Na ulicy Noworudzkiej odnaleziona została butelka po popularnym w drugiej dekadzie XXI wieku napoju alkoholizującym Prosecco.
A w butelce, zgodnie z odwieczną tradycją korespondencji, list. Oto jego treść:
Na jednym ze spotkań w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu Elżbieta Kwiatkowska-Wyrwisz powiedziała:
Że nie wstydzi się miasta, w którym żyje.
Że wybrała je dla siebie.
I nie zamierza zgadzać się z fatalnymi opiniami o Wałbrzychu.
Mówiła to z takim przekonaniem i pewnością, że nagle tożsamość wałbrzyska zaistniała.
I to tak gorąco jak warszawska, wielkopolska czy nawet popowodziowo – wrocławska.
We wspomnieniach o Elżbiecie Kwiatkowskiej jedno jest niezmienne.
Była wszędzie.
Na wszystkich premierach i koncertach.
Na projektach, programach, spotkaniach i warsztatach.
W całym mieście.
W naszym Wałbrzychu.
A pracujących w teatrze przyzwyczaiła do tego, że zawsze była spóźniona.
Bo skądś przybiegła.
I zawsze musiała wcześniej wyjść.
Bo gdzieś już jej brakowało.
Ta aktywność była jak industrialna dynamika.
Jakby ta kobieta miał w swoim krwiobiegu Wałbrzych.
Z jego przemysłem – ciężkim i delikatnym.
Białym i czarnym.