EN

14.11.2024, 09:20 Wersja do druku

Przywrócone

„Ocalone” Piotra Rowickiego w reż. Mai Kleczewskiej z Domu Spotkań z Historią na V piętrze budynku PAST-y w Warszawie. Pisze Ludwika Gołaszewska-Siwiak z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Magda Hueckel

Próba opisu niewyrażalnego zawsze będzie karkołomna. Kończą się słowa, gesty wietrzeją. Monodram ,,Ocalone” Piotra Roweckiego w reżyserii Mai Kleczewskiej to teatralny pomnik tych, o których historia nie mówi głośno. W czasie powstania warszawskiego, przez niespełna dwa tygodnie sierpnia 1944 roku, na Ochocie, działał obóz przejściowy dozorowany przez Brygadę Szturmową SS RONA, czyli kolaborującą z Niemcami Rosyjską Wyzwoleńczą Armię Ludową. Teren targu warzywnego, zwanego Zieleniakiem, stał się miejscem kaźni dla mieszkańców wypędzonych z pobliskich domów. 

Jedną z nich jest Irena K. (Agnieszka Przepiórska), wówczas kilkunastoletnia dziewczyna, dziś starsza pani. Ubrana w piaskową garsonkę, łamiącym się głosem przemawia okrągłymi słowami do zgromadzonych na uroczystości odsłonięcia pomnika ofiar. Szybko jednak w jej narracji pojawiają się emocjonalne pęknięcia, rozedrgania. Opowieści o cukierkowej młodości przerywają uporczywe wyliczanki, szarpanie włosów. Ten dualizm zachowań, niemal schizofreniczny, zostanie już do końca. 

Każda część historii z Zieleniaka zostaje opowiedziana dwojako. Zawoalowane w metafory bolesne wspomnienia rozrywa brutalny, cielesny realizm. Aktorstwo Agnieszki Przepiórskiej jest wcieleniowe, organiczne – z kruchej staruszki przeistacza się w nieustannie uciekającą przed oprawcami dziewczynkę. Mieszają się porządki. Język bajek, zabaw ponuro repetuje cielesny symbolizm. Dokonywana jest też ciągła dekonstrukcja obrazu. W tle, na trzech ekranach, migają zapadające się w sobie, biało-czarne obrazy przedwojennej Warszawy (wideo: Krzysztof Garbaczewski), przeplatane ujęciami aktorki w roli Ireny. Nic nie jest takim, jakim się wydaje. 

Usilne dążenie do wyrażenia tego, na co słów po prostu nie ma, ciąży na spektaklu. Gdy rozpisany na dziecięcą zabawę opis gwałtu zostaje odtworzony przy pomocy czerwonej farby i transowych gestów, reżyserka i wykonawczyni wytrącają sobie oręż domysłów, które oddziałują na widza dużo intensywniej niż banalna dosłowność. 

Nie pomaga również adaptacja przestrzeni. Przedstawienie grane jest w budynku PAST-y, który zasłynął z obrony w czasie powstania, co oczywiście nadaje inscenizacji dodatkowych znaczeń. Układ publiczności, zbliżony do tego ze szkolnych akademii, uniemożliwia widzom spoza pierwszych rzędów swobodną percepcję monodramu. Chwilami pozostaje im śledzić tylko cienie aktorki migające na ceglanych ścianach. 

W „Ocalonych” porusza przede wszystkim historia, porażająca ogromem zła i niesprawiedliwości. W finałowej scenie odczytany zostaje apel pamięci kobiet umęczonych w czasie konfliktów zbrojnych. Uświęcone zostaje to, co dotychczas nie mieściło się w wielkiej martyrologii. Ten prosty gest ma siłę wybuchu po długich lat milczenia. Kruszy resztki romantyzmu i woła o opamiętanie. 

***

Piotr Rowicki
„Ocalone”
reżyseria: Maja Kleczewska
występuje: Agnieszka Przepiórska
Dom Spotkań z Historią w Warszawie, premiera: 30 września 2024

***

Ludwika Gołaszewska-Siwiak – wbrew pozorom dwudziestotrzyletnia panna. Kocham pieczone buraki, wyprawy rowerowe i Program II Polskiego Radia. Teatr pojawił się w moim życiu dość wcześnie, ale ciągle mi go mało. Interesuje mnie wszystko, co na wschód. Szczególnie na talerzu.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne