Logo
Recenzje

Prostota rozkładu

12.12.2025, 12:43 Wersja do druku
„Noc śpiewa swoje pieśni” Jona Fossego w reż. Łukasza Lewandowskiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Piotr Zaremba w „Rzeczpospolitej. Dodatek Plus Minus”.

fot. mat. teatru

Mamy studium obcości między ludźmi, którzy są ze sobą od czasów szkolnych. Oboje pilnują swoich wnętrz niczym sejfów, do których nie pasują żadne szyfry.

Wszystko, co piszę, jest rodzajem modlitwy - powiedział o swojej twórczości Norweg Jon Fosse. Pisarz przeszedł na katolicyzm w 2012 r. Sztuka Noc śpiewa swoje pieśni pochodzi z 1998 r. Czy warto jechać do Lublina, żeby w Teatrze im. Juliusza Osterwy obejrzeć ten dramat? W pierwszej chwili byłem zaskoczony - prostotą nie tylko dialogów, ale też opowiedzianej na scenie historii. Jego  Matkę i dziecko oglądałem w dwóch wersjach i miałem wrażenie większych komplikacji w relacjach dwójki postaci, podważających różne stereotypy. Tu nawiedzało mnie wrażenie: przecież ja to już widziałem.

Ale sam siebie zaraz poprawiałem. Mamy do czynienia z wiwisekcją dziejącego się przez jedną dobę rozkładu małżeństwa, ludzi młodych, przed którymi całe życie. W dyskusji dla teatralnego programu filozof Tomasz Stawiszyński zauważył, że para bohaterów rozmawia ze sobą wyłącznie o tym, co robi lub robić zamierza. Żadne z nich nie próbuje się dowiedzieć, o czym jego partner (partnerka) myśli, co czuje.

Po urodzeniu dziecka wciąż młody ojciec popada w coś, co można bez ryzyka nazwać depresją. Jego żona ma dosyć życia u boku kogoś biernego, niezdolnego do wyjścia z domu. Ale nie szuka ani powodów, ani środków zaradczych. Z kolei on wydaje się niezdolny do przejęcia się jej niepokojem. Fosse mnoży tajemnice. Dlaczego on taki jest? Jakąś podpowiedzią jest wizyta rodziców - władcza matka już dawno temu stłamsiła ojca. Ale czy to istotny trop czy tylko dopełnienie czegoś nierozpoznanego? Jaką rolę odgrywają męki niespełnionego pisarza?
Mamy studium obcości między ludźmi, którzy są ze sobą od czasów szkolnych. Oboje pilnują swoich wnętrz niczym sejfów, do których nie pasują żadne szyfry. Nawet jeśli Fosse nie opowiada nam o tym jako pierwszy, podsuwa nam ten obraz jako coś niepokojącego. Czy widzi w tym chorobę współczesności? Chyba tak. Do jakiego stopnia wszechogarniającą? Pyta o to nas. Pyta i o istotę depresji. Czy to powód uzasadnionego współczucia czy konkluzji: kiedyś ludzie tak się z sobą nie pieścili.

Znakomity aktor, a tu reżyser spektaklu Łukasz Lewandowski na scenie ustawił wszystko w sposób komunikatywny, dobrze oddając klimat skandynawskiej chandry, pokazywanej z okrucieństwem na miarę Henryka Ibsena. Pomagają w części symboliczne dekoracje Katarzyny Stochalskiej, niepokojąca muzyka Rafała Rozmusa, wizualizacje Aleksandra Janasa i choreografia (bardziej ruch sceniczny) Anny Godowskiej.

Aktorzy dobrze wyczuwają jego intencje. Daniel Salman to mąż - skurczony, złamany, a przecież jakoś się na chwilę odradzający, w oczekiwaniu na żonę. Aktor znalazł równowagę między zaglądaniem w głąb swojego bohatera i jego zamknięciem przed nami. To świetna robota sceniczna. To samo można powiedzieć o Marcie Ledwoń w roli żony, drażniącej w monotonnym pomstowaniu na swoje małżeństwo, a potem w braku zdecydowania, czy szukać ratunku. Na tle rutyny współczesnego teatru, mamy powrót do klasycznej psychodramy, choć minimalistycznej, zważywszy na katalog tajemnic.

Świetni są Magdalena Sztejman i Tomasz Bielawiec jako rodzice. Mają niewiele czasu, aby stać się dodatkowym rozsadnikiem niepokoju, a przecież kreślą niemal bez słów kontekst życia rodzinnego, które ukształtowało ich syna. Najprostsze zadanie ma Krzysztof Olchawa jako intruz Baste. A przecież potrafi osiągnąć tyle, że i jemu zaczynamy współczuć. Bohaterowie nie są wobec siebie wyrozumiali, ale Fosse próbuje ich nie osądzać. Jego świat jest taki, że nie wchodzimy do środka, stajemy zakłopotani na progu. Ale może takie wyzwanie wprawi nas w niepokój, niespecjalnie oczyszczający, ale przynajmniej inspirujący do myślenia. I do trudnego, ale jednak współczucia.

Tytuł oryginalny

Prostota rozkładu

Źródło:

„Rzeczpospolita” Plus Minus

Autor:

Piotr Zaremba

Data publikacji oryginału:

06.12.2025

Sprawdź także