Na scenie Kinoteatru Harmonia wiele się dzieje. Pojawiają się na niej lokalni artyści, a także ci wielkiego formatu, znani nam z telewizji. Któż nie pamięta Piotra Szwedesa ze spektakli warszawskich, z czasów „Złotopolskich” czy „Młodych Wilków”? A od marca szefa w nowym serialu „Kurierzy”? Pisze Alina Laskowska w „Gazecie Olsztyńskiej”.
Chłopak z Warmii, z ogromnym dorobkiem aktorskim, chciał czegoś więcej. Założył Kompanię Teatralną bo czuł potrzebę nie tylko grania sztuk, ale także ich produkowania. Na pytanie, czy ma własny teatr, odpowiada przekornie, nie - mam kilkaset teatrów, jego sztuki od ośmiu lat są grane w kilkuset miastach w Polsce. Kompania to grupa doskonałych aktorów, o czym mogli się niedawno przekonać widzowie w Nowym Mieście Lubawskim. Właśnie jego i m.in. Annę Korcz i Sambora Czarnotę można było zobaczyć na deskach Kinoteatru Harmonia w spektaklu „Kłamstwo”.
— Sztuka którą wystawiliśmy została napisana we Francji jako farsa. My z reżyserem Wojtkiem Malajkatem zrobiliśmy to bardziej na poważnie, tak aby wzbudzało refleksję — opowiada Piotr Szwedes — Naszym celem jest wywołanie emocji, podejmujemy tematy ludzkie, codzienne, dotykające każdego z nas, nie zawsze łatwe. Wiele par po tym spektaklu zaczyna się nawet kłócić, po podchwytliwych pytaniach: „dlaczego w tym momencie się śmiałeś, a w innym nie”.
Nic dziwnego, „Kłamstwo” to niesamowite i przenikliwe, a przy tym, zabawne studium, właśnie… kłamstwa, ale i prawdy. Dwie pary małżeńskie, dwie pary przyjaciół, dwie pary kochanków, a ich nadal tylko czworo, jak to jest możliwe?
— Po spektaklu często mówię, że jest to instrukcja obsługi faceta — uśmiecha się pan Piotr — Mnie i Wojtka Malajkata właśnie taki teatr interesuje. Robimy razem czwartą sztukę z kolei, on reżyseruje, ja produkuję. W „Kłamstwie” gramy na zmianę główną rolę. To co robimy, to teatr myślący, czasami abstrakcyjny, a z drugiej strony mocno stąpający po ziemi, bo jednak dotykający problemów, relacji między ludźmi. Właśnie „Kłamstwo”, które zobaczyła publiczność w Nowym Mieście, coś takiego niesie.
Mamy piękny Kinoteatr Harmonia i Piotr Szwedes uważa dokładnie tak samo.
— Profesjonalna scena, warunki, ludzie, świetny pomysł wykorzystania miejsca, czuliśmy się zaopiekowani — tak Piotr Szwedes wspomina pobyt w Nowym Mieście i podkreśla, że na tym właśnie polega prawdziwy teatr, nawet w mniejszych ośrodkach. Wszystko zależy przede wszystkim od ludzi. Tutaj trafiliśmy właśnie na coś takiego. Sztuka wywołała takie emocje jak powinna. Jesteśmy zadowoleni z tego wieczoru i dziękujemy widzom.
Piotr Szwedes pochodzi z Lidzbarka Warmińskiego, zna specyfikę takich miejsc. Czy przez to aktorowi wielkiego formatu łatwiej odnaleźć się w niewielkim miasteczku?
— Może jest łatwiej, niż komuś z wielkiego miasta, kto nie zna tego. A z drugiej strony nie zabieram zdrowego rozsądku ludziom z dużych miast. Dla nas małe ośrodki, są równie ważne. Nowe Miasto jest piękne, pamiętam, wcześniej występowałem w małej sali na piętrze. Zdradzę, mamy plany z dyrektor Katarzyną Olęcką, której bardzo dziękuję za zaproszenie, aby do Nowego Miasta wrócić, prawdopodobnie we wrześniu z następną sztuką.
Domy kultury są bardzo potrzebne
Aktor wspomniał pandemię, czas gdy właśnie kultura pomagała przetrwać izolację. Ludzie oglądali filmy, czytali książki. Wreszcie mieli na to czas i mogli docenić moc dobra płynącą z obcowania z kulturą. A gdy już wszystko się skończyło, zniknęły ograniczenia to ludzie najbardziej wrócili do teatrów, do kabaretów, na koncerty, spragnieni kontaktu z drugim człowiekiem, tych emocji siedząc na widowni wśród innych ludzi.
— Tego nie zastąpi Netflix i media społecznościowe. Teatr istniał od wieków i tego nie zabije nikt — uważa Piotr Szwedes i przy okazji podkreśla jak ważne jest, aby włodarze inwestowali w kulturę — O wiele więcej pieniędzy inwestuje się w inne przestrzenie, co jest także ważne, ale nie proporcjonalne do wydatków na kulturę. Ile to razy spotykam się z sytuacją, że w wielu centrach kultury obcinane są roczne dotacje na działalność. Prawie mieszkałem w Domu Kultury w Lidzbarku Warmińskim, tam się nauczyłem grać na gitarze, tam tworzyłem zespoły muzyczne, kabaretowe, grałem w brydża, prowadziłem kluby płytowe. Ja to wszystko przeszedłem w rodzinnym Lidzbarku, zanim trafiłem do szkoły filmowej w Łodzi. Tam kształtowałem swoje gusta muzyczne i filmowe. Takie miejsca są czymś, co może tworzyć naszą kulturę wewnętrzną i pomagać startować w życie. I tego nie możemy zaprzepaścić. Zabierając finansowe wsparcie ośrodkom kultury, sami sobie strzelamy w kolano — mówi Piotr Szwedes, przy okazji apelując do włodarzy, aby nie zapominali właśnie o tym.
Po „Kłamstwie” kujemy żelazo póki gorące, Piotr Szwedes wraca z Kompanią Teatralną do Nowego Miasta we wrześniu, tym razem z komedią kryminalną, "Pół na pół". To historia dwóch braci, zastanawiających się jak podzielić spadek po mamusi, która… jeszcze żyje za drzwiami. Czyżby znowu instrukcja? Przekonajcie się.
— Tym bardziej chcemy wrócić do Nowego Miasta, bo w Waszym mieście został pobity rekord w szybkości sprzedaży biletów i zagraliśmy 2 spektakle. Nie może być inaczej i tym razem. Powtarzam, prawdziwy teatr nosi się w sobie, czy to ze strony widza czy naszej, aktorów. Do zobaczenia — podsumowuje Piotr Szwedes.