EN

20.11.2024, 17:02 Wersja do druku

Niemoc nasza powszechna

„Słabi” Magdaleny Drab w reż. Julii Mark w Teatrze Polskiego Radia. Pisze Paweł K. Kluszczyński na swoim blogu.

Inne aktualności

Dramat "Słabi" Magdaleny Drab traktuje w delikatny sposób o drobnych niemocach, które podobnie do rys i drobnych pęknięć na porcelanowej filiżance składają się na prawdziwy obraz każdego człowieka. Julia Mark wzięła ten tekst na warsztat w sobotniej odsłonie Teatru Polskiego Radia. Przed dwoma laty, oglądając jego realizację w łódzkim Jaraczu, miałem poczucie, że sceniczne wystawienie zaburzyło pełne zrozumienie czułego tekstu. Dopiero radiowe słuchowisko Julii Mark wydobyło z niego to, co najważniejsze – wielogłosowość ludzkich myśli.

Mimo że akcja rozgrywa się wokół Aniny – młodej matki, którą przerasta rodzicielstwo, do głosu dochodzi depresja, oziębłość męża i natarczywa pomoc wychowawcza teściowej, to mam wrażenie, że nie o nią tutaj głównie chodzi. Bohaterka jest pretekstem, punktem zaczepnym do pociągnięcia akcji. Niemoc, słabości, strach, obawy, nieumiejętności, małość, przerażenie, próba doścignięcia ideału, czy wieczna gra pozorów przed otoczeniem są elementami składowymi tej historii. Te codziennie skrycie chowane cegiełki egzystencji, budują ramy "Słabych". Radio, z definicji pozbawione wizji, pozwala wejść głębiej w gąszcz tych emocji, żadne teatralne bajery nie rozpraszają skupienia. Intymność uwagi została w tym słuchowisku bardzo dobrze zbilansowana.

Wszystkie obawy, poczucie tytułowej słabości ujawnia się w wypowiedziach każdego z bohaterów. Niby półgębkiem, pojawia się to w komentarzach otoczenia na temat zachowania Aniny. Słowa nie zawsze bezpośrednio mają się do niej odnosić, ale są na tyle wyraźne, żeby trafiły do jej uszu. Jednak każdy z komentarzy niesie za sobą drugie dno. Jest odbiciem własnych trosk. W radach doświadczonej życiem kobiety, na temat zajmowania się małym dzieckiem, słychać strach przed starością bez bliskich, których traktowała w życiu zbyt surowo. Znów w słowach znacznie młodszej można wyczytać ciągły pęd za doskonałością, która okazuje się tylko fasadowa. W otoczeniu tych wszystkich zatroskanych głównie o siebie osób, usiłuje egzystować Anina. Rady pogłębiają jej stan, nie pomagają wizyty u terapeutki ani chwilowy romans z Janem z mięsnego. Zresztą on również mierzy się z własnym zobojętnieniem.

To słuchowisko dużo mówi o stanie współczesnego człowieka. Nie ma tutaj przecież żadnych bohaterów powstań, czy gwiazd estrady. Spotykamy się ze zwykłymi ludźmi, którzy nieraz przegrali własne życie. A jednak od pierwszych minut wchodzi się w ten świat bez pamięci. Słuchając, nie byłem w stanie się poruszyć, jak teatralny widz, nie wstawałem z krzesła do samego końca. Mimo że znałem wcześniej ten tekst, to miałem wrażenie, że dzięki temu radiowemu odczytaniu, poznałem w pełni jego wartość. Świadczy to o kunszcie i trosce, z jaką Julia Mark i obsada podeszli do tematu.

Źródło:

jestemspelniony.pl
Link do źródła