Rozmowa z prof. Wiesławem Godzicem o "aferze szczepionkowej", o celebrytach, teoriach Jana Śpiewaka i o filmach na Netfliksie. Rozmawia Dominik Łowicki w Gazecie Wyborczej.
Dominik Łowicki: Echo po aferze szczepionkowej, z udziałem Krystyny Jandy czy Wiktora Zborowskiego, już cichnie, ale temat wciąż jest warty dyskusji. Jak pan profesor odebrał tę aferę i co ona mówi o naszym społeczeństwie - o nas?
Prof. Wiesław Godzic: - W starożytnej Grecji zawsze zabijało się tego, który przynosił wieści, natomiast nie tego, który powodował wieści. Ja mam do tego stosunek zerowy, tzn. na pewno nie emocyjny, nie uważam żeby coś złego się stało.
To nie są wcale celebryci, to są znani aktorzy. Celebrytami jest zupełnie ktoś inny. Otóż ja im wierzę, że inicjatywa wyszła od strony lekarzy, którzy rozpaczliwie szukali obiektu do zrobienia zastrzyku. Nie ma powodu, żeby tak zacni i etyczni ludzie kłamali, w związku z tym tak naprawdę nie było żadnej afery. Proszę zwrócić uwagę, że ci ludzie byli centrum, ewentualnie reprezentowali „lewą stronę”. Nie chcę domniemywać, dlaczego takich ludzi wybrano do tegom, żeby stali pod pręgierzem, niemniej jednak coś w tym jest.