Logo
Recenzje

Okiem Obserwatora: Beetlejuice

18.09.2025, 14:21 Wersja do druku

„Beetlejuice” Scotta Browna i Anthony’ego Kinga w reż. Jacka Mikołajczyka, koprodukcja Teatru Syrena w Warszawie i Teatru Rozrywki w Chorzowie. Pisze Krzysztof Stopczyk.

fot. Krzysztof Bieliński

Na finał obchodów 80-lecia swojego istnienia, Teatr Syrena nie mógł wymyśleć sobie lepszej „wisienki na torcie” niż sceniczna inscenizacja filmowego hitu nad hitami, czyli „Beetlejuice” Tima Burtona, a ściślej mówiąc wystawienie polskiej wersji równie słynnego musicalu broadwayowskiego pod tym samym tytułem, z librettem Scotta Browna i Anthony'ego Kinga oraz muzyką i tekstami piosenek Eddiego Perfecta.

Amerykański musical, podobnie jak jego filmowy pierwowzór, bije rekordy popularności, więc nic dziwnego, że szefostwo Teatru Syrena, w osobach Moniki Waleckiej (Dyrektorka) i Jacka Mikołajczyka (zastępca dyrektorki ds. artystycznych), postanowiło zdobyć licencję i na jubileusz 80-lecia Syreny, zafundować polskiej publiczności ten super prezent. Szczęśliwcy uczestniczący w premierze mogli oglądać polską wersję, co bardzo ważne na licencji non-replika! Czyli jest to musical Beetlejuice”, ale troszkę różniący się od amerykańskiej wersji, dopasowany do polskiej publiczności i warunków technicznych sceny na ul. Litewskiej. To było ogromnie trudne wezwanie, bo oryginalny tekst – ten filmowy – ujrzał światło dzienne w 1988 r., a więc w zupełnie innej epoce, a wersje sceniczne wystawiane były na dużo większych scenach, dysponujących zupełnie innym zapleczem technicznym. 

Jacek Mikołajczyk w tej inscenizacji osiągnął mistrzostwo świata! Jego tłumaczenie całości i teksty piosenek jego autorstwa są kongenialne. Nic nie tracąc z oryginału, dostosował go do współczesnego, polskiego widza. Cały tekst skrzy się od fenomenalnych powiedzonek, dowcipów, neologizmów, które zawsze trafiają w punkt, często są i owszem dosyć ostre, ale nigdy nie przekraczają granicy dobrego smaku. Taką umiejętność posiadali kiedyś tylko najwięksi mistrzowie słowa, parający się również tłumaczeniami, np. Julian Tuwim i Wojciech Młynarski. Polski tekst Beetlejuice” to najprawdziwszy brylant i to przez duże B!

Jako osoba już od wielu dekad mająca do czynienia z produkcją teatralną, doceniam ogrom pracy (artystycznej i technicznej) jaką musiał wnieść cały zespół w doprowadzenie do premiery „Beetlejuice”. Na tej stosunkowo małej scenie, wystawić tak dynamiczny, energetyczny, z tak często zmieniającą się, dużą dekoracją, przy perfekcyjnych zmianach świateł i wejściach muzyki (mechanicznej i na żywo!!), przy cały czas dziejącej się akcji, to naprawdę zasługuje na słowa najwyższego uznania i jak to się teraz mówi: „pełen szacun!”.

Na chwilę zamienię się w wieszcza i przewiduję nie jedną nagrodę dla twórców tej inscenizacji „Beetlejuice”. O tłumaczu i autorze tekstów piosenek już napisałem powyżej (Jacek Mikołajczyk). O wspaniałej i fantastycznie zmieniającej się scenografii (magia teatru!) też wspomniałem, a jej autorem jest Mariusz Napierała. Reżyserką świateł jest Katarzyna Łuszczyk, a nad dźwiękiem czuwał Jakub Niedźwiedź. Ale proszę Państwa ten spektakl to jest musical, a więc pozostają jeszcze fundamentalnie ważne: choreografia (Barbara Olech), przygotowanie wokalne (Paulina Stekla) i kierownictwo muzyczne (Tomasz Filipczak). We wszystkich tych przypadkach jest to pokaz mistrzostwa najwyższej próby. Jednak to jeszcze nie wszystko, ba jak Państwo na pewno wiecie w „Beetlejuice”, zespół oglądany na scenie nosi specyficzne kostiumy i bardzo wyraziste charakteryzacje, które niewątpliwie fantastycznie podziwia się z widowni, ale występować w nich przez trzy tak intensywne godziny, musi stanowić dla zespołu ogromne wyzwanie. Kostiumy powstały w pracowniach chorzowskiego Teatru Rozrywki. 

Cały ten trud nie idzie na marne, bo efekty pracy tych wszystkich twórców, które mogła oglądać i słuchać publiczność premierowego spektaklu, są fenomenalne!  W tym przedstawieniu do grona współtwórców dołączyli również Andrzej Słomiński (efekty kaskaderskie) i Tomasz Pałasz (efekty pirotechniczne). W obydwu przypadkach efekty ich pracy podziwia się z zapartym tchem. 

Ale te zachwyty nie byłyby możliwe bez zespołu artystycznego!

Do castingu kompletującego obsadę, zgłosiła się rekordowa ilość 480 chętnych. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że było z kogo wybierać i że ci szczęśliwcy, którzy przeszli przez sito selekcji, to najlepsi z najlepszych! I to jest prawda!

