EN

17.01.2022, 10:55 Wersja do druku

Odwaga, by latać

„Flying Fish” w choreografii Ferenca Fehéra, spektakl dyplomowy studentów Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie, w Teatrze Rozbark w Bytomiu. Pisze Sławomir Szczurek z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Julia Banduch

Nie będę ukrywał, że dotychczas unikałem oglądania, a już tym bardziej pisania o teatrze ruchu. Nie byłoby do końca fair wypowiadanie się na temat, w którym zwyczajnie brakuje mi kompetencji. Słowo nie pozostawia tyle miejsca na interpretacyjną dowolność, co taniec. O jego sukcesie u publiczności niewątpliwie decydują względy wizualne. Większość widzów, podobnie jak ja, nie posiada narzędzi do rozumienia tańca i jego rzetelnej oceny.

Nie w tym jednak przypadku. Nie, gdy mamy do czynienia z czymś od początku do końca przemyślanym i układającym się w spójną opowieść. Dyplomantów Wydziału Tańca krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych widzimy we „Flying Fish” nim przedstawienie na dobre się rozpocznie. Ułożonych na scenie obok siebie, ściśniętych, upchanych niczym ryby w podłużnej metalowej puszce. Już sama ilość ciał robi piorunujące wrażenie. I nie wiem, czy to pandemiczna perspektywa nakazuje patrzeć na dwudziestu siedmiu aktorów tak bardzo pozbawionych społecznego dystansu z fascynacją i niedowierzaniem, czy też doznana mnogość. Ten początek obudził we mnie wielką tęsknotę za zbiorowością. Pozazdrościłem im, moje krzesło od drugiego dzieliło na oko przepisowe półtorej metra. 

fot. Julia Banduch

I zaczęli. Od unoszenia klatek piersiowych z mocno uwidocznionymi żebrami. Najpierw jedna osoba. Oczekiwanie i zachłanne poszukiwanie wzrokiem, kto następny. Staje się to rodzajem gry, którą będziemy toczyć przez całe przedstawienie. Wyłapywanie ruchów, gestów, dokładanych niczym puzzle znaczeń w tej układance wprowadza nas w trans. Daje poczucie uczestnictwa w misterium, w którym chcemy jak najwięcej ujrzeć. Niczego nie chcemy przeoczyć. Tancerze imitują pracę skrzeli, łapanie tlenu przez ryby, oddechy przechodzą w ruchy. Ciała performerów, znów począwszy od jednego, stopniowo wyginają się na boki. Urywane, szybkie skręty głowami przeradzają się w unoszenia, podskakiwanie, aż po wstawanie i wprawienie w ruch całej sylwetki. Zwielokrotniony efekt tworzy z tancerzy jeden byt ludzko-zwierzęcy, dociera to do widza z niebywałą siłą. Uważność aktorów na siebie, uruchamianie się wzajemne, napędzanie i wręcz fascynacja, sprawiają, że budzi się coś i we mnie. Nowa, życiodajna energia, mocno wsparta świetną muzyką. Muzyką, która sprawia, że większa część publiczności zaczęła się mimowolnie poruszać. Patrzysz, a czujesz, jakbyś był z nimi. Razem z nimi czuł radość z życia. Bycia w jednym celu. 

We „Flying Fish” w sposób absolutnie wyjątkowy wyraża się wspólnota. Wydaje się, że wszyscy na scenie odczuwają i myślą to samo. Każda próba odseparowania się, solówki, kończą się niepowodzeniem. Tylko w momentach bycia razem tancerze są bezgranicznie mocni i hipnotyzujący. Tylko jako jeden organizm mogą wszystko! Na jaw wychodzi porażająca siła drzemiąca w grupie. Zachęca ona do próbowania, stawania w opozycji do siebie, wchodzenia ze sobą w rozmaite interakcje. Zbiorowości nie są straszne wysiłek fizyczny ani ograniczenia. Nawet, gdy zmęczenie pod koniec spektaklu nie pozwala artystom właściwie wykańczać ruchów (utrzymanie synchronu w tak licznej grupie zdaje się być niemożliwe). Nie ma to najmniejszego znaczenia. To majstersztyk. 

fot. Julia Banduch

Aktorzy tworzą nieskazitelny ruchomy obraz. Stają się żywą sztuką. Dziełem. Za sprawą już tytułu wiemy, czym jest ta kompozycja, ale z każdą minutą coraz więcej jej znaczeń poznajemy. „Flying Fish” jest swoistym cyklem tworzenia się grupy, budowania zachodzących w niej relacji. Płynne przejście od formowania się, przez burzę, po stabilizację w finale zachwyca ekspresją. Poruszanie się w wodzie wymaga pokonywania jej oporu. Grupa daje tę siłę. 

Nieepatująca, subtelna, jakby mimowolna, cielesność aktorów jest wspaniała dla oka. Ich pięćdziesięciominutowy, heroiczny wysiłek, pot, gęsia skórka, szybszy oddech, przezierające spod luźnych koszul piersi – budzą zachwyt. Ciała w tej opowieści nie znają granic. Wyrażają piękno płynące z radości życia. Winniśmy jako społeczeństwo ją częściej celebrować. Nim nas ubiją bądź pozamykają w puszkach na ryby. Poczujmy wolność, a nawet miłość płynącą ze wzajemnej obecności. Potańczmy i zobaczmy jakie to bywa wyzwalające. Do tego potrzeba odwagi i bezkompromisowości. Ferencowi Fehérowi, choreografowi i autorowi opracowania muzycznego „Flying Fish”, oraz studentom bytomskiej uczelni, ich nie zabrakło. 

fot Julia Banduch

„Flying Fish”

choreografia, opracowanie muzyczne: Ferenc Fehér
spektakl dyplomowy studentów Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie, Teatr Tańca i Ruchu Rozbark w Bytomiu, obejrzany: 12 stycznia 2022 

wystąpią: Patryk Balicki, Olga Bury, Ewelina Cieśla, Tomasz Copik, Rafał Gajek, Bartosz Goździkowski, Martyna Hickiewicz, Karolina Jędrzejko, Agnieszka Kramarz, Sabina Letner, Jakub Muller, Karolina Paczkowska, Judyta Pakulska, Piotr Pasek, Jakub Pewiński, Zuzanna Predygier, Jan Sarata, Marek Szajnar, Mateusz Wierzbicki, Karolina Winarska, Dominika Żurawska, Daniel Omietoński, Paulina Prokopiuk, Nadia Kraińska, Mateusz Wróblewski, Alicja Hudeczek, Sara Bocheńska

Sławomir Szczurek – filolog polski, absolwent Laboratorium Pedagogiki Teatru, od 2016 roku związany z Nową Siłą Krytyczną.

Źródło:

Materiał własny