„Nienasyceni” Jeffa Goulda w reż. Anity Sokołowskiej w Teatrze Garnizon Sztuki w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Spotykają się trzy pary przyjaciół, cóż, nie zdradzę wielkiej tajemnicy pisząc, że wylądują w łóżku nie ze swoimi partnerami, taka zabawa dla dorosłych, wiecie, prawda? Jakie to będzie miało dla całej szóstki konsekwencje? Szczególnie - patrząc przez pryzmat absolutnie kluczowych scen tego spektaklu, tzn. otwierającej i – finału.
To jest takie przedstawienie, które gwarantuje widzom tzw. miły wieczór w teatrze. No, powiedzmy, że może tym ździebko liberalniejszym, konserwatyści mogą jednak się nieco oburzyć, zwłaszcza, jeśli będą niedokładnie oglądać i słuchać. Mamy dobrze napisany (i krótki) tekst oraz umiejętnie skrojone role, z których najwięcej w moim przebiegu (rzecz jest dublowana) „wycisnęli” Vanessa Aleksander, Jakub Sasak i Maciej Zakościelny.
Z uwag - polski tytuł zmienia na niekorzyść sens tego spektaklu nieco go wulgaryzując, zostawiłbym It’s Just Sex, jak w oryginale. Niepotrzebnie bohaterowie noszą polskie imiona, nijak ten zabieg nie przybliża opowieści do rodzimych realiów, a poza tym – można było sobie pozwolić w tym wypadku na nieco większą swobodę obyczajową na scenie, wszak spektakl JEST o seksie, a w tej inscenizacji było jednak coś ździebko pruderyjnego.