Grupa radnych PO chce likwidować krakowskie instytucje kultury. Liczą, że budżet miasta zaoszczędzi w ten sposób kilka milionów złotych. Zagrożone są: Biblioteka Polskiej Piosenki, teatr Łaźnia Nowa i Balet Dworski "Cracovia Danza". W Gazecie Wyborczej - Kraków głos w sprawie zabiera Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, przewodniczący Porozumienia Krakowskich Instytucji Kultury.
Błaganie o rozsądek jest dzisiaj na czasie, o czym przekonuję się, śledząc ostatnio dyskusję o krakowskiej kulturze, która przetacza się przez korytarze magistratu i łamy gazet. Rzecz dotyczy miejskich instytucji kultury, o które od pewnego czasu toczy się dość chaotyczna, ale jak najbardziej pożyteczna, batalia. Jej przebieg przypomniał w skrócie Tomasz Handzlik w dodatku krakowskim do "Gazety Wyborczej" ("Młodzi, gniewni na kulturę", 11.12.2008). Przypomnę te próby jeszcze raz. Zaczęło się od inicjatywy radnej Małgorzaty Jantos, która od dwóch lat konsekwentnie zabiega o to, aby sprawdzić aktywność, ofertę i finanse instytucji kultury. Była tu mało fortunna próba, aby wszystkim instytucjom 25 proc. budżetu zabrać po to, aby najlepszym o wiele więcej dać (zabrać - ale od czego? Od dotacji podmiotowej, która każdego roku jest ustalana indywidualnie? Czyli najpierw ustalić, ile instytucja potrzebuje, a potem odebrać jedną czwartą środków, a