Bogdan Grzeszczak był bardzo ważną częścią zespołu legnickiego – starszyzną plemienną. Młodsi aktorzy zawsze chętnie korzystali z jego rad. Nigdy nikogo nie zostawił bez pomocy – wspominał zmarłego kolegę aktor Przemysław Bluszcz.
"Kiedy tylko Boguś pojawiał się na scenie, z przyjemnością się na niego patrzyło, był bardzo pracowity, otwarty na pomysły, ale przy tym był wyjątkowo uroczym człowiekiem, bardzo ciepłym, dowcipnym, zawsze mnie wzruszał, ponieważ co roku zabierał mamę pociągiem na Hel" - powiedział Przemysław Bluszcz.
"Kiedy kończyłem szkołę, Boguś już był bardzo znanym wrocławskim aktorem. Kiedy zobaczyłem go we wrocławskim Teatrze Kalambur, pomyślałem, że chciałbym być kiedyś taki, jak on. Był wrocławską legendą, także dla nas, młodszych aktorów" - podkreślił.
Zaznaczył, że nie zapomni Grzeszczaka ze współpracy przy "Balladzie o Zakaczawiu", "w której Boguś grał mentora, nauczyciela, związanego z lwowską szkołą kieszonkowców".
Bluszcz wskazał, że Grzeszczak "kojarzył się z ze starym światem, światem starych wartości, kindersztubą". "Był trochę staroświecki, ale z wielką klasą" - dodał.
"Miał przedwojenny sznyt, coś nieuchwytnego, wyjątkowego. Zawsze można było na niego liczyć. Jeśli Boguś dawał słowo, to zawsze go dotrzymywał" - powiedział.
Bogdan Grzeszczak był absolwentem wydziału aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu oraz Studium Fotografii Artystycznej AFA we Wrocławiu. Występował na deskach Wrocławskiego Teatru Współczesnego, Teatru Polskiego we Wrocławiu, a od 2004 r. Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy.
W ostatnim czasie aktora można było zobaczyć na deskach legnickiego teatru w "Kartotece", "Płaksach" czy "Śnie srebrnym Salomei".
Według informacji opublikowanej na stronie Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy Bogdan Grzeszczak zmarł w sobotę w następstwie udaru, w wieku 63 lat.