EN

30.06.2023, 06:00 Wersja do druku

Molly/Gibraltar/Molly

Monokl, monstrum, monarchia, monotonny, monosylaba, monolog, monodram, Molly.

Molly, Molly. Tak Molly.

Tylko i wyłącznie Molly. Czemu wszystkie, tylko nie Molly?

Molly nie, bo nie, nie dziś. Nie epoka Molly.

„Tak, powiedziałam tak chcę Tak”. Niestety nie. Nie ona. Jak dotąd, nie.

Molly!

Dopóki nie Molly nuda, nuda, nuda, strata, pustka, szkoda. Molly nie tu i teraz. Molly ryzyko, Molly odwaga, Molly w poprzek, pod prąd. Molly sen. Molly nie tu – ona dawniej. Molly biegun. Molly krawędź. Molly ostrze noża. Molly stłumiony wyrzut. Ona. W niej. Po prostu Molly jest zbyt, ona za bardzo i nie wystarczająco. Ona nie od A do Z, z nią coś nie, jakby nie na dziś. Choć oczywiście Molly, Molly. Kiedy indziej.

Molly, dla mnie ty zawsze!

Monodramy i monologi są fałszywą wizytówką. Kradzieże cudzej tożsamości, podszywanie się pod cudzą świetność, strach przed fikcją na rzecz minionej biograficznej rekonstrukcji, strach przed postaciami, które naprawdę zasługują na reprezentację.

„Ja nie bardzo wiem o czym to jest”.

Monodramy i monologi.

„I ona przyszła do mnie z tekstem, wiedziałam, że to to”.

Ich poręczność i ich mobilność. Są stworzone do podróży, są przenośne, są sprzedażne, są benefisem, są podsumowaniem, są reklamą, są walizką, są udawaną teatralną samodzielnością, są turystyką, biurem podróży, teatralną stewardesą. Iluzją, podszywaniem się pod sprawczość. Kontrolą, gniewem albo czystym manifestem. Podsumowaniem etapu, destylatem aktorskich możliwości, pokazem emploi, kompleksem, komedią, logiką, ukoronowaniem. Rozpaczą. Pychą. Deską ratunku. Pomysłem na przemijanie, towarzystwem w samotności, ułudą koła fortuny. Obwoźnym projektem, festiwalowym planem, przyszłą statuetką, zemstą za czekanie na rolę, rekompensatą za rozczarowania. Są opowieścią o, wypadkową tego i tego, odarciem się z, przybliżaniem tematu widzowi.

Ach jak one mówią! Aż się po prostu konfrontujemy – są popisem.

Jaka to ja, no no no, ach i och, tak, klasa sama w sobie, fiu fiu, brawo, brawo.

Przecież monodramy są dla braw, dla burzy braw, monodramy to pocieszenie.

„Tylko ona i scena, na scenie tylko ona, w roli głównej, w jedynej roli głównej, przyciąga uwagę, trzyma w napięciu, śmieszy, wysila się, cała w czerni, tylko ona, wyłącznie i nieustająco ona, bez cienia przerwy. Wszystko przemyślane, efekt wielomiesięcznej analizy. Zasługiwała na solidny monodram”.

Zwykle nie są ryzykiem. Robi się je dla sukcesu. Mają być bezproblemowe i długodystansowe, są strategią. Wymagają wysługi lat albo są pierwszą próbą zwrócenia na siebie uwagi, gdy nie ma innych ról.

Dlatego Molly nie znajduje swoich przedstawicielek. Wszystkie się jej boją, ona nie daje gwarancji. Przedsięwzięcie jakim jest monodram musi dawać gwarancje. Jej monolog jest zbyt trudny, niejasny, hermetyczny i wymagający. Molly jest nieaktualna, nieuziemiona, offowa, niewystarczająca, nieintratna, nierentowna, niejasna, zawiła, niekoherentna, dziwna, rozpada się na niepowiązane obrazy, strumienie, szaleństwa, jest niepublicystyczna i nieopisywalna, teoretycznie atrakcyjna, muzyczna, szalona, awangardowa. Nie w tym sezonie, może w następnym.

Molly nie edukuje i nie prowadzi do podsumowań, jej puenta może być początkiem, a początek może nie wyjść poza swój próg. Molly to wir, Molly to nieustająca walka z pożarem. Nie komentuje dzisiejszego świata, mówi co chce. Jest perkusją, która daje dźwięk, jest szczękiem tłuczonych talerzy, oknem stukającym o framugę, przeciągiem wygodnym dla surfera, dudnieniem pociągu, narciarzem jadącym centymetr przed lawiną. Molly zagwozdka, Molly dylemat. Molly wyrzut sumienia. Molly całkowita i głęboka niepewność otoczenia.

Molly to przeszłość teatru, jego wielkie niespełnienie. Jego głęboka i nienazwana głośno bezradność.

Chaos, rozsypana talia kart. Molly. Karkołomna, bez skrupułów.

Nie liczy się z widzem. Salto wielokrotne jak korkociąg, ku dziwności, ku powidokom, ku nieuporządkowaniu wspomnień. Bezinteresowna, bezideowa, nie-propagandowa. Trudna, do szpiku kości trudna.

Pomnik Molly Bloom w ogrodzie botanicznym Alameda w Gibraltarze
Wikipedia, CC BY-SA 2.0

Pomnik Molly Bloom znajduje się na Gibraltarze. To ma głęboki sens, bo geograficzne rozdarcie tej skały, stojący za nią do dziś angielsko-hiszpański konflikt, żywe napięcie starej daty, są całkowicie namacalną rzeczywistością. Ze szkoły moich córek, umiejscowionej nad morzem, widać Gibraltar, gdy tylko pogoda sprzyja, zwykle ostrość widoku najlepsza jest wcześnie rano i przy zachodzie słońca. Dzieci są kompletnymi bałwanami z historii kultury, ale jedno wiedzą na pewno, że Gibraltar powinien być hiszpański, sama słyszałam takie rozmowy, a temat wraca przy różnych okazjach na szkolnych czatach. Gibraltar to małpy, brytyjskie telefoniczne budki, duży sklep Marks & Spencer, fish and chips, pas startowy w środku miasta, skały, widoki, piętrowe turystyczne autobusy. Molly pasuje tam rewelacyjnie, ta odrębność, absurd brytyjskiego panowania, nielogiczna przynależność, hiszpański kompleks, Afryka i Europa, cieśnina.

Pas startowy na Gibraltarze obsługuje niewielką liczbę samolotów i jako taki jest miejscową ciekawostką, to bezprecedensowe i nieco karkołomne wpisanie startujących i lądujących maszyn w centralną avenidę miasta.

Molly, której ojczyzną jest Gibraltar, wspomina go wielokrotnie.

i przeżegnałam się i powiedziałam Zdrowaś Mario jak te okropne pioruny w Gibraltarze a potem oni ci powiadają że nie ma Boga a co by można było zrobić gdyby to tak runęło i rozlało się wszędzie nic tylko zrobić akt skruchy ta świeca którą zapaliłam wtedy w kaplicy przy Whitefriars street na miesiąc maj widać że przyniosła szczęście chociaż drwiłby z tego gdyby się dowiedział bo on nigdy nie chodzi do kościoła na mszę albo modlitwy powiada twoja dusza nie masz żadnej duszy w środku tylko szare komórki bonie wie co to znaczy mieć duszę

tak było napisane na murze w Gibraltarze obok rysunku kobiety razem z tym słowem którego nie mogłam nigdzie znaleźć

ale nie wiem jaki rodzaj majtek on lubi chyba żadnych jak przypuszczam czy nie powiedział czegoś takiego tak a połowa dziewcząt w Gibraltarze też ich nigdy nie nosiła gołe jak je Pan Bóg stworzył ta Andaluzyjka śpiewająca swoją Manolę nie robiła wielkiej tajemnicy z tego czego nie miała tak

ten deszcz był cudowny zaraz po mojej drzemce wydawało mi się że będzie jak w Gibraltarze mój Boże ten upał tam

nie było żadnych przyzwoitych perfum do kupienia w tym Gibraltarze

przez całą noc nie mogłam się swobodnie odprężyć w łóżku nawet w moim łóżku w Gibraltarze wstawałam żeby zobaczyć dlaczego

i o nocy kiedy spóźniliśmy się na statek w Algeciras a strażnik chodził sobie pogodny z latarnią i o Och o tym strasznym prądzie głęboko w dole Och i o morzu o morzu szkarłatnym czasami jak ogień i o wspaniałych zachodach słońca i o drzewach figowych w ogrodach Alamedy tak i o tych wszystkich dziwnych uliczkach i różowych i niebieskich i żółtych domach i o ogrodach różanych i o jaśminie i o pelargoniach i o kaktusach i o Gibraltarze gdzie jako dziewczyna byłam Kwiatem górskim tak kiedy wpięłam różę we włosy jak to robiły andaluzyjskie dziewczyny a może lepiej mieć czerwoną [1]

Cel teatralnego monodramu i jego narcystyczna ogłada, którą zwykle bierze się za teatralną dojrzałość, stoi na antypodach tego, czym jest rewia. Wielość kobiet ledwo widocznych zza piór, ich multiplikacja kontra snop światła na tę jedną jedyną. Anonimowość cekinowego kostiumu. Schody, obcasy, uśmiechy, brokat. Idiotyzm widowiska. Spódniczka z bananów, brak intelektualnego przesłania. Peep show. Taniec na rurze.

Zdecydowanie teatr rozpięty jest między monodramem a rewią, pomiędzy chwałą i tematem tabu, aktorskim wygnaniem (bo czym innym jest rewia, jak nie kompromitacją?) a glorią samotnej pielgrzymki ku szczytowi aktorskich marzeń, ku tej własnej, niezmąconej przeklętą zbiorowością, sygnaturze.

Czekam na aktorkę, która zagra Molly, a potem utonie w piórach, na niekończących się schodach Folies Bergère. Tylko taka połączy dwa bieguny teatralnego snu o potędze.

Antonina Grzegorzewska

 [1] James Joyce, Ulisses, tłum. Maciej Słomczyński, Warszawa 1969.

Źródło:

Materiał własny