytaniem dotyczącym teatru, wykonawców lub literatury.

Rafałowi zawdzięczam inspirację Barańczakiem w jedynym moim autorskim scenariuszu, o który poproszono mnie w Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku do spektaklu Za wolność, byś wolny był ilustrowanego materiałami dokumentalnymi z czasu stanu wojennego.

Rafał był też jedyną z bliskich mi osób, nienależących do współpracowników Adekwatnego, który widział spektakle Henryka Boukołowskiego i Magdy Teresy Wójcik w okresie szczytu osiągnieć ich teatru. Widział Wyzwolenie jako młody licealista i interesował się moimi poszukiwaniami. Choć ten nurt teatru z pewnością nie był dla niego tak ważny jak dla mnie – zawsze miał jakąś ważną uwagę lub refleksję, która poszerzała mój sposób myślenia.

Był krytyczny i bezkompromisowy i za to nie tylko go podziwiałam, ale wręcz współodczuwałam jego oburzenie czy urazę.

Blisko mi było z Rafałem jeszcze z jego religijnością. Dziękowałam za uczestnictwo we mszy świętej na Wigrach za zdrowie naszej córki, w której uczestniczył razem z Jagodą oraz z nami – mną i moim mężem.

Będzie mi Ciebie, Rafale, bardzo brakowało, więc obiecuję wierną modlitwę – Ty wiesz, o co Ciebie proszę.



Tytuł oryginalny

RAFAŁ WĘGRZYNIAK W OCZACH JOLANTY HINC-MACKIEWICZ

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Jolanta Hinc-Mackiewicz

Data publikacji oryginału:

21.03.2024