„Żegnaj, Panie Szekspir!” Michaela Kelly'ego w reż. Jakuba Przebindowskiego w Teatrze Kwadrat w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.
Pięćdziesiąt lat, to nie byle co! Rzeczywistość połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku nie napawała optymizmem i nie dawała powodów do radosnego spojrzenia na świat. I właśnie wtedy, w Warszawie stał się cud i we wrześniu 1974 roku, na ulicy Czackiego powstała enklawa cudownego, stojącego na najwyższym poziomie humoru, dającego ludziom chwile wytchnienia w ówczesnej maksymalnie szarej i smutnej rzeczywistości, czyli Teatr Kwadrat. Byłem na wszystkich granych tam spektaklach i wraz z resztą publiczności, wypełniającej nie największą przecież widownię, zaśmiewałem się do rozpuku. Każdy taki seans miał moc terapeutyczną i ładował akumulatory na kilka dni. Wbrew obowiązującym przepisom przeciwpożarowym, frekwencja przekraczała z reguły oficjalne 100 procent. Byłem i widziałem, więc wiem! Wiele z tych spektakli, granych przez najwybitniejszych aktorów, słusznie zyskało status legendarnych. Oblegającej teatr publiczności wydawało się, że tak będzie już do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej. No, ale u nas to tak nie działa. Siedziba na ul. Czackiego została zlikwidowana. Teatr, razem z podążającą za nim wierną publicznością, błąkał się po innych lokalizacjach, aż w końcu od lutego 2016 roku, osiadł na stałe w samym centrum Warszawy, w dawnym kinie Bajka, przysłowiowy „rzut beretem” od miejsca swoich narodzin, czyli ul. Czackiego. Najwyraźniej w świecie Genius loci tego miejsca, docenił tę minimalną odległość i umościł się w nowej siedzibie na stałe. Bo przez te wszystkie lata Teatr Kwadrat był i jest fenomenem na skalę krajową, ponieważ cały czas, od momentu powstania, nawet w tymczasowych siedzibach, utrzymywał frekwencję oscylującą około 100 procent!
Najnowsza premiera, przygotowana na jubileusz 50-lecia istnienia Teatru Kwadrat im. Edwarda Dziewońskiego, potwierdziła tę regułę.
„Żegnaj, panie Szekspir!” Michaela Kelly'ego, w przekładzie Ryszarda Krynickiego ireżyserii Jakuba Przebindowskiego jest sztuką idealnie nadającą się na taką okazję. Tekst jest lekki i zabawny. Nie ma w nim żadnych podtekstów, aluzji i odniesień. Oczywiście, jak ktoś będzie chciał, to zawsze znajdzie coś, co mu się skojarzy z jakimś zdarzeniem, czy sytuacją, najlepiej polityczną. Ale generalnie jest to chemicznie czysty żart sceniczny i przednia zabawa dla oglądających. Pomysł jest bardzo prosty, tzn. opowiedziana jest historia młodego Williama Szekspira, będącego aktywnym uczestnikiem wydarzeń, które zainspirowały go do napisania „Romea i Julii”. A ponieważ jest to żart, wobec tego oglądana przez nas, „prawdziwa” historia dwóch zwaśnionych rodów Montekich i Kapuletów, wygląda zupełnie inaczej niż ta powszechnie znana z lektury i licznych przedstawień, oraz filmów. Tym razem jest to zdecydowanie komedia pomyłek, a nie krwawy dramat. Zresztą jest to kolejna różnica z dziełami Stratfordczyka, ponieważ w tym spektaklu nie ma ani jednego trupa! Chociaż w kilku sytuacjach jest już blisko tego. Tu króluje humor i zabawa!
Obsada jubileuszowego przedstawienia jest dość liczna, bo możemy podziwiać jedenaścioro aktorek i aktorów, ze sprawiedliwym rozłożeniem akcentów na tych bardziej doświadczonych i tych, których zaliczyć można do młodszych roczników. Na spektaklu premierowych widać było, że obydwie grupy znakomicie bawiły się na scenie, dzięki czemu przedstawienie zyskało jeszcze na lekkości.
