EN

20.12.2024, 12:32 Wersja do druku

Nieustająco zachwycający „Mesjasz”

„Mesjasz” Georga Friedricha Händla pod dyrekcją Krzysztofa Garstki w Polskiej Operze Królewskiej w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w „Naszym Dzienniku”.

fot. P. Sulej

Dziś nagminnie obserwujemy, że ogromna większość instytucji teatralnych w Polsce stała się narzędziem w rękach polityków. I to wyłącznie jednej strony: lewicowo-liberalnej. Toteż nie można oczekiwać, iż tak upolityczniony teatr uwzględni w swoim repertuarze okres, w jakim obecnie się znajdujemy, czyli Adwent, czas oczekiwania na Boże Narodzenie. A jednak mimo wszystko takie oczekiwanie ze strony publiczności było. W każdym razie z mojej tak. Tym bardziej że utworów na taką okoliczność w naszym dziedzictwie kulturowym nie brakuje.

Tymczasem gdy spojrzymy na afisze teatrów, można pomyśleć, że znajdujmy się nie w Polsce, lecz w jakimś miejscu, dla którego chrześcijańskie dziedzictwo kulturowe Europy (w tym naszej Ojczyzny) jest najzupełniej obce, nieznane. Bo - poza nielicznymi wyjątkami - to, co oferują teatry w okresie okołobożonarodzeniowym, nie różni się od tego, co widnieje na afiszach w trakcie całego sezonu, czyli chaos i zamęt, spektakle dehumanizujące, przedstawienia antypatriotyczne. Zamiast poszanowania chrześcijańskiego systemu wartości -propagowanie antywartości, ataki na Kościół, ośmieszanie i szydzenie z chrześcijaństwa (zwłaszcza deprecjonowanie katolików).

Boże Narodzenie to święta bardzo rodzinne, ale na scenach teatralnych, jeśli już temat rodziny się pojawia, to wyłącznie po to, by ukazać rodzinę jako zjawisko skażone różnymi patologiami. To prowadzi do destrukcji osobowości człowieka odbierającej mu podmiotowość i tożsamość. Także pod względem intelektualnym nie inspirują do głębszej refleksji. Można by tu zacytować klasyka, że „rozum ucieka galopem". Ten poprawnościowy, ideologiczny, genderowy terror obejmuje coraz większe przestrzenie nie tylko teatru, ale - jak widzimy - także całej kultury oraz rzeczywistości społecznej i politycznej.

Na szczęście są jeszcze wyjątki, maleńkie wysepki, które nie poddały się owemu ideologicznemu zaczadzeniu. Wprawdzie nie mają wpływu na całościowy obraz życia kulturalnego w naszej Ojczyźnie, ale są. Do nich należy Polska Opera Królewska. W grudniowym repertuarze tej sceny znajdujemy pozycje, które wpisują się w klimat Adwentu i podniosłą atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Są tu m.in. piękne polskie kolędy, jest najważniejszy utwór Ludwiga van Beethovena, czyli IX Symfonia. Jest też spektakl „Pastorałki staropolskie" w znakomitej reżyserii Jitki Stokalskiej, która w swoim przedstawieniu z maestrią oddała bogactwo bożonarodzeniowych tradycji zawartych w staropolskich tekstach kolęd i pastorałek.

Ale najbardziej w adwentowo-bożonarodzeniowym klimacie jest „Mesjasz", oratorium skomponowane przez Georga Friedricha Haendla w 1741 r. To arcydzieło jest najważniejszym utworem w twórczości kompozytorskiej artysty. To właśnie dzięki niemu Haendel zyskał światową sławę. Od prawykonania (w roku 1742 w Dublinie) do dziś „Mesjasz" zaistniał nie tylko na najbardziej znanych scenach operowych i koncertowych świata, ale także w innych miejscach, w tym w wielu katedrach, kościołach. A wykonywane przez chór słynne, przepiękne „Alleuja", wieńczące drugą część utworu, istnieje w powszechnej świadomości.

Haendel napisał to arcydzieło w ciągu zaledwie trzech tygodni, libretto przygotował Charles Jennens, przytaczając wersy ze Starego i z Nowego Testamentu. Oratorium ma trzy akty. Pierwszy zawiera prorockie przepowiednie dotyczące nadejścia Mesjasza. Drugi obejmuje narodziny Jezusa w Betlejem, mękę, śmierć na krzyżu, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie.

Trzeci akt odnosi się do powtórnego przyjścia Chrystusa na końcu czasów i koncentruje się wokół zapowiedzi zbawienia ludzkości. Dzieło Haendla zarówno w treści, jak i w muzyce obejmuje wszystkie kluczowe wydarzenia historii zbawienia.

Jak podają biografowie kompozytora, podczas londyńskiej premiery, gdy zabrzmiało „Alleluja", król Jerzy II wstał z miejsca, a wraz z nim obecna na koncercie publiczność, co stało się tradycją kontynuowaną do dziś w Wielkiej Brytanii, a także w niektórych krajach europejskich, również w Polsce. Tak też było w Polskiej Operze Królewskiej, gdy tylko pojawiły się pierwsze takty „Alleluja", natychmiast wszyscy wstaliśmy. Ten gest publiczności, przepiękna, potężna, monumentalna wyrazowo muzyka (całego oratorium), tekst śpiewany przez chór, wywołuje silne wzruszenie, trudne do zwerbalizowania.

„Mesjasz", jak wiadomo, ma charakter epicki, nie posiada zewnętrznej akcji dramatycznej, ale w Polskiej Operze Królewskiej dzieło to wybrzmiało tak, jakby owa dramaturgia akcji była wpisana w utwór Haendla. Stało się tak dzięki znakomitym solistom pozostającym ze sobą w relacji gestu i wzroku, jak Marta Boberska (sopran), Anna Radziejewska (alt), Sylwester Smulczyński (tenor), Paweł Michalczuk (bas), a także dzięki wspaniałemu chórowi i Zespołowi Instrumentów Dawnych Capella Regia Polona, pod dyrekcją Krzysztofa Garstki. To piękny świąteczny prezent duchowo-artystyczny dla publiczności.

***

„Mesjasz" Georga Friedricha Haendla, Polska Opera Królewska, Warszawa.

Tytuł oryginalny

Nieustająco zachwycający „Mesjasz”

Źródło:

„Nasz Dziennik” nr 296

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data publikacji oryginału:

21.12.2024