Logo
Magazyn

Niespokojna natura

4.09.2025, 10:54 Wersja do druku

Hanna Zbyryt nie ukrywa, że ma milion artystycznych pomysłów na minutę. Na co dzień kursuje między Częstochową a Zakopanem. Związana jest z Teatrem im. Adama Mickiewicza, ale z powodzeniem prowadzi też autorską scenę. Jakby było jej mało, realizuje także muzyczne marzenia. Niedawno zaprosiła na premierę najnowszego singla. W rozmowie dla CGK opowiada jednak nie tylko o łączeniu pasji.

fot. cgk.czestochowa.pl

Hanna Zbyryt: Sama nie wiem, ale chyba wielu z nas znalazło się choć raz lub raczej wiele razy w sytuacji, kiedy sprzęt płata figle, kiedy ledwo starcza pieniędzy do wypłaty od wypłaty, kiedy mieliśmy wielkie plany, a życie samo zadecydowało za nas… Trochę jak w czeskim filmie. Nigdy nie mów nigdy. I o tym też śpiewam w „Clicku”.

Ostatnio wydajesz kawałek za kawałkiem. Spełniasz marzenia?

Tak, zdecydowanie spełniam swoje marzenia, ale to ścieżka, którą dopiero poznaję, idę powoli, czujnie, często robię parę kroków w tył, by pójść naprzód. Dlaczego? Powody są przynajmniej dwa. Po pierwsze: będąc ciągle w drodze między miastami – takie cygańskie życie aktorki – słuchałam radia i pomyślałam: czemu by siebie w nim nie usłyszeć? Po drugie: dzięki muzyce znalazłam swój język komunikowania się z publicznością i ze sobą – ciągle się uśmiecham – na twarzy i w sercu.

Jestem osobą o dość niespokojnej naturze. Mam milion myśli na minutę, więc zaczęłam realizować swój pomysł. Proces tworzenia jest długi: czasem trudny i żmudny, a innym razem porywający i inspirujący. Wiem, że niezwykle ważne jest to, by tworzyć z zaufanymi ludźmi, zdolnymi fachowcami, pełnymi pasji i wyrozumiałości. Miałam szczęście, że spotkałam ich na swej muzycznej drodze.

„W drodze” to także tytuł całego projektu…

Tak właściwie koncertu-spektaklu. „W drodze” łączy postać głównej bohaterki Emi – zwyczajnej dziewczyny, takiej jak wiele z nas, która porzuca dawne życie i wyrusza w drogę: z Zakopanego przed siebie. Ideą jest to, by każda kolejna piosenka była skomponowana w innym stylu, jako inny przystanek, inny gatunek muzyczny.

Masz pomysł na płytę?

Po koncertach często jestem o to pytana. Samo wydanie płyty nie jest trudne, za to promocja już ogromnie kosztowna. I na to trzeba mieć pomysł, i samozaparcie. W listopadzie marzymy o premierze całości koncertu ,,W drodze” – z „Clikiem”, „Margaritą”, „Tatuażami”. I myślę, że wtedy będzie można kupić też płytę z tym materiałem. Oczywiście, jeśli ze wszystkim starczy nam czasu, bo wbrew pozorom to już za chwilę.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Z marzeń o tym, kim mogłabym jeszcze być. Odpływam do nierealnego muzyczno-filmowego świata. Wyimaginowanego, bezpiecznego, świata, w którym uwielbiam się zapominać, zatracać…

Jedną z piosenek, wspomnianą „Margaritę”, zadedykowałaś Adamowi Markowskiemu. Pracowaliście nad nią wspólnie, niestety, premiera odbyła się już po jego śmierci…

To prawda. Adam [przez lata związany z częstochowską kulturą i redakcją CGK - przyp. red.] nakręcił ten wymarzony przeze mnie teledysk. Bardzo lubiłam z nim pracować, mieliśmy ogrom niekończących się pomysłów na nasze projekty i parę dalszych planów. Inspirował mnie. To nasza wspólna ,,Margarita”. Bardzo za nim tęsknię.

Takie sytuacje pokazują, że nie można odkładać niczego na później… Patrząc na to, ile działasz zawodowo, to chyba kierujesz się podobną myślą?

Przyznam, że ja to wolę działać niż mówić. Kieruję się myślą: rób swoje, nikt cię nie znajdzie, jak sama siebie nie znajdziesz. Wiesz, w świecie zazdrości, obłudy, łatwo o podcięcie skrzydeł i parę razy mi to uczyniono. Ja nie zapominam, wręcz przeciwnie i trzymam się swego, a potem wybieram mądrzej i bardziej świadomie.

Choć oczywiście są też ludzie tacy, jak Adam. Prawdziwi, szczerzy. Jestem szczęściarą, bo mam wokół siebie takie grono.

