Czasami wystarczy jeden gest niezgody, tak jak u Maryli. Podczas wręczenia medali tylko ona nie wykonywała gestu hitlerowskiego pozdrowienia. Po ceremonii została zaproszona do loży Hitlera i tam z uśmiechniętym führerem zrobiono jej zdjęcie, które stało się przepustką do ratowania ludzi z obozu. Czasami jest trochę tak - o tym też jest spektakl, że niezależnie od wieku, wykształcenia czy roli, jaką się pełni, jeden gest, nie od razu, ale może zmienić nasze własne albo innych życie - mówi Anna Rozmianiec, która swoje ostatnie urodziny świętowała monodramem „Maryla - ku przestrodze". W rozmowie towarzyszy jej Agnieszka Mikulska z Teatru Fuzja.