"Tosca" w reż. Michaela Gielety w Operze Wrocławskiej. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Opera Wrocławska zainaugurowała sezon premierą „Tosci” Giacomo Pucciniego. Wyreżyserowany przez Michaela Gieletę spektakl, z gościnnym udziałem trójki znakomitych solistów, jest dość klasyczna, acz nader efektowna.
Twórcy w warstwie wizualnej, subtelnie uwspółcześniają historię tragicznej miłości wielkiej artystki, uwikłanej w polityczno-kryminalną intrygę. Zręcznie ogrywana, monumentalna scenografia projektu Gary'ego McCanna, chwilami odrobinę wręcz przytłaczająca, przenosi akcję do Rzymu połowy XX wieku. Zabytkowe świątynie i pałace zyskują tu nowoczesny, brutalistyczny rys. Klimat buduje także oszczędne i nastrojowe światło znakomicie wyreżyserowane przez Ewę Garniec, zwłaszcza w sekwencji mglistego poranka w budzącym się do życia mieście, z trzeciego aktu. Wrocławskie przedstawienie ani na moment nie traci tempa. Duża w tym zasługa orkiestry pod batutą Bassema Akikiego. Interesujące kreacje stworzyli w spektaklu Giorgio Sturua w roli zakochanego w Tosce malarza Mario Cavaradossiego oraz Ambrogio Maestri jako lubieżny i władczy Baron Scarpia.
Jednak najjaśniejszym punktem spektaklu jest Lianna Haroutounian jako tytułowa Tosca. W jej roli wspaniały, mocny głos spotyka się z wyrazistą, pełną emocji kreacją aktorską.