Jarosław Wanecki pisze, że to nie Albertynka, lecz "król jest nagi", bo teatru wciąż nie ma, jego repertuar i linia programowa są nieznane, a zespół w rozjazdach. Wszystko to prawda. Tylko dlaczego, zdaniem autora listu, nie można w takiej sytuacji porozmawiać o gołej kobiecie w trumnie? Przecież jest ona częścią sztuki, przedstawienia, nad którym właśnie pracuje teatr - Milena Orłowska z Gazety Wyborczej - Płock odpowiada na sobotni felieton pediatry i miłośnika teatru w sprawie wystawienia "Operetki".
Marek Mokrowiecki, dyrektor płockiego teatru, na początku stycznia rozmawiał ze mną o pracach nad "Operetką" Gombrowicza. Wspomniał o finale przedstawienia: nagiej młodej kobiecie, Albertynce, wyłaniającej się z trumny przy dźwiękach triumfalnej muzyki. Dodał, że jej nagość nie będzie miała nic wspólnego z erotyzmem, wręcz przeciwnie, będzie to nagość całkowicie niewinna, symbol odrodzenia zepsutego świata nieustannej konsumpcji. Z rozmowy powstał tekst, który ukazał się w "Gazecie", a na dyrektora posypały się gromy. Nie miałam najmniejszego zamiaru komentować wpisów na gazetowym forum proponujących, by dyrektor w kwestii obsady postaci Albertynki zasięgnął rady właściciela agencji towarzyskiej (i innych w tym tonie). W sobotnim numerze "Gazety" ukazał się jednak felieton Jarosława Waneckiego, pediatry, rzecznika prasowym Okręgowej Izby Lekarskiej i znanego miłośnika teatru. Na ten właśnie felieton chcę odpowiedzieć. Jarosław W