EN

30.01.2025, 13:17 Wersja do druku

Na szlaku skrótu – tropem ekspresji

„Kallas” Marcina Szczygielskiego w reż. i wyk. Nikoli Czernieckiej i Weronika Kozakowskiej. Gościnnie w Teatrze Dialogu we Wrocławiu.

fot. Magda Boruch/ mat. teatru

Obie zostawiły ślad szczególny i cóż więcej gadać – niepowtarzalny. Kalina Jędrusik, Violetta Villas. Próbowano Je imitować, okrążać pastiszem. Jednak One się takim zabiegom nie poddają.

Żyły po swojemu. Na przekór. Wedle Im tylko znanej miary. Piekielnie utalentowane. Do trzewi różne. Skąd więc taki duet? Ano dlatego, że tędy wędrował Marcin Szczygielski, pisząc sztukę Kallas. Nie zamierzam wchodzić w mgławicę więzi generowanych organiczną odmiennością. Natomiast jedno jest bezsporne: wspólnota artystycznego pędu. Wspólnota, która równocześnie uzbraja i niszczy.

Przypuszczam, że właśnie te więzi w dużym stopniu zainspirowały dwie młode aktorki Nikolę Czerniecką i Weronikę Kozakowską, by idąc narracją Szczygielskiego, zbudować własny tekst teatru. [Kallas, gościnnie Teatr Dialogu, Wrocław, premiera, wrzesień 2024. Adaptacja, reżyseria, obsada: N. Czerniecka, W. Kozakowska; Garderobiany (epizod): Aleksander Tatarek; kostiumy: N. Czerniecka; peruki: proj. N. Czerniecka, wyk. Zofia Czemarmazowicz; scenografia: Z. Czemarmazowicz; muzyka i aranżacje: Ignacy Wojciechowski.]

Cały spektakl niesie ładunek precyzyjnie uwalnianych emocji. Tworzywo, gdzie rzeczywiście wibrują kadry i portretowanych, i portretujących. Gdzie serio spotyka groteskę, krzykliwa tragifarsa dotyka ciszy…

Kolejne pytania krążą wzdłuż linii warsztatowej dyscypliny. Jako krytyk-dinozaur, który nie dość, że widział, ale też znał K.J. i V.V. mogłabym wskazać szereg tropów nieobecnych. Tylko że inscenizacja sama się broni autentycznie uzasadnionym subiektywizmem. Stąd plan rozmowy oczywiście nie-oczywistej prowadzony przez Aktorki u startu z Legendą. Rozmowy momentami przerysowanej, czasem muśniętej, lecz chwytającej za serducho, za prawdę, za refleksję.

Wyrazista struktura, żadnych aktorzeń, uważny dialogowy tryb. Weronika Kozakowska skoczyła do gardła oraz gestu Villas. Skok groził karkołomnym upadkiem, a przecież trafiał w zabawny dystans, czyste wzruszenie, wokalne pobliże. I zaiskrzyło! Nikola Czerniecka podjęła karkołomną próbę penetracji kapryśnych pro i contra, wizerunkowych fałszywek, jakimi się osłaniała Jędrusik. I dało do myślenia!

Ekspresyjnym zbliżeniom bezpośrednio towarzyszy inscenizatorska przestrzeń usytowana w ramach garderoby-rupieciarni, determinowana chwilą biograficznego pomiędzy. Czyli topografia zabałaganiona wedle porządku fabularnych odsłon. Kompozycyjny paradoks, który ze szczególną mocą akcentują dwa znakomicie cyzelowane epizody. Gadanka w wannie oraz pod strzechą XXLL peruk. Tam buzuje dowcip, wrze ironia, tli się żal.

A tuż obok rośnie hodowana per fas et nefas samotność. Niechże więc ten obraz dopełni wypowiedź Violetty: (…) porzucone, odtrącone stworzenia nie oceniają człowieka. I człowiek też nie powinien oceniać ich. To jest prawdziwe miłosierdzie.

Proszę Państwa, status samotnego wrażliwca tak jak status uciekiniera w rejony bezdomnych zwierząt, tworzył azyl dla K.J. i V.V. Nikola Czerniecka i Weronika Kozakowska ominąwszy szczerzący zęby truizm, zbudowały bardzo zwarty oraz bardzo osobisty teatralny przekaz. Balansując absurdem, sięgnęły obszarów i człowieczego, i artystycznego samotnictwa. Brawo!

PS. Zwracam Państwa uwagę, że kiedy reżyserska młodzież chętnie się biczuje rozdętym chwytem, aktorzy na starcie coraz częściej sami organizują wyprawy w poszukiwaniu sensu…

Tytuł oryginalny

Na szlaku skrótu – tropem ekspresji

Źródło:

aict.art.pl
Link do źródła

Autor:

Jagoda Opalińska

Data publikacji oryginału:

24.01.2025