"Po(*)łączność" wg scen. i w reż. Marcina Zbyszyńskiego z Potem-o-tem w Teatrze Soho w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Science-fiction. Chociaż… Czy aby na pewno fiction?
Poznajemy naszych bohaterów pod koniec XXII wieku, są właściwie tacy jak my dziś, ale… jacyś tacy jednak bardziej, wszak korzystają z mnóstwa rozmaitych aplikacji ułatwiających życie, upraszczających komunikację, redukujących rozmaite nieprzyjemności, a że takie łatwe życie toczy się kosztem czegoś tam, no cóż – trudno, koszt ten dawno uznaliśmy za niewielki. I tak sobie czas się… cofa, z coraz większym rozbawieniem (bo to komedia) przyglądamy się związkom przyczynowo - skutkowym wydarzeń, których byliśmy świadkami przed momentem, choć gdy pojawi się nieuchronna refleksja, że za wszystko, co robimy w życiu – prędzej czy później przychodzi rachunek, to ten śmiech zaczyna być już mniej nieco spontaniczny…
Nie wzięliśmy udziału w ostatniej części dość długiego przedstawienia. Usprawiedliwię się: piszący miał na bardzo rano do pracy, a Mr Chrześniak był zaprezentowaną wizją mocno rozeźlony („zbyt teoretyzowali, za mało wezwań do walki wręcz”), bo uczestniczy w PRAWDZIWYCH demonstracjach. Co przyniosła ta, z teatromanami jako uczestnikami? Czy choć troszkę zmieniła świat?
Cóż, mnie się też nie bardzo podoba kierunek, w jakim świat zmierza. Ale i tak wizja przyszłości, którą od autorów Po(*)łączności otrzymujemy, wydaje się być więcej niż kusząca. Sądzę, że TO WSZYSTKO będzie to wyglądało znacznie, ale to znacznie mniej wesoło. Obym się mylił.