Jak zawsze w tego typu przedsięwzięciach, obsada aktorska jest co najmniej podwójna, więc wiadomo, że postacie mogą być grane inaczej. Nie ma gorszych i lepszych, jest inaczej. Ja na pewno za jakiś czas wybiorę się, aby zobaczyć ten spektakl w innej obsadzie i już jestem szalenie ciekaw swoich wrażeń, bo to co oglądałem na sobotniej premierze (druga premiera odbyła się w niedzielę) było bliskie ideału! O stronie technicznej – łącznie z kostiumami i charakteryzacją – napisałem już powyżej.

Co do artystek i artystów, mogę Państwu przekazać moje wrażenia do tyczące obsady sobotniej.

To jest magia! Magia teatru! 

Maciej Maciejewski urodził się po to, aby zagrać bohatera tytułowego w spektaklu „Beetlejuice” w reżyserii Jacka Mikołajczyka, choreografii Barbary Olech, z przygotowaniem wokalnym Pauliny Stekli i pod kierownictwem muzycznym Tomasza Filipczaka! To jest rola doskonała!!! Znowu włącza mi się tryb wróżbity, gdy patrzę na tę jego kreację, ale nie zdradzę co widzę. W każdym razie życzę Maciejewskiemu jak najlepiej i dziękuję za te trzy fenomenalne godziny! 

Lydię zagrała w sobotę Julia Totoszko. Tu na chwilę cofnę się do wątku castingu. Totoszko jest debiutantką na „dorosłej” scenie, wyłonioną właśnie w tym konkursie! Do tej pory była tzw. aktorką dziecięcą, chociaż obecnie jest studentką Akademii Teatralnej w Warszawie. Tylko pogratulować komisji takiego wyboru. Co za debiut! Znakomity głos, wspaniałe zdolności taneczne, profesjonalne aktorstwo i brak widocznej tremy debiutanckiej. Gratulacje!

Kolejną studentką warszawskiej Akademii Teatralnej wyłonioną w castingu jest Żaneta Rus, jako Miss Argentyny. Jest na scenie dużo krócej niż Totoszko, ale przyciąga uwagę nie tylko rewelacyjną charakteryzacją, ale głównie znakomitą grą aktorską. Również składam gratulacje!

Znakomita rola Delii w wykonaniu Anny Terpiłowskiej nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem, bo wielokrotnie już widziałem i podziwiałem kunszt aktorski, wokalny i choreograficzny tej artystki.

Wiem, że to niesprawiedliwe dla pozostałego zespołu artystycznego (raz jeszcze podkreślam, że wszyscy zasługują na słowa najwyższego uznania), ale ja wymienię jeszcze tylko jedno nazwisko, czyli najmłodszą osobę występującą tego wieczoru na scenie, to jest Łucję Dobrogowską. Wiem, że popełniam faux pas, ale trudno! Liczę, że młoda dama mi to wybaczy. Chodzi o wiek. Bo w wieku jedenastu lat mieć już taki dorobek artystyczny (występy w filmach, musicalach, dubbingach) i grać spektakl premierowy z takim luzem scenicznym?! Tak śpiewać, wykonywać układy choreograficzne i grać jak doświadczona artystka?! Czapki z głów! Kolejne gratulacje!

W premierowym spektaklu wystąpili również Małgorzata Majerska (Barbara); Michał Juraszek (Adam); Jacek Pluta (Charles); Beatrycze Łukaszewska (Maxine/Juno); Albert Osik (Maxie) i w scenach zbiorowych, jako ZespółDominika ŁysakowskaKatarzyna MiednikPaulina MrózAdrianna SzycKrzysztof Dzwoniarski; Krystian EmbradoraŁukasz KamińskiKarol Ledwosiński; Marcel Zawadzki.

Oczywiście nie muszę Państwu przypominać, że „Beetlejuice” to nie wyłącznie utwór z rodzaju horroru fantasy. To jest również przejmująca, całkiem realna opowieść o traumatycznych przeżyciach nastoletniej dziewczyny i jej walce z przeciwnościami losu i samą sobą, aby żyć normalnie. Co by to określenie nie znaczyło. I to wyraźnie widać w inscenizacji warszawskiej, ponieważ jej dwie części różnią się między sobą. Pierwsza jest bardziej dynamiczna i z krainy fantazji. Druga bardziej refleksyjna i oczywiście też baśniowa, ale dotykająca już bardzo konkretnych spraw życiowych. Obydwie części składają się na rewelacyjną całość, którą ogląda się i słucha z zapartym tchem.

Na koniec wymienię jeszcze nazwiska artystek i artystów którzy wystąpili w drugiej premierze, którzy będą kreować role na zmianę  z tymi, których ja oglądałem:

BEETLEJUICE:  Marcin „Sosna” Sosiński; LYDIA: Aleksandra Rowicka; ADAM: Marek Grabiniok; BARBARA: Agnieszka Rose; DELIA: Małgorzata Chruściel;  MISS ARGENTYNY: Aleksandra GotowickaPaulina Mróz; CHARLES: Michał Konarski; MAXINE/JUNE: Marta Walesiak-Łabędzka; MAXIE: Piotr Siejka.

Spektakl powstał w koprodukcji Teatru Syrena oraz Teatru Rozrywki w Chorzowie (premiera wiosną 2026 r.). Życzę chorzowskim widzom, aby zobaczyli równie rewelacyjne przedstawienie jak to warszawskie!

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także