EN

10.10.2022, 09:32 Wersja do druku

Młodości nawet diabeł nie przywróci…

„Faust" Charlesa Gounoda w reż. Pawła Szkotaka w Operze Nova w Bydgoszczy na 28. Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anita Nowak.

fot. Andrzej Makowski/mat. teatru

Inaugurująca XXVIII Bydgoski Festiwal Operowy premiera „Fausta” Charlesa Gounoda  była nie tylko wielkim wydarzeniem artystycznym, ale też doniosłym, po latach pandemicznej przerwy w edytowaniu festiwalu signum powrotu życia muzycznego Bydgoszczy do normalności. Wybrano na rozpoczęcie dzieło wspaniałe, ale i trudne.

Zaczęło się  i groźnie i porywająco. Mroczna scena w prosektorium, wizualnie kojarząca się nieco z „Babel” Mai Kleczewskiej ze scenografią Katarzyny Borkowskiej, też będącą aluzją do wojny, której skutki pojawiają się tak na scenie, jak i w życiu. Tam dotyczyło to Jugosławii, tu Ukrainy.

Stary Faust mocnym tenorem, Sylwestra Kosteckiego wzywa moce piekielne, aby choć na chwilę przewróciły mu młodość i jeszcze raz pozwoliły przeżyć miłość.  I jego marzenie błyskawicznie się spełnia. Na scenie pojawia się Mefistofeles w pięknej postaci Janusza Żaka i urzekającym basem podpisuje z Faustem cyrograf. W tej scenie uczestniczy też wspaniały tancerz Masafumi Okuzano w roli Pomocnika Fausta, który ciekawym układem choreograficznym Iwony Runowskiej zapowiada tragiczne skutki tego przedsięwzięcia. Stanowi jakby wewnętrzny głos głównego bohatera, ostrzegający przez nieszczęściem, jakie gwałcenie praw natury może na niego ściągnąć. Groźnie w tym momencie brzmi też muzyka. Ale pragnienie kochania jest w Fauście tak silne, że najbardziej nawet przerażające wizje przyszłości nie są w stanie go powstrzymać.

No i dramat się zaczyna. Wzmacnia go jeszcze wybuch wojny. Ale ta nie przeraża. Mariusz Napierała stworzył bowiem  w tej scenie bardzo malowniczy, niemal sielankowy obraz wyruszania wojsk na front. Wsparła go w tym projektantka kostiumów Martyna Kander. Zza sceny pięknie śpiewa znakomicie przez Henryka Wierzchonia przygotowany Chór. I zło na chwilę zostaje uśpione.

fot. Andrzej Makowski/mat. teatru

A po scenie biega już Młody Faust w postaci Szymona Rony i snuje się jego ukochana Małgorzata, którą brat Walenty wspaniałym barytonem Sławomira Kowalewskiego, wyjeżdżając na front, powierza opiece swego przyjaciela Siebela, którego partie śpiewa mezosopranistka Dorota Sobczak. Postać ta, podobnie jak Młody Faust zakochuje się w pięknej dorodnej Małgorzacie. Zaloty obojga są groteskowe. Bo z założenia w tej inscenizacji miało być groteskowo. Choć  aktorsko z tego zadania najlepiej wywiązuje się Janusz Żak w postaci Mefistofelesa. Jest on zresztą pod każdym względem w spektaklu najlepszy.

Wracając jednak do zalotników Małgorzaty, to zgodnie w librettem kwiaty konkurencji z pełną klejnotów szkatułką nie wytrzymują i dziewczyna wybiera Fausta. Zachodzi w ciążę, on ją rzuca, ona zabija dziecko i trafia do więzienia. Bardzo interesująco pokazanego na scenie. Kraty zza których wyciągają się ręce uwięzionych nieszczęśników i klatka z zamkniętą w niej Małgorzatą, budzą wiele skojarzeń, nie tylko artystycznych. Ale że dziewczyna czynu swego żałuje, aniołowie żywcem pozwalają jej wspiąć się do nieba. To jedna z najpiękniej przez reżysera Pawła Szkotaka pomyślanych scen.

Wiele urody inscenizacja zawdzięcza też reżyserowi świateł Maciejowi Igielskiemu i twórcom symbolicznie dookreślających przesłanie multimediów Zachariaszowi Jędrzejczykowi i Veranice Siamonawej.

Wielką rolę w tym przedstawieniu odgrywa znakomicie przez Piotra Wajraka prowadzona orkiestra od pierwszej chwili tworząc wokół nas  i piękny, i tragiczny świat targających ludźmi wielkich namiętności.

fot. Andrzej Makowski/mat. teatru

Obsada w dniu premiery:

Stary Faust – Sylwester Kostecki Młody Faust Szymon Rona
Małgorzata - Julia Pruszak
Mefistofeles - Janusz Żak
Walenty - Sławomir Kowalewski
Marta – Małgorzata Grela
Wagner – Bartłomiej Kłos
Siebel – Dorota Sobczak
Pomocnik Fausta – Masafumi Okuzono

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak