"Jądro ciemności" na podstawie opowiadania Josepha Conrada w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
„Jądro ciemności" w reżyserii Pawła Łysaka jest jednocześnie oryginalną formalnie adaptacją powieści Conrada oraz krytycznym komentarzem do tego klasycznego już dzieła. Nie ma na scenie dżungli, egzotycznych kostiumów czy majestatycznej rzeki Kongo. A jednak cały ten pulsujący życiem, fascynujący i niepokojący świat powieści ożywa w spektaklu za sprawą sugestywnej audiosfery wykreowanej przez Dominika Strycharskiego. Dźwięki oraz muzyka towarzyszą opowieści Marlowa (w tej roli Michał Czachor) i wypowiedziom pozostałych postaci granych przez Oksanę Czerkaszynę, Mamadou Góo Ba i Oskara Stoczyńskiego. To, co widzowie oglądają na pogrążonej w mroku scenie, płynnie łączy się z tym, co słyszą w słuchawkach, które towarzyszą im niemal przez cały spektakl. Twórcy budują w ten sposób intrygującą teatralną rzeczywistość, znakomicie oddając duszny klimat wędrówki bohatera w głąb mrocznego królestwo Kurtza. Łysak i Sztarbowski, poddając powieść Conrada nader krytycznej lekturze i celnie wskazując fragmenty z dzisiejszej perspektywy kontrowersyjne, pytają przewrotnie: czy opowieści o kolonializmie powinni pisać kolonizatorzy? A jednak ostatnie słowa Kurtza, wypowiadane w finale przez Michała Czachora, wciąż brzmią przejmująco, dowodząc siły Conradowskiej prozy, po mistrzowsku odmalowującej otchłań zła tkwiącego w człowieku.