"Pamiętnik z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego w reż. Adama Woronowicza w Muzeum Powstania Warszawskiego. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Od kilku już lat Muzeum Powstania Warszawskiego zaprasza uznanych twórców teatru, by z różnych perspektyw i różnym językiem opowiedzieli o tragicznym zrywie.
W tym roku rocznicowe przedstawienie przygotował Adam Woronowicz. Pustą scenę oświetla ogromny ekran, na którym oglądamy filmowe kroniki z powstania. „Historia przyszła do mnie, a nie ja do niej. I przeszła się po nas na fest" - tak zaczyna się oparty na „Pamiętniku z Powstania Warszawskiego" monodram, czy może raczej performatywne czytanie, w reżyserii i wykonaniu znakomitego aktora TR Warszawa. Na scenie towarzyszy Woronowiczowi grający na żywo na gitarze oraz kontrabasie Karim Martusewicz. Nie ma tu scenografii, inscenizacyjnego rozmachu, są za to fakty, fakciki, drobne zdarzenia, prawdziwe postaci, cała ta przerażająca codzienność płonącej Warszawy. Od euforycznego oszołomienia pierwszych dni powstania aż po gorzką klęskę osamotnionej stolicy i ucieczkę kanałami - drobiazgowo i zarazem przejmująco odmalowane przez Białoszewskiego na kartach „Pamiętnika" i świetnie, bo bez przesadnej egzaltacji, przez Woronowicza zinterpretowane. Najbardziej poruszające jest w tym spektaklu zestawienie dwóch obrazów apokaliptycznej zagłady odciętego od reszty Warszawy Starego Miasta i samotnej walki żydowskich powstańców za murami getta, kilkanaście miesięcy wcześniej.