„Re | TURN (s)” w chor. Bartka Woszczyńskiego we współpracy z tancerzami z B'cause Dance Company w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Pisze Kinga Senczyk z Nowej Siły Krytycznej.
Taniec jest świetnym medium do opowiadania o relacjach międzyludzkich. Tańczące ciało zawsze znajduje się w relacji do czegoś lub kogoś. Wprawne oko bardzo łatwo odczyta, w jakim stosunku znajduje się do innego ciała. Czy je lubi, czy jest nim zafascynowane, czy się go boi. Syndrom sztokholmski jest o tyle skomplikowany, że mogą wystąpić wszystkie wymienione stany. Ofiara, poddana przemocy i manipulacji, może zacząć pałać sympatią do oprawcy, pomagać mu lub nawet się w nim zakochać.
Z tematem zmierzyli się artyści B’cause Dance Company w spektaklu „RE|TURN(S)”. Przedstawienie w reżyserii Bartka Woszczyńskiego świetnie pokazuje wielowymiarowość i niuanse stanów psychicznych zarówno ofiary, jak i oprawcy. Vitaliia Vaskiv i Dmytro Vyskorka są świetnymi tancerzami. Pokazana przez nich historia jest bardzo klarowna. Oprawca panuje nad ofiarą, która się w nim zakochuje. Gdy on traci zainteresowanie jej osobą, dziewczyna stara się je przywrócić, domaga się od niego uwagi. Godzi się nawet na upokorzenia i znęcanie, zachęca do tego. Gdy mężczyzna ma chwile słabości, ta podtrzymuje go i pomaga. Tylko zamiast wdzięczności otrzymuje kolejne formy przemocy.
Widać wyraźnie zamknięty cykl, z którego ciężko wyjść. Nawet gdy zabrakło oprawcy i dziewczyna jest teoretycznie swobodna nie jest w stanie przyjąć wolności i powraca do znajomych schematów zachowań. Dobrowolnie rezygnuje z odmiany losu. Dlatego już w tytule, a potem w choreografii, widać zaznaczenie tego kierunku. Ruch przybiera formę obrotów, kół, krążenia i przetaczania się. Duża płynność repetetywnego ruchu działa hipnotyzująco i tworzy piękne układy. Zwłaszcza momenty, w których tancerze wirują wokół siebie.
Nie zawsze został on jednak wystarczająco równomiernie rozłożony w przestrzeni. Niektóre sceny wydają się sztucznie ściśnięte, a ruch ograniczony i zbity. Widać to zwłaszcza we fragmencie, w którym oprawca kilkukrotnie upada a ofiara łapie go i przywraca do pionu. Dzieje się to na skraju sceny, na malutkim fragmencie wydzielonym dużą mobilną lampą, użytą w poprzedniej sytuacji. W tym momencie stoi zgaszona i kradnie uwagę widza. Jest dużo większa niż dwójka tancerzy i stoi tak blisko nich, że wydaje się, iż za chwilę któreś z nich na nią wpadnie.
Biorąc pod uwagę temat, jaki obrali sobie twórcy „RE|TURN(S)”, dosyć łagodnie obeszli się ze środkami inscenizacyjnymi. Nie oddają one do końca ciężaru zjawiska. Scenografia ogranicza się do kilkudziesięciu reflektorów i lamp, otaczających pole gry. Do tego jedna wielka lampa niejako uosabiającą antybohatera, która jak słońce jest centrum układu. Na jego łaskawe oko zdana jest bohaterka. Część z nich rozpala się w odpowiednich fragmentach, zaznaczając kolejne sceny. W większości scen jest to ciepłe światło, bardzo często łagodne i rozproszone. Malują się więc piękne, miękkie, plastyczne obrazki. Tylko że w tej historii chciałabym widzieć więcej mocnych kontrastów. Bardzo czekałam aż wszystkie lampy rozjarzą się z całą mocą, ale na próżno.
Podobnie jest z muzyką. Grane na żywo przez Simone Donati z ATMO Music Productions elektroniczne dźwięki bardzo dobrze współgrały z obrazem. Dodatkowym walorem było analogiczne w stosunku do lamp ustawienie kilkunastu mikrofonów wokół stanowiska artysty z boku sceny. Stworzony krajobraz muzyczny był znowu dosyć łagodny, bez problemów płynęliśmy wraz z nim przez spektakl. Świadczy to dużej dbałości twórców o harmonijne użycie wszystkich narzędzi scenicznych. Ale ta historia wymaga nie tylko bycia estetyczną i zrównoważoną.
Praca nad spektaklem o tak trudnych emocjach na pewno nie była najłatwiejsza, co też podkreślali twórcy w rozmowie po spektaklu w Teatrze Studio. Stworzyli rozbudowaną, wielowymiarową opowieść, używając pięknych obrazów. Kuliste kształty w połączeniu z łagodną muzyką i światłem tworzą bardzo przyjemną wizję. Szkoda, że nie pojawiło się na nich jednak kilka zadrapań.
***
„RE|TURN(S)”
reżyseria i choreografia: Bartek Woszczyński
choreografia i performans: Vitaliia Vaskiv, Dmytro Vyskorka
B’cause Dance Company, premiera: 29 listopada 2023, w Studio teatrgaleria w Warszawie
***
Kinga Senczyk – kulturoznawczyni, recenzentka teatralna, performerka, edukatorka i przewodniczka w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.