„Przebłyski” Serge'a Kribusa w reż. Agaty Dudy-Gracz z Teatru Gudejko w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski na stronie AICT Polska.
O „Przebłyskach”, sztuce Serge’a Kribusa, dedykowanej Danielowi Olbrychskiemu, pisałem po warszawskiej premierze, kiedy żonę umierającego Abraszy grała Jadwiga Jankowska-Cieślak. Grała wspaniale niczym istota nieziemska, lekka jak piórko, duch. Zagrała tylko kilka razy, choroba ją zwyciężyła i wydawało się, że spektakl wraz z jej odejściem przeszedł do historii.
Teraz jednak się odrodził dzięki Annie Romantowskiej, która podjęła się następstwa (jak sama powiada), bo nie zastępstwa. Zbudowana przez nią postać jest inaczej uformowana, choć trzyma się tego samego tekstu. Decyduje o tym osobowość, jej styl gry, właściwe aktorce ciepło. Miejsce żony rozliczającej męża, zajęła wprawdzie kobieta pamiętająca jego marudne uczynki, wrzaski i nieustanne problemy z samym sobą, ale też czule wspominająca wspólną przeszłość. To przygotowanie do śmierci Abraszy nabiera dzięki temu innych kolorów, staje się bardziej materialne, bliższe codzienności i paradoksalnie bliższe życia. Tak więc narodził się ten spektakl ponownie, ale w odmienionej wersji, w której silniejszy akcent został położony na więź między ludźmi, na związek, który pomaga przetrwać największe wichury i tragedie, a przecież oboje, odchodzące małżeństwo ma za sobą doświadczenie czasów zagłady, rozstania z najbliższymi, czas pogardy i poniżenia.
Przetrwały inne walory poprzedniej wersji tego przedstawienia starannie przygotowanego przez Agatę Dudę-Gracz. Powtórzę więc za sobą samym pochwały z poprzedniej recenzji, odnoszące się do jazzowej ilustracji muzycznej, wokalizy Mai Kleszcz (uwodzicielska interpretacja songu Brechta/Weila) i gitary Wojciecha Krzaka. Para muzyków partneruje aktorom, to ich odbicia, powidoki, projekcje życia po życiu. Poetycki nastrój buduje też scenografia (dzieło reżyserki Agaty Dudy-Gracz), rozpięta między „Krzesłami” Ionesco a kirkutem. Jej tajemniczą aurę wzmacnia precyzyjna gra świateł wydobywająca detale scenicznej akcji, a także wisząca nad sceną czarna koza, znak złego dziedzictwa, z którym zmaga się Abrasza. To mądre, gorzkie i czułe przedstawienie o trudzie odchodzenia, o przebłyskach postrzeganych przed ostatnim tchnieniem.
Nie byłoby głębi tego ostatniego spotkania ze światem bez Daniela Olbrychskiego, który odsłania na scenie wady i zalety swego bohatera, jego znużenie, ale i tęsknotę do smakowania urody życia. Ubrany we fejowaty, poplamiony szlafrok, zaniedbany, zniechęcony i zmęczony życiem odsłania w uśmiechu, zapatrzonych oczach wspomnienie innych czasów, które choć odeszły, wciąż w pamięci powracają. Jak przebłyski.
***
PRZEBŁYSKI Serge’a Kribusa, tłum. Bogusława Frosztęga, reż., scenografia, kostiumy Agata Dudy-Gracz, światło Katarzyna Łuszczyk, muzyka Maja Kleszcz i Wojciech Krzak, produkcja Teatru Gudejko, Krystyna i Daniel Olbrychski, spektakl w Teatrze Współczesnym w Warszawie, 25 listopada 2025.