EN

20.10.2020, 15:46 Wersja do druku

Odszedł mistrz Wojciech

mat. Filmu Polskiego

 Wczoraj zmarł Wojciech Pszoniak, aktor teatralny i filmowy, pedagog. Mieszkał na stałe we Francji,ale zawsze podkreślał swoje przywiązanie do Polski. Wielokrotnie gościł w Olsztynie. Jak wspominają go znani olsztynianie?

Wczoraj zmarł Wojciech Pszoniak, wybitny polski aktor teatralny i filmowy oraz pedagog. Zmagał się z chorobą nowotworową. Miał 78 lat. Znany był ze wspaniałych kreacji filmowych i teatralnych, m.in. „Ziemi obiecanej", „Wesela" i „Dantona." W 199O roku zostal uznany przez Gustawa Holoubka, Tadeusza Łomnickiego i Zbigniewa Zapasiewicza za jednego z trzech największych polskich aktorów dramatycznych po 1965 roku. W latach 80. Wojciech Pszoniak zamieszkał we Francji, gdzie kontynuował karierę aktorską. W 2OO8 roku otrzymał francuski Order Zasługi za „wkład w rozwój stosunków polsko-francuskich w dziedzinie kultury".

WSPOMINAJĄ GO:

Łukasz Borkowski, aktor:

Byl serdeczny i z poczuciem humoru. Do studentów zwracał się per „pieseczki". Miałem okazję mu asystować podczas zajęć z warsztatu mistrzowskiego przez trzy lata w Akademii Teatralnej wWarszawie. Wcześniej profesor Pszoniak był moim wykładowcą przez rok. W 2015 roku, tuż po odebraniu dyplomu, poszedłem do dziekanatu, żeby zapytać czy na pewno skończyłem szkolę i czy na pewno już nic więcej nie muszę załatwiać. Pani Małgosia Perczyńska powiedziała, że tak, tylko jeszcze za jakiś czas odbiorę suplement do dyplomu. W tym momencie otworzyły się drzwi i wszedł Wojciech Pszoniak z Waldkiem Rażniakiem, pełniącym wtedy obowiązki dziekana. Waldek zakrzyknął „O, profesorze! Może Łukasz?!". Profesor zbliżył się do mnie, zmrużył oczy i, badając moją mimikę, z zainteresowaniem powiedział „Tak, Łukaśku? Chciałbyś...?". „Ale, przepraszam, co, profesorze?" „Być moim asystentem!" Cóż było robić? Przyparty do ściany wymamrotałem  „tak".  „To świetnie! Masz mój numer. Zadzwoń jutro. Pa!" Odwrócił się na pięcie i poszedł.

Studentom przekazywał wszystko, co potrafił, czego się nauczył. Pszoniak uczył myślenia, wyciągania wniosków, człowieczeństwa i świata.

Stał mi się bliski. Po dwóch latach naszej współpracy, kiedy władze uczelni postanowiły, że profesor Pszoniak nie będzie miał asystenta, walczył o mnie mówiąc, że to kpina i skandal, bo ja, jako jedyny znam jego metodę i muszę być jego asystentem. Pewnego dnia, kiedy stałem pod uczelnią, profesor zaparkował tuż obok mnie samochód, zatrzymując się dosłownie kilka milimetrów od budynku. Zażartowałem do wysiadającego: „Profesorze, mistrzowskie parkowanie, nie dziwię się, że przedmiot, który pan wykłada, nazywa się warsztat mistrzowski". „No tak" — odpowiedział z powagą Pszoniak.

Był obywatelem świata, takim, co dziś jest w Warszawie, a jutro w Paryżu. I demokratą. Jego odejście to trudny moment i wielka strata dla kultury. Ja sam czuję, zupełnie prywatnie, że jakaś część mojego świata odeszła. Nie wszystkie myśli i sugestie profesora były od razu zrozumiałe. Ale one po latach wracają. I w końcu wiemy, co on miał na myśli. To jedna z najwspanialszych osób, jakie miałem okazję poznać. Ostatnio miałem do Niego dzwonić. Odkładałem to na później..,

Andrzej Fabisiak, wicedyrektor Teatru Jaracza w Olsztynie:

Wspomnień z Wojciechem Pszoniakiem mam bardzo wiele. Widziałem go w wielu spektaklach, sam zapraszałem do Olsztyna. Był bardzo długo w Polsce i grał spektakl „Belfer". Był wykładowcą, prowadził warsztaty. Myślę, że silnie i mocno został zapamiętany jako aktor Andrzeja Wajdy. Stworzył znakomitą kreację m.in. w „Ziemi Obiecanej". To człowiek teatru, filmu. Miał bardzo duży wkład w historię naszej kultury. Pokazał, że jego talent nie ma granic. Grał w polskich teatrach, ale także we francuskich, gdzie mówił po francusku. Bo już w latach 80- tych wyemigrował do Paryża. Był doceniany jako aktor zarówno polski, jak i francuski. To świadczy o tym, że miał wybitny talent.

Irena Telesz, aktorka:

Nie do opisania, nie do wyrażenia jest to, co teraz czuję. Kiedy rano usłyszałam wiadomość o śmierci Wojciecha Pszoniaka, po prostu się popłakałam. To największa strata w naszej kulturze. Wybitnie wypadł w „Dantonie" i oczywiście w „Ziemi obiecanej". Nie mam sił powiedzieć nic więcej...

Konrad Lenkiewicz, szef Awangardy 2:

To wielki cios dla kultury polskiej. Pszoniak był wybitnym aktorem. Miałem to szczęście, że oglądałem go nie tylko na ekranie, ale także w spektaklach na żywo. Chociażby w Teatrze Starym w Krakowie. Rewelacyjna była jego rola w„Biesach". Stworzył wybitne kreacje w filmach Andrzeja Wajdy: Dziennikarza i Stańczyka w „Weselu", Moryca w „Ziemi obiecanej", Robespierre'a w „Dantonie". Zagrał wyśmienicie tytułowego Korczaka. Jedną z pierwszych jego ról był Chrystus w „Piłacie i innych". W Teatrze Powszechnym w Warszawie stworzył tytułową kreację w "Garderobianym".

Widziałem go także na żywo w „Kabarecie pod Egidą". Potrafił ze zwykłego skeczu stworzyć perełkę. To był wybitny aktor.

Tytuł oryginalny

Odszedł mistrz Wojciech

Źródło:

Gazeta Olsztyńska Nr 242