Logo
Recenzje

Okiem Obserwatora: Dwoje na zakręcie

7.07.2025, 13:13 Wersja do druku

„Dwoje na zakręcie” Flavi Coste w reż. Tomasza Sapryka Wydziału Produkcji Karol Bytner w Teatrze Palladium w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk. 

fot. mat. teatru

Sezon wakacyjny w pełni, więc nadrabiam zaległości i chroniąc się przed upałami w klimatyzowanych salach wybieram lżejsze sztuki teatralne. Tak dla poprawienia nastroju. Tym razem mój wybór padł na komedię „Dwoje na zakręcie”, której autorką jest francuska pisarka, scenarzystka, aktorka i reżyserka (uff!) Flavia Coste. Tę sympatyczną sztukę bardzo dobrze przetłumaczył Witek Stefaniak (również twórca scenografii), a wyreżyserował Tomasz Sapryk. Przedstawienie powstało w Wydziale Produkcji. I jest w sam raz na sezon wakacyjny. Wielkiej polityki w nim nie ma, małej zresztą też nie. Odwiecznych dylematów filozoficznych, nad rozwiązaniem których głowiły się całe pokolenia też brak w tej sztuce, za to perypetie międzypłciowe, które zawsze ogląda się z chęcią, owszem są. Wiadomo, im bardziej zagmatwane, tym lepsza zabawa, a im bardziej nas nie dotyczą, a przyglądamy im się z boku, tym ta zabawa staje się jeszcze lepsza.

Przypominam. Autorka jest Francuzką, a ten kraj specjalizuje się w lekkich komediach męsko-damskich. I oczywiście, w tym przypadku bohaterowie, czyli bohaterka, bohater i ten trzeci (a jakże trójkąt), „przeżywają” odwieczne zawirowania pojawiające się w związkach par formalnych i nieformalnych. Im dłużej taki związek trwa, tym wystąpienie zakłóceń w systemie jest większe. To czysty rachunek prawdopodobieństwa, psychologia i natura ludzka. Posłużę się moją ulubioną kwestią filmową: „nie ma w tym nic osobistego”.

Do uświadomienia sobie tej prawdy przez oboje małżonków stara się doprowadzić ten trzeci, czyli sąsiad z piętra niżej, a przypadkiem psychoterapeuta. Tak na marginesie, według mnie Coste tworząc tę postać, wbija szpileczkę w przedstawicieli tej profesji. Oczywiście nie zdradzę o co chodzi, ale na myśl przychodzi mi nasze polskie powiedzenie: „lekarzu, lecz się sam”.

W małżeństwo z kilkudziesięcioletnim stażem wcielają się: Katarzyna Herman Bartłomiej Topa, a w sąsiada Karol Dziuba. Słowa uznania dla Tomasza Sapryka (reżysera) za super trafną obsadę! Cała trójka dostarcza widowni znakomitej zabawy, chociaż chwilami tematy poruszane w rozmowach i kłótniach, a szczególnie w trakcie zaimprowizowanej sesji terapeutycznej, tak naprawdę nie dają powodów do beztroskiego śmiechu. Jednak wszyscy tak znakomicie ogrywają te problemy, że „rozbrajają” je z grozy i powagi, a zostawiają znakomitą zabawę, niewykluczającą jednak powodów do zastanowienia. Duża w tym zasługa Witka Stefaniaka, który wspaniale przetłumaczył tekst, nie pozbawiając go specyficznego, francuskiego humoru, a dodatkowo wzbogacając go o polskie wątki. Dzięki temu przez cały czas zabawa jest przednia, a już końcowe sceny zaskoczyły mnie całkowicie. Radzę Państwu przekonać się o tym osobiście, nie tylko w okresie wakacyjnym.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także