„Ptaki ciernistych krzewów. Rzecz o miłości w kościele" Huberta Sulimy w reż. Jędrzeja Piaskowskiego z Teatru Polskiego im. H. Konieczki w Bydgoszczy na XV Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Teatr uprzedza widzów, że będą mieć do czynienia ze spektaklem tylko dla dorosłych. To albo prowokacja albo przesada; choć teatrowi Jędrzeja Piaskowskiego daleko do peep showu, to spodziewałem się jednak większej odwagi obyczajowej, gdy tymczasem na przedstawienie można zabrać nawet słuchającą toruńskiej rozgłośni babcię, która w największym zgorszeniu może wspomnieć, że do Chamberlainów im daleko, albo coś w tym stylu. Bulwersji nie ma, zapewniam. Jest za to niestety troszkę nudnawo.
Mamy w pierwszej części wycinek obrazu życia kleru z chorobami toczącymi polski Kościół – od pazerności po pedofilię, w drugiej - jest rok 2033 (zatem to fantazja bądź utopia, przekonamy się wkrótce), warsztaty terapeutyczne dla księży i zakonnic prowadzi Anja Rubik (fantastyczna Małgorzata Witkowska - wcześniej jako siostra Perpetua - dla której warto ten spektakl obejrzeć).
Dowiadujemy się więc, jakie duchowieństwo ma marzenia, jakie pragnienia, jak sobie radzi i nie radzi z samotnością. Oglądamy potencjalnie poruszającą scenę coming-outu dwóch księży przed matką jednego z nich. Słuchamy monologu księdza, którego kolega molestował dziecko. Tak, jest mocno, ale nie jest to siła obucha Kleru czy filmu Sekielskich.
Nie wiedzieć jednak czemu - gdyż jestem stosunkowo empatyczny - wychodząc z teatru wzruszyłem tylko ramionami, te historie mnie nie obeszły, zdecydowanie bardziej wolę, jak Jędrzej Piaskowski robi o Bożenie.