Logo
Recenzje

Poszukiwanie szczęścia

3.09.2025, 09:51 Wersja do druku

„Kwiat paproci” Andrzeja Błażewicza w reżyserii Roksany Miner w Teatrze Lalek Banialuka im. Jerzego Zitzmana w Bielsku-Białej. Pisze Joanna Warońska-Gęsiarz w „Śląsku”.

fot. Bartek Halat / mat. teatru

W kwietniu Teatr Lalek Banialuka im. Jerzego Zitzmana w Bielsku-Białej zaprosił widzów (od lat 8) na spektakl „Kwiat paproci” w reżyserii Roksany Miner, oparty na baśni Józefa Ignacego Kraszewskiego. Obcując ze zmodernizowaną nieco adaptacją (przygotowaną przez Andrzeja Błażewicza), niemal zapominamy, że tekst ma prawie 150 lat. Przypomina o tym od czasu do czasu jakaś forma językowa albo informacja, np. na temat tak powszechnego wówczas zjawiska analfabetyzmu.

Spektakl wykorzystuje nowoczesne i zróżnicowane środki teatralne, by zachęcić widzów do zmierzenia się z najtrudniejszym chyba pytaniem: co to jest szczęście. Analizujemy więc decyzje podejmowane przez Jacusia/ Jacka, a może zastanawiamy się również nad współczesnym kwiatem paproci - czymś niezwykle rzadkim i otoczonym kordonem wielu niebezpieczeństw. Pragnienie posiadania, i chyba także pokazania innym swoich umiejętności, kieruje działaniem bohatera. Marzy on, by okazać się godnym kwiatu wybrańcem losu. Fabuła jest tradycyjna: oto starszy syn ubogiej wdowy, Jacuś (Maciej Jabłonowski), który nie jest już dzieckiem i chce, by nazywano go Jackiem, postanawia wyruszyć na poszukiwanie kwiatu paproci. Wszyscy pewnie wiemy, a kto jeszcze nie wie, ten się zaraz dowie, że zakwita on tylko raz w roku, w najkrótszą noc, noc świętojańską, która w dawnych społecznościach wyznaczała czas święta i radości. To potęguje trudności; aby odnaleźć kwiat, trzeba mieć wyjątkowe szczęście oraz bardzo wysoki poziom determinacji.

Jacek próbuje trzykrotnie. W czasie tych wypraw przekonuje się, jak trudno koncentrować się tylko na jednym celu, a towarzyszący mu w tej drodze widz, zastanawia się, czy rzeczywiście dążenie do szczęścia powinno oznaczać zapomnienie o normalnym życiu, pełnym „prawdziwych cudów". W osiągnięciu sukcesu dwukrotnie przeszkadzają mu mieszkańcy lasu, śliczna rusałka oraz malowniczy skrzat. Potrzebują oni pomocy chłopca, ale wiedzą również, że kwiat paproci, tak pożądany przez ludzi, jest bardzo niebezpieczny dla tego, kto go znajdzie.

Przedstawienie uzupełnia XIX--wieczną baśń o wymiar ekologiczny, zachęcając odbiorcę do namysłu nad relacjami ze środowiskiem. Zmieniono także zakończenie. Jest nie tylko łagodniejsze, ale zakłada możliwość zmiany tuż przed finałem. Dzięki temu opowieść o Jacusiu przestaje być wyłącznie ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem samotnych wypraw, które mogą zakończyć się tragicznie, ale staje się przykładem do naśladowania i zachętą do rozważnych wyborów, w tym do zastanowienia się nad definicją osobistego szczęścia. Jednym z koniecznych do uwzględnienia czynników jest środowisko naturalne.

