Logo
Recenzje

Pożeracz rzeczywistości

22.09.2025, 11:56 Wersja do druku

„Malexander” Przemysława Wasilkowskiego i Rafała Sabary w reż. Rafała Sabary ze Stowarzyszenia Wątki Sztuki w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w AICT Polska.

fot. Wojciech Wójcik

„Jestem pożeraczem rzeczywistości” – mówi o samym sobie Lars Noren, pisarz i zarazem bohater przedstawienia „Malexander”. Sęk w tym, że czasami rzeczywistość pozera pożeraczy.

Tak jak to stało się w szwedzkim Malexander 25 lat temu, gdzie w napadzie na bank zginęło dwóch policjantów. Ale po kolei.

Najpierw był projekt bezrobotnej reżyserki, aby spróbować pracy teatralnej z więźniami.0 W ramach terapii. Jej projekt zyskał aprobatę władz penitencjarnych. Potem reżyserka zjednała do pomocy Larsa Norena, wybitnego dramaturga, który zgodził się przygotować scenariusz przedstawienia na podstawie przeżyć i wspomnień trzech osadzonych. Z tym że dwóch z nich okazało się zawołanymi rasistami.

Lars Noren wywiązał się z zadania i przygotował spektakl „7.3”. w którym poglądy więźniów zostały zachowane bez cenzuralnej ingerencji. Spektakl zrobił furorę i wkrótce trafił na deski zawodowego teatru, a potem zaczął krążyć po Szwecji, Wtedy właśnie doszło do wspomnianego napadu, w który zamieszani byli więźniowie-aktorzy, wykorzystujący przepustki otrzymywane hojnie ze względu na osiągnięcia teatralne, do celów przestępczych.

Ta historia wstrząsnęła Szwecją, stała się też tematem czytanej z wypiekami książki reporterskiej Elisabeth Åsbrink. Autorka stawiała w niej pytania moralne: czy upowszechnianie poglądów nazistowskich, nawet jeśli to poniekąd cytaty wzięte od autentycznych bohaterów historii, nie jest przekroczeniem czerwonej linii?

Dyskutowano i nie osiągnięto porozumienia, tak jak nigdy nie można znaleźć jednej odpowiedzi na pytanie, czy terapia zawsze bywa skuteczna albo czy sztuka rzeczywiście łagodzi obyczaje.

Z tymi pytaniami zmagają się też autorzy przedstawienia, które unika jednak retoryki dydaktycznej, nie próbuje nikogo pouczać, indoktrynować, czy przemeblowywać myślowo. Przedstawiają ów odwieczny konflikt dobra i zła w oryginalnej teatralnie formie, stosując mix obrazów wideo, nawet quasi-reportażu zza drzwi na żywo, muzyki wykonywanej przez aktorów, rekonstrukcji prób i swego rodzaju autokomentarzy do stosowanych scenicznych środków wyrazu (włącznie ze strip-teasem Larsa), dyskursu, przeplatanego scenkami z więziennego życia, przemieszanych po to, aby wytworzyć niebywałe napięcie. Napięcie, które porusza a jednocześnie, mimochodem wywołuje nerwowy śmiech za sprawą zderzania rzeczywistości tak do siebie nie pasujących, a przecież realnie obecnych. Więźniowie grają aktorów, którzy grają, że grają, prowadząc przewrotną grę ze swoimi domniemanymi teatralnymi przewodnikami.

Wszystko to dzieje się na Trzeciej Scenie Powszechnego, tak zaadaptowanej, że przestrzeń wytwarza klaustrofobiczne ciśnienie, a nieskomplikowane dekoracje i rekwizyty przywołują zatęchłą atmosferę celi więziennej.

Na uwagę zasługuje zróżnicowanie stylistyki gry aktorskiej, u każdej postaci inaczej demonstrowanej. Larsa, którego przedstawia reżyser Rafał Sabara cechuje olimpijski spokój (raz wprawdzie nieźle wrzaśnie, ale to trwa chwilę), równowaga, ciepły uśmiech, dystans, swego rodzaju „nieobecność” – uczestniczy w akcji, ale jednocześnie (to przecież reżyser!) cały czas obserwuje pozostałych. Artur Krajewski sięga po gamę środków charakteryzujących nerwowca, w przeciwieństwie do Sabary mówi szybko, czasem bardzo szybko, jakby sam ze sobą się gonił, wpada w stany ekscytacji i pozornego zaniku kontroli, nie wiadomo, co za chwile zrobi, jest jak granat, który za chwilę eksploduje. Mateusz Łasowski jaki drugi osadzony tonie w uśmiechach, łagodność mieszając jednak z chętnie demonstrowaną tężyzną fizyczną i niebezpiecznym błyskiem w oku. Widać, że czyha na okazję, aby się wyżyć na durnym otoczeniu – to on z dumą będzie się obnosić z antysemickimi poglądami. Towarzyszące trójce mężczyzn (i jeszcze dmuchanej lalce w o rozmiarach człowieka i wiadomym przeznaczeniu) dwie kobiety to wspólniczki terapeutycznej misji Norena, a ściślej jej sprawczyni – w tej roli Zofia Wysocka i asystentka Norena – Karolina Adamczyk. Wyraźnie konkurują, każda w inny sposób. Inspiratorka wciąż pamięta o misji terapeutycznej i napomina, widać, że podszyta jest lękiem. Droga, przeciwnie, za nic ma misję, a za wszystko spektakl. To premiera jest celem. To już dość, aby się w tym spektaklu kłębiło od napięć, emocji i zaskakujących sytuacji, których apogeum jest słodka piosnka inicjowana w finale przez Larsa. Radosno-nostalgicznemu chórkowi towarzyszą obrazki wideo w rasistowskiego popisu prawdziwych Polaków w Warszawie, wzywających rodaków do obrony białej rasy. Cóż, czasem podczas tego spektaklu chodzą mrówki po plecach. I śmieszno, i straszno.

Tytuł oryginalny

Pożeracz rzeczywistości

Źródło:

AICT Polska
Link do źródła

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data publikacji oryginału:

20.09.2025

Sprawdź także