Przypadek Grażyny Szapołowskiej uświadamia, jak bardzo potrzebna jest nowa ustawa o działalności kulturalnej, likwidująca przywileje artystów, potomków PRL - pisze Jacek Marczyński w "Rzeczpospolitej".
Sprawa jest głośna, bo od kilku dni zajmują się nią wszystkie plotkarskie portale, ale nie każdy do nich zagląda, zatem krótkie przypomnienie: Grażyna Szapołowska nie stawiła się na przedstawienie "Tanga" Mrożka do Teatru Narodowego, bo w tym samym czasie była jurorką w telewizyjnym show. Dyrektor Jan Englert musiał przeprosić widzów i odwołać spektakl, a aktorkę zwolnił. Ona zapowiada, że sprawa znajdzie epilog w sądzie. Dla czytelników plotkarskich newsów racje są rozłożone wyraziście. Z jednej strony udział za niemałe honorarium w programie oglądanym przez kilka milionów widzów, który lekko przygasłej gwieździe pozwała odzyskać blask. Z drugiej spektakl dla mniej więcej 100 osób na widowni. Siła argumentów (i pieniędzy) jest przytłaczająca i nie zmieni tego fakt, że chodzi o inscenizację wybitnego polskiego dramatu dokonaną przez najznakomitszego reżysera. Widmo kontraktów Nisko upadł teatr, który dla aktorów był kiedy