Zespół Ewy Wycichowskiej [na zdjęciu] przygotowuje w tym miesiącu dwie premiery. Obie zagra jednak poza Poznaniem, bo w rodzinnym mieście nie ma miejsca, w którym mógłby je pokazać.
Problem siedziby dla Polskiego Teatru Tańca wałkowany jest od lat. Założony w 1973 roku przez Conrada Drzewieckiego zespół przycupnął w studiu przy poznańskiej szkole baletowej. Od zawsze brak tam jednak przestrzeni do pokazywania przedstawień, grano je więc gościnnie: najpierw przede wszystkim w Teatrze Wielkim, a potem - wszędzie, gdzie się dało. Wycichowska wymyślała kolejne miejsca: wszystkie poznańskie teatry, jeśli tylko miały wolne terminy, Muzeum Narodowe, hale MTP, a także dziedzińce, ulice place, nawet chodnik przy ul. Koziej podczas akcji "teren prywatny", która miała dobitnie uświadomić poznaniakom, że tancerze są w naszym mieście bezdomni. Zebrano tysiące podpisów po apelem o znalezienie miejsca dla PTT. I co? I nic. Jeszcze niedawno przytuliskiem była prywatna Scena Rozmaitości, ale właściciel nie był w stanie jej utrzymać i ostatni bastion padł. Wycichowska angażowała się w każdy pomysł, który mógłby doprowadzić do powstani