Aktorstwo, taniec, muzyka. Bez której z tych dziedzin nie wyobrażasz sobie siebie?

Dla mnie nie ma podziału: aktor ma tańczyć, śpiewać, grać! W szkole teatralnej uczą nas wszystkiego, warsztatujemy, wchodzimy w różne projekty. Gdy pracuję z kamerą, tęsknię za teatrem, gdy słowo nie wystarcza, potrzebuję ruchu, a innym razem śpiewu… To jak jeden organizm. Spełniam się wtedy, gdy działa cała maszyna. Mam sporo autorytetów, którymi się inspiruje, podziwiam i czuję, że nigdy ich nie dogonię. Marzy mi się, by być jak oni. A może trzeba być po prostu sobą i robić swoje najlepiej, jak potrafię? Sumiennie, szczerze i z pasją!

Wszystkie pasje i talenty łączysz na teatralnej scenie. Widać to dobrze w „Zemście”. Rola Kustoszki przyniosła Ci Złotą Maskę. To ważny zawodowo etap.

Kustoszka była dla mnie świetną zawodowo rolą. Dostałam Złotą Maskę (a rok wcześniej nominowano mnie za Kunegundę z „Kandyda”). To dowód na to, że może coś jednak dobrze robię… i porywam publikę, łącząc wszystkie TE elementy w jedno – sztukę.

Miniony sezon w częstochowskim teatrze też był dla Ciebie owocny. „Lekcje tańca”, popis Twój i Bartosza Kopcia, zebrały świetne recenzje. Prywatnie przyznam, że obecnie to jedno z moich ulubionych przedstawień.

To spektakl sympatyczny, empatyczny, czuły, prawdziwy. Lubię go grać, sprawia mi to przyjemność. Z Bartkiem bardzo dobrze się dogadujemy na scenie. Zapraszam już we wrześniu – wraz z nowym sezonem - na kolejne spektakle .

W nowym sezonie sprowadzisz Zakopane do Częstochowy. Twój autorski teatr i spektakl będziemy mogli zobaczyć już we wrześniu.

Pokażemy „Seksterapię” Anny Burzyńskiej w reżyserii Grzegorza Kempinskiego. Spektakl mojego teatru [Rozrywki RZT Szymaszkowa w Zakopanem – przyp. red.] w moim teatrze – to bardzo zabawne i miłe. W roli Wacusia wystąpi Grzegorz Pawlak, aranżacją muzyczną zajął się Wojciech Wachułka, który z Bartkiem Szczepańskim zapewni muzykę na żywo.

"Seksterapia” sprawdziła się już w niejednym miejscu i graliśmy ją dla przeróżnej widowni -zawsze z powodzeniem. Szczególnie zapamiętałam jednak sytuację, gdy na widowni siedziała tylko jedna para. Mąż wykupił ten pokaz jako prezent dla żony. Tak spędzili 25. rocznicę ślubu i było wspaniale!

Mam nadzieję, że i częstochowska widownia przyjmie nas z otwartymi ramionami i będzie się świetnie bawiła. Obiecuję, że będzie na wesoło, z czułością, i o seksie. Produkcją zajął się Stanisław Rzankowski. Ja wystąpię zaś w roli Karoliny - terapeutki. Wprowadzę widzów do świata terapii dla par i singli, podpowiem, jak zamienić życie w „Love Island”. Nie mogę się doczekać! Zapraszam 21 września o godz. 16.00 i 19.00.

A dalsze zawodowe plany?

Mam ich sporo. Ale które najpierw zrealizuję? Kto to wie. Jestem otwarta na nowe projekty, lubię poznawać ludzi, mierzyć się z nieznanym. Robię swoje. Po prostu.

Hanna Zbyryt. Absolwentka Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie (wydział zamiejscowy we Wrocławiu) oraz Studium Tańca w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie. Jest współzałożycielką i aktorką Teatru Rozrywki RZT Szymaszkowa w Zakopanem. W Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie zadebiutowała jako nastolatka w realizacjach m.in. Adama Hanuszkiewicza („Wesele”, „Romanse i ballady”, „Pan Tadeusz”). W 2013 r. powróciła na tę scenę, wcielając się gościnnie w rolę Mary w „Przyjaznych duszach”. Od września 2018 r. jest etatową aktorką częstochowskiego teatru.

Związana była z Teatrem im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem, występowała także w Teatrze Tańca przy Politechnice Częstochowskiej. Współpracowała z Teatrem Pantomimy Henryka Tomaszewskiego i Instytutem Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu.



Tytuł oryginalny

Niespokojna natura

Źródło:

https://www.cgk.czestochowa.pl
Link do źródła

Autor:

Zuzanna Suliga

Data publikacji oryginału:

30.08.2025

Sprawdź także