EN

9.06.2020, 00:00 Wersja do druku

Niepewność i nadzieja

fot. arch. prywatne


O trudnej sytuacji teatrów w czasach pandemii, roli mecenatu w kulturze i różnych pomysłach na działanie instytucji Justyna Skalska z miesięcznika Karnet rozmawia z dyrektorem Teatru Nowego Proxima Piotrem Siekluckim.  

 

Karnet: Czy teatry przetrwają kryzys związany z pandemią? 

Piotr Sieklucki: Instytucje i organizacje pozarządowe, które mogą liczyć na minimum wsparcia ze strony miasta czy Ministerstwa Kultury, przetrwają i jakoś przejdą przez kryzys. Uważam, że ciągła retoryka narzekania, która pobrzmiewa w środowisku praktycznie od samego początku, i próby wyłudzania dodatkowych funduszy są już męczące. Zwróćmy uwagę, że w najtrudniejszej sytuacji znaleźli się freelancerzy, artyści bez etatów. Nie stoi za nimi żadna instytucja czy organizacja pozarządowa, która mogłaby im pomóc finansowo…

 Jak zaradzić tej sytuacji? 

- Od samego początku wiedziałem, że sami musimy działać i pomóc artystom, którzy nie mają etatu. Wyszliśmy z założenia, że należy stworzyć jakiś „fundusz zapomogowy”, którego oczywiście do tej pory nie mieliśmy. Dlatego uruchomiliśmy odpłatne rejestracje. Pieniądze, które widzowie wpłacają, są przede wszystkim wsparciem dla młodych aktorów. Zaczęliśmy też myśleć o programach, które z jednej strony są szansą, by stworzyć w sieci coś sensownego i interesującego, a z drugiej – pozwolą artystom pracować i zarabiać. Pracujemy więc nad nową stroną internetową teatru, na której widzowie znajdą m.in. webinary, podcasty, felietony czy wideokomentarze. 

 Czy obecność mecenasa pomaga Teatrowi Nowemu Proxima i ułatwia jego funkcjonowanie w czasach kryzysu? 

- Z pewnością obecność Proximy-Service przy Teatrze Nowym to komfortowa sytuacja. Wsparcie mecenasa  i obniżenie czynszu przez najemcę pozwala uregulować mi etaty pracowników administracyjnych i technicznych. Bez tego, przy zerowej sprzedaży, braku wszystkich wyjazdowych spektakli i anulowaniu wielu festiwali, byłoby bardzo źle. Myślę, że po pandemii będzie okazja, żeby porozmawiać o roli mecenatu państwa i przypadkach, kiedy to prywatny inwestor odciąża państwo, działając sprawniej i bez zbędnej biurokracji. Jak dotąd współpraca z naszym mecenasem jest dla mnie naprawdę piękną przygodą. Gdyby nie COVID-19, bylibyśmy już po trzech festiwalach, a kolejne cztery byłyby przed nami. Sytuacja jest taka, że już nie mieścimy się w obecnym budynku. Moglibyśmy dużo więcej i dużo lepiej, oczywiście najsensowniej pod dachem budynku należącego do gminy miejskiej Kraków. W tej chwili, by spełnić oczekiwania widzów, musimy grać czasem dwa razy dziennie, bo bilety szybko się wyprzedają. W nowym miejscu mógłbym łączyć repertuar z działaniami dla seniorów i dzieciaków, a tak muszę niejednokrotnie wybierać, co jest ważniejsze i bardziej opłacalne. Miasto na takiej transakcji mogłoby tylko skorzystać: miałoby w swoich murach organizację zajmującą się nie tylko kulturą, ale i programami dla seniorów, dzieciaków, wykluczonych… 

 Jak pozyskuje się takiego mecenasa? 

- Nie jest to proste. Mojego znalazłem sam. Poznaliśmy się przy okazji stypendiów. Zaprosiłem na kilka spektakli, jeszcze na Gazowej. Prezes zachwycił się jakością przedstawień, atmosferą teatru i postanowił wspierać nas regularnie. Po czterech już latach współpracy śmiało mogę powiedzieć, że przestał być tylko mecenasem, a został naszym wielkim przyjacielem. 

Jak pana zdaniem będą funkcjonowały teatry po poluzowaniu pandemicznych obostrzeń? Aktorzy w maseczkach? 

