„Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Jana Klaty w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w „Gazecie Wyborczej - Trójmiasto".
Upiorne postaci-widma, niczym potępione dusze z "Sądu Ostatecznego" Memlinga, tworzą zbiorową społeczność "Wyzwolenia" Wyspiańskiego w interpretacji Jana Klaty. To spektakl nowoczesny w formie, odważny i wizjonerski, choć niełatwy w odbiorze.
Z okazji inauguracji Dużej Sceny - która przez ostatnie trzy lata była przebudowywana - Teatr Wybrzeże w ostatnią sobotę zaprosił widzów na premierę wyjątkową.
"Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego - uznawane za dyskusję z "Dziadami" Adama Mickiewicza" - wyreżyserował Jan Klata - znany z bezkompromisowości jeden z najwybitniejszych twórców współczesnego teatru w Polsce, przez lata związany z Narodowym Starym Teatrem w Krakowie, który w Gdańsku wystawiał już kilkakrotnie (m.in. wybitne i nagradzane "Trojanki"). Nie tylko sam tytuł, nazwisko reżysera, ale także wyremontowana Duża Scena, wyposażona obecnie w imponujące możliwości techniczne (system zapadni i wypiętrzeń, scena obrotowa), rozbudzała ciekawość przed sobotnią inauguracją.
Wieczór "Dziadów"
Powstały na przełomie XIX i XX wieku tekst "Wyzwolenia" Klata odczytał jako wiwisekcję polskiej współczesności XXI wieku. Jego bohaterami uczynił jednak zastygłe w letargu upiorne postaci-widma, niczym potępione dusze z "Sądu Ostatecznego" Memlinga (którego fragmenty pojawiają się w projekcji na elementach znakomitej scenografii Mirka Kaczmarka) albo zjawy z Mickiewiczowskich "Dziadów". Czołową postacią jest zresztą Konrad (Piotr Biedroń) - łącznik świata Mickiewicza i Wyspiańskiego. Natomiast pozostałe postaci "Wyzwolenia" zlały się w zbiorowość, która zawładnęła wyobraźnią Jana Klaty. Jego spektakl - nowoczesny w formie, odważny i wizjonerski, choć niełatwy w odbiorze - zasadza się na pomyśle, by identyczne półnagie postaci prowadziły ze sobą dialog na temat Polski i Polaków, ale także sztuki - bo i kraj, i artyści potrzebują prawdziwego wyzwolenia.
Jedynym wyjątkiem jest postać Muzy (Katarzyna Dałek wystylizowana na Śmierć przypominającą filmowego Jokera), trzymająca w ręku pochodnię i statycznie towarzysząca całej upiornej zbiorowości.
Spójna wizja artystyczna
Klata, posiłkując się tekstem Wyspiańskiego, rozprawia się z narodowymi mitami, polskimi fantasmagoriami i ułudami. Pokazuje nasze fobie, strachy i uprzedzenia, nasze cierpienie i całopalenie, punktuje podziały i kłótnie. I choć momentami nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wyszukana forma zaczyna dominować nad przekazem, to jednak całość prezentuje spójną wizję artystyczną.
Wielka w tym zasługa świetnie przygotowanego i poprowadzonego zespołu aktorskiego, który tworzy znakomitą i oryginalną kreację zbiorową. W tak dobrej formie artystów Teatru Wybrzeże nie widzieliśmy już dawno. I dotyczy to bez wyjątku wszystkich 21 aktorów "Wyzwolenia".
Bardzo dobrze spisała się także przebudowana i zmodernizowana Duża Scena Teatru Wybrzeże, która po raz pierwszy zaprezentowała swoje nowe techniczne możliwości. Co prawda nie wszystkie, więc jest na co ostrzyć zęby w następnych spektaklach.
Najnowszy spektakl Wybrzeża to propozycja dla widzów wymagających i otwartych na nowe formy w teatrze. Być może także dla widzów choć trochę przygotowanych, bo dobrze jest przed spektaklem przypomnieć sobie tekst dramatu. Ale zapewniam - warto podjąć ten wysiłek.