„Amator 2020” Małgorzaty Sobieszczańskiej i Norberta Rakowskiego w reż. Norberta Rakowskiego, koprodukcja Teatru im. Kochanowskiego w Opolu i Teatru Śląskiego w Katowicach. Pisze Barbara Gruszka-Zych w Gościu Niedzielnym.
Na spektakl „Amator 2020" warto pójść, żeby dowiedzieć się, jakie są losy dziecka bohatera filmu Kieślowskiego. Ale też, by zastanowić się, jaką cenę trzeba dziś płacić za pokazanie w sztuce prawdy.
Od razu nasuwają się pytania: „Co to jest prawda? O jaką sztukę chodzi?". Taką, w której stawką jest własne życie - odpowiadamy, wspominając nakręcony 40 lat temu film Kieślowskiego. Tam Filip Mosz amatorską kamerą kręci film pokazujący prawdę o ludziach ze swojego zakładu pracy, który mocno zmienia jego życie. Do tematu wraca Norbert Rakowski, realizując swój spektakl w koprodukcji teatrów: im. Kochanowskiego w Opolu i Śląskiego w Katowicach (wystawiany jest w obu miastach).
Miejscem akcji jest zamknięta kapsuła - raz pokoju, raz gabinetu biurowca. Jego ściany to ekran, na którym wyświetlany jest dokument przypominający „Gadające głowy" Kieślowskiego. Polacy różnych roczników opowiadają w nim, jaki jest sens ich życia. To pytanie przewija się przez rozmowy toczące się w klaustrofobicznej scenografii. Ale może nasze życie to nieustanna zmiana pokoi, które zagospodarowujemy tym, co przynosimy? Tytułowy bohater, syn filmowego Mosza (Dariusz Chojnacki), wnosi do nich twórczy niepokój i chęć poszukiwania prawdy.
Cóż, że szef jego firmy (Rafał Kronenberger) nie wyrzuca go z pracy po tym, jak zrealizował obnażający jej słabe punkty film. Jednak grozi, że zmanipuluje jego przesłanie. Jak się okazuje, niedaleko korporacji do zakładu pracy z czasów komuny. Do takiej konstatacji dochodzimy po obejrzeniu tego gorzkiego przedstawienia.