EN

10.07.2024, 08:57 Wersja do druku

Odszedł wielki Mistrz

Wybitny aktor i reżyser od lat zmagał się z chorobą. – Niebawem uzmysłowimy sobie, że był jednym z największych artystów w dziejach. Kimś, od kogo teatr i kino się zaczyna – napisał krytyk Łukasz Maciejewski.

fot. Marcin Gierat

Jerzy Stuhr od lat zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Kilka lat temu przeszedł zawał serca, doznał udaru mózgu, w 2011 r. zdiagnozowano u niego nowotwór krtani, który aktorowi udało się pokonać. Po odzyskaniu zdrowia Jerzy Stuhr włączył się w aktywną pomoc pacjentom onkologicznym, natomiast doświadczenia wynikające z problemów z sercem aktor przekuł w książkę „Sercowa choroba, czyli moje życie w sztuce". W ostatnich latach aktor jednak podupadł na zdrowiu. Jerzy Stuhr to wybitny aktor teatralny i filmowy, reżyser oraz pedagog. Stworzył niezapomniane kreacje w kultowych tytułach polskiego kina. Jest laureatem Polskiej Nagrody Filmowej za rolę drugoplanową w filmie „Persona non grata" (2005) i nagrody specjalnej za osiągnięcia życia (2018). W latach 1990-1996 i 2002-2008 był rektorem PWST w Krakowie.

Wychował go Stary Teatr

Aktor urodził się 18 kwietnia 1947 roku w Krakowie. Pochodzi z rodziny od pokoleń związanej z Krakowem, ale do ukończenia szkoły średniej - Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Żeromskiego - mieszkał z rodzicami w Bielsku-Białej. Pod Wawel powrócił na studia - ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie.

W 1972 roku rozpoczął pracę jako aktor w Starym Teatrze w Krakowie, z którym związał się na trzy dekady. To na deskach Starego zadebiutował rolą Belzebuba w „Dziadach" Konrada Swinarskiego. Tu stworzył niezapomniane kreacje Piotra Wierchowieńskiego w „Biesach", Wysockiego w „Nocy Listopadowej", AA w „Emigrantach", Hamleta w „Tragicznej historii Hamleta księcia Danii", Porfirego Pietrowicza w „Zbrodni i karze", Papkina w „Zemście" w reżyserii Andrzeja Wajdy, Studenta w „Procesie", Jasza w „Wiśniowym sadzie", Horodniczego w „Rewizorze", Basilia w „Życie jest snem" - w reżyserii Jerzego Jarockiego, Dziennikarza w „Weselu", Trigorina w „Dziesięć portretów z czajką w tle", Kaliksta w „Tak zwanej ludzkości w obłędzie" -w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego czy Fikalskiego w „Z biegiem lat, zbiegiem dni" w reżyserii Andrzeja Wajdy i Anny Polony. Ostatnią rolą Jerzego Stuhra w Starym Teatrze był Profesor Ned Wilkinson w wyreżyserowanych przez niego „Wielebnych" Sławomira Mrożka.

- Wychował nas Stary Teatr. W naszej garderobie siedział Marek Walczewski, Wiktor Sądecki, Janek Nowicki, Jurek Binczycki, Jurek Trela, Wojtek Pszoniak, Leszek Piskorz, a po dwóch latach dołączył do tej ekipy też Jurek Stuhr. Przez 20 lat pracowaliśmy w tym cudownym gronie ludzi, którzy zaznaczyli się w polskiej sztuce filmowej i teatralnej. Z tego grona, z rozmów z Jarockim, Swinarskim, z Wajdą wyszliśmy, to nas ukształtowało. To była drużyna, a Jurek Stuhr był w niej jednym z najlepszych rozgrywających - wspomina Jerzy Fedorowicz, aktor, były dyrektor Teatru Ludowego. - My byliśmy kumplami z pracy. Zawsze pomocny, serdeczny i mądry.

Dla publiczności teatralnej Jerzy Stuhr to również niezapomniany kontrabasista ze sztuki Patricka Suskinda, w którego rolę wcielał się blisko trzy dekady, niezmiennie elektryzując publiczność. Ostatnią rolą teatralną Jerzego Stuhra - jak sam mówił -pożegnaniem był spektakl „Geniusz" w warszawskim Teatrze Polonia.

Nie tylko „Seksmisja"

Na wielkim ekranie zadebiutował w 1971 roku jako stażysta w filmie Hieronima Przybyła „Milion za Laurę". W1976 zagrał pierwszą główną rolę filmową -Antoniego Gralaka w „Spokoju" Krzysztofa Kieślowskiego.

