„Młody mężczyzna” wg Annie Ernaux w reż. Katarzyny Kalwat z Wrocławskiego Teatru Współczesnego na XXIII Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.
Zdawać by się mogło, że to młody mężczyzna wykorzystuje starszą o bez mała trzydzieści lat kobietę. Korzysta z jej doświadczeń pisarskich i pieniędzy. Tymczasem jest odwrotnie.
Odbierając listy od zafascynowanego jej twórczością studenta literatury, w których on uporczywie zadaje jej pytanie, w jaki sposób pokonuje impas twórczy, za entym razem odpisuje mu i decyduje się na spotkanie. W początkowej fazie znajomości rozmawiają o literaturze, inspiracjach twórczych, ale wkrótce znajomość przeradza się w romans. Przy czym to, co potem dzieje się na scenie jest już tylko opowiadaniem o przebiegu wypadków w rodzącym się między nimi związku. Z samego przebiegu kolejnych zdarzeń widzowie oglądają tylko slajdy na planszach i słuchają relacji pisarki; przeważnie w postaci instrukcji kierowanych do A, jak podpisywał się pod listami.
Imienia jego kobieta też nie rozwija, co świadczyć już może o jej instrumentalnym traktowaniu chłopaka. Bo w końcu okazuje się, że posłużył on jej i cały z nim romans właśnie jako tworzywo do pracy twórczej, a jednocześnie do przepracowania całej swojej przeszłości, do nabrania pewności siebie, której poprzednie związki jej nie dawały. A on choć zakochał się w niej prawdziwie, został odrzucony, ale otrzymał odpowiedź na owo pierwsze zadane jej pytanie. Czy będzie potrafił wykorzystać to w swej pracy twórczej?
Dominujący element oprawy plastycznej Zbigniewa Libery, zajmujący też znaczną część sceny, to ogromnych rozmiarów łoże. Już samym widokiem w pierwszej chwili może oddziaływać na wyobraźnię publiczności. Chociaż jak się okazało, tak naprawdę nie o łóżko tu żadnemu z dwojga bohaterów chodzi.
Wspaniała jest konwencja i struktura spektaklu, jego daleko posunięta umowność, spod której jednak w miarę rozwoju akcji wyzwala się cały wachlarz różnorakich emocji, którymi w niesłychanie wyrafinowany sposób posługuje się Ewelina Paszke-Lowitzsch. W jej interpretacji przebiegu romansu nie brakuje nawet finalizującego całość humorystycznego akcentu, którym aktorka zamyka nawis umowności. Partnerujący jej Dominik Smaruj nie tylko zniewala urodą, a zwłaszcza niezwykłą harmonią sylwetki, ale doskonale też dopasowuje się do powierzanych mu przez prowadzącą akcję kobietę zadań przynależnych, powoli popadającemu w stan coraz większego zakochania, chłopakowi.
Reżyserka Katarzyna Kalwat perfekcyjnie zharmonizowała tempo całości, idealnie wyznaczając czas trwania poszczególnym scenom, doskonale tasując też wzbogacane multimediami warstwy narracji.
Wrocławski Teatr Współczesny bardzo interesująco zaistniał wśród tegorocznych festiwalowych prezentacji.