„Wsopotwzięci" wg scenar. Łukasza Czuja i Michała Chludzińskiego w reż. Łukasza Czuja na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie. Pisze Piotr Wyszomirski w „Gazecie Świętojańskiej".
To będzie hit w Teatrze Wybrzeże a nawet już jest.
Najnowsza premiera w Teatrze Wybrzeże przejdzie z pewnością do historii nie tylko najlepszej dramatycznej sceny Pomorza. Adam Orzechowski pozazdrościł jednemu z najlepszych teatrów muzycznych w Polsce, jakim jest oddalony o niecałe 10 km rowerem Teatr Muzyczny w Gdyni i postanowił zamówić na 120-lecie Sopotu widowisko słowno-muzyczne u krakusów, co przyjeżdżają do Sopotu czasami albo często i mają swoje wyobrażenie kurortu. Autorska wizja pary Michał Chludziński (scenariusz i reżyseria) / Łukasz Czuj (scenariusz, słowa piosenek), jeśli oceniać na podstawie reakcji widowni trzeciego pokazu, osiągnęła ogromny sukces (standing ovation szybkie, zadowolenie pełne, będzie szło na kompletach).
„WSopotwstąpienie”, czyli prawdziwe zmyślenie wg Chludzińskiego i Czuja: przepis na sukces
Składniki:
Postaci na pół legendarne (wyklikać w necie: Parasolnik, George Kanada, Milord de Molo)
Postaci prestiżowe (zasłyszane, opowiedziane, m.in.: Osiecka, Dygat, Hłasko, Jędrusik, Polański, Tusk, Wałęsa)
Gangsterzy około sopoccy (na fali ogólnopolskiej nostalgii za gangusami)
Lokalne prostytutki (hmmm – skąd taka dobra znajomość tematu?)
Kaszubi (obśmiać na maksa, na czterech Kaszubów trzy to jodłujące Helmuty, a czwarty to Bronisław, „twórcze” rozwinięcie wątku dziadka z Wehrmachtu)
Wydarzenia prestiżowe (może być festiwal piosenki, ale obedrzeć z uroku i nostalgii)
Wydarzenia historyczne (wybuch I wojny światowej był najważniejszy, nie?)
Rymy częstochowskie (od miasta niedaleko Krakowa) – bez ograniczeń, to teatr komunikatywny
Mocne i cenne akcenty dydaktyczne (nie mieszać viagry z kokainą!)
Scenografia z taniej tancbudy (żadnych, k…, ale to żadnych, świeżych pomysłów!, wizualizacje od młodego Józefowicza (gdyński „Mistrz i Małgorzata”) albo od szwagra)
Śpiew (po wielokrotnym wysłuchaniu songu Stuhra seniora)
Seks (niemieckie filmy erotyczne z RTL-u)
Humor („Kabaret starszych panów” po przejściach)
Muzyka (jak najmniej oryginalności, oczywiście dżezik głównie, poza tym wszystko)
Choreografia (inspiracje: Bal Seniora, „choinka” w przedszkolu, kampania prezydencka Kwaśniewskiego, spotkanie integracyjne po zakładowym grzybobraniu)
Sposób przyrządzenia
Wszystkie składniki wkładać do garnka bez specjalnej kolejności i przygotowania, wymieszać albo nie. Gotować na paździerzu przez dobre dwie godziny do zupełnego rozgotowania na małym ogniu z dodatkiem soku z buraków.
Niezdyscyplinowani aktorzy i wyjątki potwierdzające
Katarzyna Z. Michalska (Ryfka zu Staub) nie po raz pierwszy ujawniła spore umiejętności wokalne i ruchowe. Janek Napieralski (Lolo Sprężyna) wykazywał się ogromną energią i entuzjazmem, a Marcin Miodek (Grand Hotel Boy znany także jako Milord de Molo), najbardziej seksualistyczny ostatnio aktor na Pomorzu, potwierdził, że w repertuarze niezobowiązującym czuje się jak ryba – nawet, gdy wąs mu się odkleja.
Pomysł tytularny z Kondratiuka, kilka fragmentów i pomysłów w piosenkach (m.in. „Marian nie ogarnia” czy „walnąć się nogami w kierunku (nuklearnego) grzyba” – oby nie trzeba było wykorzystać tej wskazówki po 9 maja). Wszystko to o wiele za mało, by wybronić dzieło. „WSopotwstąpienie” to największe nieporozumienie w Teatrze Wybrzeże od wielu, wielu lat.
Czy można naśmiewać się z Sopotu i Kaszubów?
Czy można opowiedzieć Sopot bez Non Stopu, bigbitu, szkoły sopockiej, Sfinksa, Spatifu, Petera, festiwali jazzowych i wielu innych? Oczywiście, że można. Czy można śmiać się z Kaszubów? Oczywiście, śmiać się można ze wszystkiego, rzecz tylko jak to się robi. Autorska opowieść, nazwana przez Chludzińskiego i Czuja „prawdziwym zmyśleniem”, sprawia wrażenie sklejonej naprędce serii niewyszukanych pomysłów i skojarzeń. Razi w niej wszystko, całość woła o pomstę. Przecierałem oczy i uszy ze zdumienia, że Teatr Wybrzeże, nasza duma i chwała, serwuje tak niski jakościowo produkt. To będzie oczywiście hit, kasa będzie się zgadzać, ale „sukces” może odbić się czkawką. Od kogo na Pomorzu można oczekiwać smaku i jakości, jak nie od Wybrzeża? Mam nadzieję, że to wypadek przy pracy i jak najszybciej zapomnimy o tym nieporozumieniu.