Pracował z najwybitniejszymi polskimi reżyserami, tworząc niezapomniane kreacje filmowe. W pamięci widzów zapisały się jego kreacje w „Wodzireju" i „Bohaterze roku" Feliksa Falka, „Amatorze" Krzysztofa Kieślowskiego, „Bez znieczulenia" Andrzeja Wajdy.

W pamięci szerokiej publiczności pozostają przede wszystkim role, które krakowski aktor zagrał w filmach w reżyserii Juliusza Machulskiego: „Seksmisji", „Kingsajzie", „Deja vu", „Kilerze" i „Kiler-ach 2-óch"". Małgorzata Kożuchowska: - Kiedy dostałam rolę w „Kilerze", byłam niedoświadczoną osobą, tuż po szkole teatralnej. Spotkanie z Jerzym Stuhrem było więc dla

mnie bardzo stresujące. Nie wiedziałam, czego się mogę po nim spodziewać. Kręciliśmy w nocy na placu Piłsudskiego w Warszawie, to było przedwiośnie i bardzo zimno. Moja bohaterka, Ewa Szańska, przeprowadzała wywiad z komisarzem Rybą, którego grał Jerzy Stuhr. O czwartej czy piątej nad ranem byłam już tak zmarznięta, że język zaczął mi się plątać. Zęby mi szczękały i nie byłam w stanie wypowiedzieć swych kwestii tak, jak powinnam. Tymczasem Jerzy Stuhr, bez zająknięcia się, wypowiedział płynnie i profesjonalnie wszystkie swoje kwestie. Po zdjęciach bardzo go przepraszałam, że nie byłam w stanie nad swoją fizycznością zapanować. A on mnie pocieszał, że to rozumie, że jestem kobietą, a kobiety są zmarzlakami, że jestem chuda i nie ma mnie co grzać. Byłam zaskoczona, że taki legendarny już wtedy aktor potraktował mnie jak partnerkę w zawodzie. Okazał mi wsparcie jak kolega, człowiek życzliwy i pomocny. Pomyślałam wtedy, że jeśli kiedyś będą taką doświadczoną i znaną aktorką, to chcę się zachowywać tak, jak on w stosunku do mnie - mówi Małgorzata Kożuchowska.

Osioł w Shreku

Kolejne pokolenia najmłodszych widzów uwielbiają Jerzego Stuhra za brawurowy dubbing Osła w kolejnych produkcjach

„Shreka" czy głos Gargamela w „Smurfach". -Jerzy prywatnie był bardzo inteligentnym i dowcipnym człowiekiem. A przy tym również autoironicznym. Przy okazji premiery filmu „Shrek 2" byliśmy w Cannes. To był ewenement - bo po raz pierwszy w historii festiwalu film animowany brał udział w konkursie głównym. Staliśmy więc z Jurkiem na czerwonym dywanie -a przed nami cała grupa hollywo-odzkich gwiazd, które użyczały głosów w oryginale: Antonio Banderas, Eddie Murphy czy Mikę Meyers. A my wśród nich wyfiokowani w smokingach. Nagle Jurek powiedział: „Nie wiedziałem, że skompletuję najważniejsze europejskie festiwale w charakterze osła". To było cudne i świadczyło o jego uroczym dystansie do siebie - opowiadał nam Zbigniew Zamachowski.

Jerzy Stuhr to także wybitny reżyser, który na koncie ma takie tytuły jak „Duże zwierzę", „Obywatel" czy „Spis cudzołożnic" według prozy Jerzego Pilcha. „Niebawem, szybciej niż nam się zdaje, uzmysłowimy sobie, że był jednym z największych artystów w dziejach. Kimś, od kogo teatr i kino się zaczyna" - napisał znany krytyk Łukasz Maciejewski.

Jerzy Stuhr zdobył uznanie widzów teatralnych i filmowych, został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski „w uznaniu wybitnych zasług dla kultury narodowej", ale również Orderem Uśmiechu za działalność przynoszącą dzieciom radość.

W Kinie Pod Baranami można było spotkać Jerzego Stuhra na seansach. Zasiadał z żoną jak zwykły widz na Sali Czerwonej, zajmując dwa pierwsze miejsca 9- rzędu. Właścicielka kina, Marynia Gierat wspomina, że aktor bywał tu nie tylko na premierach, ale też na repertuarowych nowościach. Ostatni raz w kwietniu podczas Nocy Kin Studyjnych na specjalnym pokazie „Nieba nad Berlinem" Wima Wendersa.

Jerzy Stuhr przez wiele lat był też felietonistą „Gazety Krakowskiej", stałą rubrykę „Okiem Jerzego Stuhra" tworzył wspólnie z Marią Malatyńską.

Tytuł oryginalny

Odszedł wielki Mistrz. Miał 77 lat

Źródło:

„Gazeta Krakowska” nr 159

Autor:

Anna Piątkowska

Data publikacji oryginału:

10.07.2024