- W dalszych rzędach teatralnych foteli większości aktorów nie słychać, więc ubierając im jeszcze maski, ryzykujemy, że… będziemy mieli do czynienia z pantomimą! A tak na serio, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Moim zdaniem apel o robienie przymusowych testów dla aktorów przystępujących do prób jest bez sensu. Chyba że ich zamkniemy w sali prób aż do premiery… Negatywny wynik testu dziś nie oznacza wcale, że jutro będzie on taki sam. Uważam, że zarówno polityczne działania, jak i środowiskowe apele są sprzeczne i chaotyczne. Aktorzy Teatru Nowego Proxima na ten moment pracują normalnie. Kto chce, uczestniczy w przygotowaniach do premier. Mamy żele antybakteryjne, myjemy ręce, nie całujemy się i patrzymy na siebie z bezpiecznej odległości… Dlatego nie kłócimy się wcale (śmiech). 

Jakie macie plany w związku ze znoszeniem kolejnych ograniczeń? 

- Działamy wielotorowo, również w sieci. Na pewno powstanie trzecia edycja projektu Teatr Nowego Widza, którego odbiorcami byli zawsze najmłodsi widzowie [w ramach projektu powstały takie spektakle, jak Akademia Pana Kleksa, Było sobie życie czy Król Maciuś Pierwszy – przyp. red.], a teraz kierujemy go również do rodziców, pedagogów i animatorów kultury. W tym roku mieliśmy realizować również spektakl Oskar i pani Róża. Pandemia pokrzyżowała nam plany, do tego miasto uszczupliło swoje dotacje. Stworzyliśmy więc film dokumentalny Oskar. Spektakl, który nigdy nie powstał. Pokazujemy w nim fragmenty niezrealizowanego spektaklu, rozmawiamy z aktorami, twórcami i psychoterapeutką na temat izolacji, choroby, zamknięcia i cierpienia. W tym roku przygotujemy również Familijny Program Antywirusowy skierowany do rodziców, opiekunów i animatorów kultury. Ten projekt zasili także budżety bezetatowych artystów w czasie pandemii. Na nowym portalu naszego teatru będziemy cyklicznie publikować felietony, webinary i podcasty, w których z takimi znakomitościami, jak Jerzy Stuhr, Jan Peszek, Anna Polony czy Elżbieta Karkoszka porozmawiamy o najpiękniejszych książkach dzieciństwa. Mamy też w planach familijny konkurs na wykonanie makiety scenografii teatralnej do wybranej przez siebie lektury szkolnej 

Czy planujecie jeszcze jakieś premiery teatralne w tym roku? 

- Tak. Przed nami siedem premier oraz kilkanaście wydarzeń w nowym miejscu, remontujemy bowiem nasze piwnice przy Krakowskiej. Przestrzeń, w której znajdzie się scena, stare fotele z Gazowej i bar, będzie się nazywała Berlin. Chcę, by oddawała ducha niemieckiej stolicy lat 30. XX wieku. Jeśli chodzi o repertuar, to we wrześniu planujemy premierę spektaklu muzycznego Kazik, ja tylko żartowałem o historii zespołu Kult, czasie transformacji i Solidarności. Czeka nas współpraca z samym Kazikiem Staszewskim! Następnie chcemy wystawić przedstawienie w reżyserii Sławomira Chwastowskiego o innym zespole – Guns N’ Roses – z Tomkiem Schimscheinerem w roli głównej. Czeka nas również premiera spektaklu Iwony Kempy opowiadającego o molestowaniu i przemocy wobec aktorek, spektakl Janusza Marchwińskiego o przyjaźni z Jackiem Kaczmarskim, trzy premiery studentów wydziału reżyserii w ramach Laboratorium Nowego Teatru. Oczywiście nie zabraknie programów społecznych, czyli 60+. Nowy Wiek Kultury, Be Brave, programu Kultura Dostępna oraz Lato w Teatrze .

Będziecie dalej pomagać artystom? 

- We wrześniu planujemy uruchomić program licytacji dzieł sztuki krakowskich artystów, wokół którego chcemy skupić ludzi wysokiego biznesu. Dzięki temu programowi poznamy profile krakowskich artystów plastyków i być może profile mecenasów sztuki. To moje marzenie od lat: łączenie kultury z biznesem. Sama forma licytacji będzie nietypowa. Swoiste show prowadzone przez aktorów: coś jak koncert, wybieg mody, odrębny elitarny spektakl, który podpatrzymy również online. Licytacja wyłoni nowych mecenasów sztuki, zasili budżety produkcyjne krakowskich artystów. Liczę tu na nasz rodzimy biznes i prezesów firm. Przetrwamy, wspierając się nawzajem. Potem może być już tylko lepiej!  www.teatrnowy.com.pl  

  

 

 

Tytuł oryginalny

Niepewność i nadzieja

Źródło:

Karnet nr 6/2020

Wątki tematyczne