Mnie najbardziej podobali się Wojciech Wysocki jako Signor Monteki i Tomasz Schimscheinerjako Ojciec Laurenty. Bawiłem się świetnie oglądając i słuchając co wyprawiają na scenie. Absolutnie nie odstawali od nich: Ewa Wencel jako Signora Kapulet (brawo!) i jej sceniczny mąż, czyli Signor Kapulet - Andrzej Grabarczyk, oraz Magdalena Smalara jako Angelika (gra w dublurze z Aldoną Jankowską). Nie przypadkowo wymieniłem tę piątkę artystek i artystów jako pierwszych, ponieważ przekonają się Państwo oglądając ten spektakl (koniecznie!), których postaci dotyczy główna akcja. Zaiste, przewrotny pomysł, a wykonanie znakomite!
W tytułowego bohatera wciela się Karol Kossakowski, łączący w Willym równocześnie dwie przemieszane postacie, współczesnego turysty, globtrotera i młodego Szekspira.
Skoro rzecz dotyczy rodów Montekich i Kapuletów, to są oczywiście Julia i Romeo. Adrianna Malecka i Artur Kujawa to współcześni młodzi ludzie, ona raczej nie ukrywa swoich feministycznych poglądów, on w dresie, zajada się pizzą i wcale nie pałają do siebie płomiennym uczuciem. Wybrankiem Julii jest Parys - Patryk Pietrzak, który chociaż w stroju z epoki, swoim zachowaniem dziwnie przypomina współczesnego niezbyt rozgarniętego karierowicza. Tę doborową obsadę dopełniają: Jan Butruk[Benwolio] i Michał Lewandowski[Książę Eskalus].
Nie wyobrażam sobie inscenizacji „Żegnaj, Panie Szekspir!” (będącej prapremierą światową!), w innej scenografii, w innych kostiumach i z inną choreografią.
Wojciech Stefaniak po raz kolejny zaskoczył mnie wyczarowując jak zawsze coś zupełnie innego niż we wcześniejszych swoich przedstawieniach. Co prawda, jak zwykle w przypadku jego projektów, scenografia jest raczej surowa, ale pomysł z planem Werony jest rewelacyjny i wystarczający za jakiekolwiek zabudowywanie sceny. A kilka ruchomych, super funkcjonalnych elementów pojawiających się w różnych momentach, uzupełnia całość obrazu. Ten obraz „malowany” jest również przez znakomite stroje wymyślone przez Zuzannę Markiewicz, będące kompilacją ubiorów z epoki i współczesnych. Ogląda się je wspaniale, tym bardziej, że całość jest bajecznie oświetlona przez Macieja Iwańczyka. A do tego dochodzi głos z offu informujący po włosku o miejscu, w którym będzie rozgrywała się najbliższa scena, należący – Uwaga! Uwaga! - do Stefano Alessandro Terrazzino.
Swój bardzo widoczny wkład w znakomity efekt końcowy, czyli to co widzieliśmy na premierze, wniosła również Anna Głogowska, która ustawiła ruch sceniczny. A nie było to prostym zadaniem, bo jak już wspomniałem jest to kompilacja dwóch zupełnie różnych epok, które dzieli kilka setek lat. Tylko w pojedynkach szermierczych nic się nie zmieniło od tamtej pory, a te wyreżyserował Przemysław Wyszyński. Są one bardzo efektowne, ale uspakajam – bezkrwawe.
Cały spektakl jest znakomitą zabawą i godnie wpisuje się w opisaną na wstępie tradycję Teatru Kwadrat, mogąc stanowić wspaniały przerywnik w naszej codziennej bieganinie.
Jeżeli chcą Państwo na dwie i półgodziny (z przerwą), oderwać się od problemów i zrelaksować, oglądając pogodny spektakl teatralny, polecam najnowszą premierę Teatru Kwadrat - „Żegnaj, Panie Szekspir!” autorstwa Michaela Kelly'ego, a wyreżyserowaną przez Jakuba Przebindowskiego.