Każda samotna i niebezpieczna wyprawa Jacka poprzedzona jest zabawą przy ognisku sobótkowym. Przepiękna i chwilami podniosła muzyka (Miłosz Sienkiewicz), choreografia (Błażej Twarowski) oraz śpiew aktorów pokazują potęgę gromady. W takich momentach wszyscy aktorzy, oprócz Jacka, występują w maskach, co wzmaga poczucie wspólnoty, a nawet jakiegoś odpersonalizowania. Tu kończy się „ja", a zaczyna się „my". Mocny piękny śpiew i wokalizy (przygotowanie wokalne: Justyna Masny) budzą sentyment za tym, co chyba zatraciliśmy w procesie cywilizacyjnego rozwoju. Sobótkowe ognisko wyznacza rytm życia Jacka, ale i przedstawienia, stając się swego rodzaju refrenem. Pod wpływem żywiołowych rytmów również widzowie chcą poczuć się uczestnikami tego zdarzenia, a gest klaskania okazuje się niezwykle ważny w zabawach gromady.

Starsi odbiorcy mogą odnieść wrażenie, że uczestniczą w jakimś rytuale, który prowadzić może młodych ku dorosłości. Ale jak to w rytuale, aby okazał się on skuteczny, młodzi muszą powrócić do społeczności. Zaprezentowano wiele możliwości teatru lalek, by oczarować młodego widza oraz stworzyć dynamiczne, współczesne i mądre przedstawienie. Aktorzy pokazali kunszt, zarówno grając w przepięknych i bardzo pomysłowych kostiumach stworów leśnych (Kwiat Paproci: Dagmara Włoszek-Rabska, Rusałka: Magdalena Obidowska, Skrzat: Ziemowit Ptaszkowski), animując lalki, jak i wcielając się w postacie (Mama: Marta Popławska, Przybyś: Martyna Gajak). Stroje tych ostatnich można uznać prawie za współczesne, może nieco stylizowane na modę rustykalną lub nawiązujące do folkloru.

Opowieść Kraszewskiego okazała się doskonałą bazą do stworzenia świata pełnego cudowności. Dużą rolę odegrała gra świateł (Maciej Iwańczyk), a zwłaszcza „zapalanie świetlików". Lubię momenty, gdy w czasie spektaklu czuję zachwyt młodych widzów i gdy sama niemal cieleśnie doświadczam niezwykłości pokazanego świata. I lubię momenty przejścia, kiedy postać staje się nagle niewielką kukiełką, a aktor przekształca się w osobę animującą, odmieniając ruchy ciała i mimikę. To dobry moment, by poobserwować siebie, zastanowić się nad siłą oddziaływania każdej z form, czy wpływa ona na moje nastawienie do świata przedstawionego, na np. emocjonalny dystans. Doceniam zwłaszcza sposób pokazywania bólu po stracie Jacusia.

Nie wiem, jakie pytania postawiła sobie zgromadzona publiczność dziecięca, nie wiem, w jaki sposób zostanie z nimi przeprowadzona rozmowa o spektaklu. Po wyjściu z teatru, zaczęłam się zastanawiać, czy współczesność nie jest już światem stworzonym za sprawą takiego właśnie kwiatu. Świadczą o tym zniszczenia przyrody, czasami podejmowane w bardzo samolubnych celach, samość, a przede wszystkim uznanie bogactwa za główną oznakę szczęścia. Czy można się jeszcze obudzić? No, właśnie, czy „Kwiat paproci” w Banialuce miał być nieco odmienioną opowieścią o głupim Jasiu? Wrażliwym na innych, pomocnym i otwartym na potrzeby innych, który zawahał się tuż przed osiągnięciem celu? A może sen był tylko tworem jakiegoś licha? Strażnika, który nie chce zgodzić się na utratę cennego skarbu? Ale nawet jeśli tak było, to szczęście Jacka po powrocie do rodziny jest niekłamane. I to ono powinno stać się drogowskazem w naszej codzienności. Kolejne piękne i mądre przedstawienie. Warto na nie pójść.

Tytuł oryginalny

Poszukiwanie szczęścia

Źródło:

Śląsk 2025/9

Sprawdź także