Logo
Magazyn

Więcej niż obowiązek. Kilka pytań, których nie można nie zadać

12.12.2025, 11:10 Wersja do druku

Ewa Wójciak wydała książkę.  Wyznaje  we Wprowadzeniu, że jest to opowieść w gruncie rzeczy autobiograficzna, że nawet kiedy mówi o Teatrze Ósmego Dnia – a  była z nim związana ponad 50  lat - to mówi przede wszystkim o sobie. Czy taka postawa jest w ogóle możliwa po pól wieku bycia w jednym zespole? Zwłaszcza  zespole, który manifestował wspólnotę, pracował  metodą kreacji zbiorowej? Wójciak stara się odpowiedzieć na tę fundamentalną wątpliwość, szuka wyjaśnień. 

fot. mat. prasowe

My nie byliśmy wyłącznie projektem artystycznym – powiada. I wiedzie tę myśl: już na samym początku przyjęliśmy idealistyczne, fanatyczne założenie, że oto spotykamy się na całe życie. Siebie widzi jako matkę-założycielkę naczelnej idei – podstawą naszego zespołu było marzenie o powołaniu do życia autonomicznego mikroświata. I parę zdań później dodaje - …chodziło, przynajmniej mnie, o stworzenie takiego miejsca, w którym będę mogła żyć.

Każdego, kto zetknął się bliżej z „Ósemkami” to „wyznanie” wtrąci w stan zdumienia – nie miejsce tu jednak na podjęcie tego wątku. Inny teraz stawiam sobie cel – zadać bardzo ważne pytanie: dlaczego książka nosi tytuł WIĘCEJ NIŻ TEATR.

*

Aldona Jawłowska w 1988 roku wydała rozprawę o teatrze studenckim. To było wydarzenie, publikacja wzbudziła ogromne zainteresowanie nie tylko w środowisku studenckim i nie tylko w kręgu badaczy i praktyków teatru. Powód autorka sama przewidziała i wyłożyła szerzej we wstępie, a w skrócie na ostatniej stronie okładki. Przytoczmy kilka zdań. Moim zamiarem było przedstawienie teatru studenckiego jako wielowymiarowego zjawiska, które nie mieści się ani w granicach działalności społecznej, ani w granicach sztuki. To więcej niż ruch i więcej niż teatr [podkr. LS]. ( … ) to próba przeciwstawienia kulturze zastanej – odmiennej kulturowo całości. Nie można nie przypomnieć, że kilkanaście lat wcześniej ukazało się inne znakomite dzieło Jawłowskiej – Drogi kontrkultury. Te dwie razem tworzą całość o niezwykłej wartości.

Rozdział drugi książki z 1988 roku otwiera zdanie: Najważniejszym źródłem informacji o młodym teatrze – także o jego funkcjach – są spektakle. Jest więc całkiem oczywiste, że Jawłowska musiała je opisać i to w zbliżonym „formacie” - tak, by wydobyć to, co wspólne dla ruchu. Opisem objęła 15 spektakli 9 teatrów - wszystkie z lat 70. Są tu Teatr 77, STU, a z młodszych Jedynka, Provisorium, ICD… Dwa przedstawienia STU (w połowie dekady wyszedł z ruchu studenckiego, stał się sceną profesjonalną), dwa Akademii Ruchu, dwa Jedynki (mieli ksywę dziecko Ósemek), najwięcej Teatru 8 Dnia – cztery!

I teraz druga najważniejsza dla tej noty informacja, zresztą już sygnalizowana – tytuł książki Prof. Aldony Jawłowskiej: WIĘCEJ NIŻ TEATR.

*

Wróćmy do Ewy Wójciak. Nie ona jedna jest odpowiedzialna za definitywny kształt, zawartość książki. Na okładce pomieszczono pochwalny tekst Artura Domosławskiego – chyba z recenzji wydawniczej. W środku można przeczytać, że konsultacje teatrologiczne dawał Juliusz Tyszka (zaczynał od studenckiej roboty teatralnej, jego przedstawienie Nasza lista przebojów jest wśród opisanych przez Jawłowską, potem „przeniósł się” na pozycję badacza i zdobył rangę autorytetu). I jeszcze fakt z ostatnich dni - na portalu e-teatr pojawiła się jakby recenzja Adama Suwarta, który wywodzi, że książka będzie bezcennym d o k u m e n t e m dla teatrologów, socjologów, współczesnych twórców… Rodzi się zbiorowe kreowanie wartości.

Czy Wójciak mogła nie czytać książki Jawłowskiej? Wykluczone – przecież to książka również o niej. A co istotniejsze - „lektura obowiązkowa”, o której się rozmawiało, dyskutowało, polecało innym. Byłem uczestnikiem tych dysput – zwłaszcza na wznowionych w 1992 roku i kontynuowanych przez lat kilkanaście przez Mariana Glinkowskiego (z moją moją niemałą pomocą, potem stałym udziałem) Łódzkich Spotkaniach Teatralnych. Dodam, że w skład Rady Artystycznej ŁST często wchodziła Wójciak, a każdy nowy spektakl „jej” Teatru Ósmego Dnia był zapraszany. Te i wiele innych względów po prostu zmuszają do zadania pytań – jak mogło dojść do „przejęcia” tytułu – znanego, obecnego od lat, cenionego? Jak mogło dojść – mówiąc wprost – do plagiatu? I skąd ta zbiorowa niepamięć?

Czas już kończyć – powtarza parokroć bohater monologu Becketta... Pora na powtórzenie tej frazy. A jaka pointa, po co to pisanie? Ano po to, by parę faktów przypomnieć tym, których ogarnęła amnezja. Także po to, by powiadomić przyszłych czytelników, zaapelować o czujność. Ale nade wszystko - aby upomnieć się o własność Aldony Jawłowskiej. I powiedzieć, że stało się coś niedobrego.

PS 1. Bardzo cenię Ewy Wójciak, mógłbym rzec – za całokształt: za aktorstwo,, za kierowanie zespołem T8D po pożegnaniu (celowo łagodzę) Lecha Raczaka, za zasługi dla ruchu studenckiego / alternatywnego. Byłem zawsze blisko tego ruchu, początek mojego bycia w teatrze studenckim to rok 1956 i Teatr STS – za pół roku „jubileusz”. Teatr 8 Dnia znam od 60 lat. Od Tańca śmierci i pomyślności (1967) widziałem wszystkie spektakle, prawie do ostatnich. Czytałem wszystkie ważne wypowiedzi o „Ósemkach”. Sam pisałem o nich wiele razy, opowiadałem na wykładach, w SCENIE drukowałem teksty o dawnych i teraźniejszych losach, dawałem pierwodruki tekstów wyautowanego Raczaka. Tę notę piszę po wielokrotnej lekturze Wprowadzenia i wszystkich już dostępnych omówień, zapowiedzi. Nigdzie śladu Jawłowskiej.

PS 2. W warszawskich księgarniach (jeszcze kilka dogorywa) nie ma książki Ewy Wójciak. Pewnie poślę zamówienie do Poznania. Nie wykluczam, że coś napiszę.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także